
Ostatnie badania dotyczące tego, co o uchodźcach myślą mieszkańcy województwa pomorskiego, pokazują, że o ile na uchodźców z Ukrainy patrzymy raczej ze zrozumieniem, to ci, którzy starają się przekroczyć granicę z Białorusią, nie cieszą się sympatią. Skąd ta różnica? Socjolodzy przekonują, że głównie ze stereotypów, a nie rzetelnej wiedzy. To dlatego Grupa Pomost zaprosiła do Parchowa na otwarte spotkanie Joannę Sarnecką, wolontariuszkę pomagającą uchodźcom na granicy.
Stopa okopowa - schorzenie, które bardziej kojarzy się z wojną niż z wędrówką przez polski las. Ale to właśnie z opatrywaniem stóp okopowych i ran po drucie żyletkowym muszą sobie radzić pracownicy i wolontariusze Grupy Granica, którzy od dwóch lat ratują uchodźców w Puszczy Białowieskiej. Muszą też wiedzieć, jak zabezpieczyć złamane kończyny i jak ogrzewać potrzebujących w przypadkach hipotermii. Joannie Sarneckiej ze Stowarzyszenia Egala (jednej z organizacji wchodzącej w skład Grupy Granica) trudno było zostawić bazę w Białowieży, wiedząc, że co chwila nadchodzą kolejne prośby - o jedzenie i wodę pitną, o suche ubrania, o pomoc medyczną. Jednak zgodziła się przyjechać do Parchowa na zaproszenie Grupy Pomost, wiedząc, jak mało rzetelnej informacji o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy ukazuje się w mediach publicznych. - Może gdyby więcej ludzi wiedziało, co tam się dzieje w ich imieniu, doszłoby do protestów i do zmian. Wolontariusze nie musieliby wyruszać dniem i nocą z przeładowanymi plecakami, czasami w towarzystwie medyka, żeby szukać kobiet, mężczyzn i małych dzieci, seniorów i nastolatków koczujących na bagnach i wśród gęstwiny drzew i krzaków. Ci ludzie wiedzą, że jeżeli polskie służby ich znajdą, to prawdopodobnie nie przyjmą wniosków o azyl, tylko przepchną na stronę białoruską. Białoruska straż zaś przepchnie z powrotem do Polski, niekiedy bijąc i szczując psami. Niektórzy przeżyli już wiele takich „push backów”, które są niezgodne z prawem polskim i międzynarodowym - mówi Ewa Orzechowska z Grupy Pomost.
2.06. w Parchowie najpierw na nieformalnej porannej kawie z członkami Koła Gospodyń Wiejskich, a wieczorem na otwartym spotkaniu w Gminny Centrum Kultury i Biblioteki, J. Sarnecka opowiadała wstrząsające historie uchodźców, których poznała w trakcie akcji ratunkowych. Mówiła też o ciężkich warunkach w zamkniętych ośrodkach, do których trafiają ci, którym w końcu uda się złożyć wniosek i gdzie czasami czekają miesiącami, a nawet latami, na ich rozpatrzenie. Wspominała też o przemytniczym biznesie i handlu ludźmi, który rozwinął się wokół granicy i wzmógł od czasu budowy granicznego płotu. Opowiadała o tych, którzy wydali cały dorobek życia, by opłacić podróż do Europy. Również o tym, jak rodziny złożyły się, by chociaż jedna osoba mogła wyruszyć w drogę do wolnego świata, o ludziach prześladowanych i po torturach, bez możliwości ułożenia normalnego życia w krajach ogarniętych wojną domową, w krajach, w których dyktatura rządzi przemocą, gdzie panuje głód. To ludzie z Syrii, Afganistanu, Iranu, z Kongo i Kamerunu. Uczestnikom spotkania ciężko było słuchać relacji o 28-letniej kobiecie z Etiopii, która była w tak złym stanie, że jej towarzysze sami zgłosili się do polskich służb z prośbą o pomoc medyczną dla niej. Zostali natychmiast wywiezieni na Białoruś, nie mając szansy wskazania miejsca, gdzie ją zostawili. Dopiero po kilku dniach wolontariusze i mieszkańcy znaleźli jej zwłoki na ziemi przy drodze do Hajnówki. Ten zgon to tylko jeden z wielu w przygranicznych lasach, które miały miejsce od jesieni 2021 r. Dotąd znaleziono już ponad 40 osób, które zmarły w puszczy albo utonęły w granicznych rzekach. Niektórych z nich ostatecznie pochowano na lokalnych cmentarzach - muzułmańskim, prawosławnym i katolickim. - Wszyscy dzisiaj zapewne jeszcze by żyli, gdyby na granicy obowiązywało prawo i człowieczeństwo - mówi E. Orzechowska.
J. Sarnecka wspomniała też o miejscowych mieszkańcach, którzy od samego początku pomagają w ratowaniu ludzi i o tych strażnikach, którzy zachowują się humanitarnie. Rozmawiano o tym, że migracja będzie się nasilała na skutek zmian klimatycznych i jest problemem globalnym, na który odpowiedź można znaleźć tylko wspólnymi siłami światowymi, a nie chowaniem się za murami. Pod koniec spotkania padły pytania o formy wsparcia dla Grupy Granica. J. Sarnecka wyjaśniała, że możliwe są bezpośrednie wpłaty na konto zrzutki i zakupy w sklepie tej grupy dostępne w internecie (konto Stowarzyszenia Egala, z dopiskiem „Grupa Granica”: 38 1600 1462 1804 9119 3000 0001 oraz link do sklepu https://sklepbezgranic.pl ). Wolontariuszka podkreśliła, że równie ważne są edukacja i kontakty międzyludzkie, które pozwalają na poznawanie się nawzajem podczas działań takich jakie prowadzi Grupa Pomost, goszcząc w naszych stronach rodziny uchodźcze podczas wakacji. Po spotkaniu dużo osób zostało, żeby porozmawiać dłużej i chyba każdy odszedł głęboko poruszony. Najmłodszy, 13-letni Maciej, powiedział, że chciałby zaprosić wszystkich, którzy się boją uchodźców, żeby odwiedzili panią Joannę w Białowieży, poszli z nią na akcję ratunkową i porozmawiali z tymi, których tam znajdą. Wtedy zrozumieliby, że nie ma się czego bać i że musimy pomagać, bo to są tacy sami ludzie jak my.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!