
Ogromne suche konary wiszą nad głowami ludzi spacerujących promenadą nad jeziorem w Sominach. Od dwóch lat nie wiadomo, kto ma je wyciąć.
- Jakieś dwa lata temu jeden z mieszkańców powiedział mi, że na promenadzie przy jeziorze leży ogromny konar. Pojechałem na miejsce, aby to sprawdzić. Gruba gałąź spadła z jednego z rosnących tu drzew i roztrzaskała się na chodniku. Okazało się, że w złym stanie jest tu więcej drzew. To m.in. efekt nawałnicy, która kilka lat temu przeszła przez naszą wieś. Niektóre olchy coraz bardziej się pochylają w stronę chodnika, inne uschły w całości - opowiada Robert Olszewski, sołtys Somin. Sprawę zgłosił w Urzędzie Gminy w Studzienicach. Wtedy okazało się, że teren wokół jeziora, na którym rosną drzewa, należy do zarządcy akwenu, czyli Wód Polskich. - Gminna urzędniczka po jakimś czasie przyjechała, obejrzała drzewa i zaznaczyła te, które ze względów bezpieczeństwa nadają się do wycinki. Myślałem, że sprawa zostanie szybko załatwiona, bo konary olch przy każdym większym wietrze spadały na ziemię, powodując zagrożenie. Okazało się jednak, że jest problem. Pewnego dnia przyjechała pani z Wód Polskich z Chojnic i potwierdziła, że teren należy do nich. Przyznała, że drzewa trzeba wyciąć, ale nie do końca wiedziała, kto to ma zrobić. Przekonywała, że Wody Polskie nie mają na to środków. Spytała, czy we wsi mamy Ochotniczą Straż Pożarną. Gdy potwierdziłem, zaproponowała, abym skrzyknął chłopaków i to wyciął. Stwierdziłem, że strażacy nie mogą wycinać sami drzew na czyimś terenie. Przeprowadzamy takie akcje tylko z dyspozycji Państwowej Straży Pożarnej - opowiada R. Olszewski.
Od tego czasu sprawa utknęła w miejscu na kolejne miesiące. Spróchniałe olchy i suche konary sterczące z drzew czekały na silniejszy wiatr. - Co jakiś czas w Urzędzie Gminy przypominałem o wycince. Kończyło się na wysłaniu pisma do Wód Polskich. Po jednym z kolejnych ponagleń zaproponowały, aby gmina wycięła drzewa na swój koszt, a potem jeszcze miała zapłacić im za drewno - opowiada R. Olszewski. Samorząd do takiej transakcji się nie kwapił, tym bardziej że wycinka wiekowych olch w takim miejscu nie jest prostym zadaniem. - Nie może przyjść pilarz i położyć drzewo jak w lesie. Wokół są zabudowania. Można narobić szkód. Teren najpierw trzeba odpowiednio zabezpieczyć. Powinni to zrobić specjaliści. Teraz warunki są idealne, bo na jeziorze jest lód, co ułatwiłoby sprzątanie. Oznaczenia na drzewach do wycinki wyblakły, ale z Wód Polskich nie ma żadnego odzewu - mówi R. Olszewski.
Z pytaniem o los wycinki zwróciliśmy się do biura regionalnego Wód Polskich w Gdańsku. „Wody Polskie nie posiadają specjalistycznego sprzętu do usuwania konarów, do tego używa się wysięgników albo metody wspinaczkowej. Więc sprawa będzie wymagała większych przygotowań i dlatego zapewne gmina nie chce rozwiązać problemu. Otrzymały zgodę wójta Studzienic na wycinkę sześciu drzew przy jeziorze Somińskim. W planie robót na rok 2021 zostały zarezerwowane środki na wycinkę drzew m.in. w miejscowości Sominy. Po uprawomocnieniu się decyzji na wycinkę i ogłoszeniu przetargu przystąpimy do prac” - odpowiedział nam w mailu Bogusław Pinkiewicz z Zespołu Komunikacji Społecznej i Edukacji Wodnej Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!