Reklama

W materiale zabrakło wielu ważnych informacji. Wójt i inspektor wydają oświadczenie

16/03/2024 15:20

- Do dziś ta chlewnia, mimo że działa od lat, nie posiada odpowiednich pozwoleń - wyjaśniają urzędnicy z Czarnej Dąbrówki po reportażu wyemitowanym w TVP 1.

Telewizyjny materiał ukazał się 8.03. - W materiale zabrakło wielu ważnych informacji, które pokazałyby, jak wygląda cała sprawa, zwłaszcza udział naszego Urzędu Gminy, nie mówiąc o tym, że w montażu dopuszczono się manipulacji, wklejając scenę nie dotyczącą chlewni - mówi wójt Jan Klasa. 12.03. na stronie internetowej Urzędu Gminy w Czarnej Dąbrówce ukazało się specjalne oświadczenie, w którym wójt i gminna inspektor ochrony środowiska Iwona Naderza opowiedzieli o całej sprawie i działaniach lokalnego samorządu. - W styczniu 2017 r. bytowskie starostwo udzieliło pozwolenia na budowę 2 budynków inwentarskich, silosów i zlewni. Z załączonego projektu wynikało, że ma być tam prowadzona hodowla prosiąt - mówili gminni urzędnicy. Jako że mieli wątpliwości co do faktycznych intencji inwestora, tzn. obawiali się, że zamiast prosiąt w obiekcie trzymane będą większe zwierzęta, zwrócili się do starosty o uznanie gminy jako strony postępowania. Starostwo się nie zgodziło. Odmowę powtórzył również wojewoda. Pozwolenie wydano. - Zwróciliśmy się więc do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o wsparcie naszych działań, by wstrzymać inwestycję. Doszło do zaskarżenia udzielonego pozwolenia - mówili urzędnicy.

Ostatecznie Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego cofnął pozwolenie. - Wskazując przy tym, że wydano je z rażącym naruszeniem prawa. Potwierdzili to Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie i Naczelny Sąd Administracyjny. Przyglądaliśmy się tej inwestycji ze szczególną uwagą - mówili urzędnicy, stwierdzając, że ich podejrzenia co do intencji inwestora się potwierdziły. - Pomimo cofniętego pozwolenia dokończył budowę. Zamiast hodowli prosiąt trzyma tuczniki. Miała być obsada 39,96 DJP, a jest ok. 500 DJP - stwierdzili w oświadczeniu.

Urzędnicy mówili też o swoich staraniach, by zatrzymać nielegalną hodowlę. Zwracali się do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego i do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, do powiatowego lekarza weterynarii oraz prokuratury. Bezskutecznie. Gmina przygotowała petycję do najwyższych władz, by zmieniono prawo, umożliwiając łatwiejszą kontrolę nad takimi procederami, ale to też nic nie dało.

Tymczasem ostatnio starostwo wszczęło procedurę. - Ponownie zwróciliśmy się o uznanie nas za stronę. I znów się nie zgodzono - mówi J. Klasa, zapowiadając, że gmina nie zamierza odpuścić.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do