
To był jedyny sklep muzyczny, który funkcjonował w Bytowie. Poza instrumentami u Jana Steca kupić można również było sprzęt elektroniczny.
Pierwszą siedzibę sklep prowadzony przez Jana Steca miał w słynnych niebieskich budkach przy ul. Domańskiego. Powoli brakowało tam miejsca. J. Stec szukał więc nowej lokalizacji. Znalazł ją w piwnicy dzisiejszego Bytowskiego Centrum Kultury. - Wówczas zalegały tam jakieś szpargały. Trzeba było osuszyć fundamenty. Nie było także wejścia od strony bulwaru nad rzeczką. Wykułem je z okna, które tam się znajdowało - opowiada o początkach J. Stec. Problemem tego miejsca były niemal regularnie występujące zalania, spowodowane większymi opadami. - Byłem na to przygotowany. Cały sprzęt, łącznie z regałami miałem umieszczone na paletach, tak by stał wyżej - mówi J. Stec, dodając: - Niemniej pamiętam dużą ulewę, która spowodowała zalanie lokalu. Wówczas zamokła mi część instrumentów.
To właśnie po nie najczęściej zgłaszano się do sklepu Steca. Zwłaszcza że jako wykształcony muzyk potrafił również doradzić. - Dawniej też zaopatrywały się u mnie ośrodki kultury. Nie mogły kupować w hurtowniach, gdyż te handlowały jedynie ze sklepami. Dziś się to zmieniło - mówi J. Stec. Po czasie swoją działalność przeniósł na ul. Śródmiejską. Klienci jednak powoli z zakupami przechodzili do internetu. - Pojawili się u mnie młodzi ludzie. Przyszli, pograli na gitarze, zrobili zdjęcie. Później ich spotkałem i powiedzieli, że instrument zamówili online - mówi J. Stec.
Swoje zrobiła też pandemia i późniejszy remont ulicy. - Po koronawirusowym czasie mówiłem sobie, że trzeba chwilę odczekać, może zrobi się ruch w interesie. Ale pojawiła się modernizacja ulicy. Znów dałem sobie czas, myśląc, że klienci wrócą - mówi J. Stec. Tak się jednak nie stało. Pojawiła się inflacja, wzrosły koszty utrzymania budynku, rosnące płace pracowników. Ruch w sklepie zaś powoli malał. - Pojawiły się też sieciówki. Ludzie kupują np. telewizor, a do tego jeszcze przewód HDMI i antenowy, za każdy słono płacą, ale w podsumowaniu na rachunku tego nie dostrzegają. Pojawił się kiedyś u mnie mężczyzna, który za 18 zł kupił właśnie przewód HDMI. Zdziwił się, bo w elektronicznej sieciówce za taki sam trzeba zapłacić nawet kilka razy więcej - mówi J. Stec, dodając: - Z takiej drobnej sprzedaży sklepu jednak nie utrzymam.
Stąd decyzja o zamknięciu lokalu. Choć J. Stec jest już na emeryturze na brak zajęcia nie narzeka. Wciąż jako muzyk aktywnie uczestniczy w przygotowaniach lokalnych zespołów do występów.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!