
Woda, las, łąki, dzika zwierzyna i... zajęcia kształtujące mowę. Sandra i Zbigniew Jażdżewscy z Bytowa postanowili wykorzystać urokliwą rodzinną nieruchomość do otworzenia własnej działalności. I tak na końcu ul. Kamiennej w Mądrzechowie powstaje wyjątkowy ośrodek wczasowy, który połączy przyjemne z pożytecznym.
MIEJSCE Z POTENCJAŁEM
Z łagodnie schodzącego do Jeziora Mądrzechowskiego zbocza rozciąga się widok na migoczącą w zachodzącym słońcu taflę wody. Na drugim brzegu ponad 52-hektarowego zbiornika jakby do nieba wspina się gąszcz bukowego lasu. Poprzecinany jarami i wąwozami ponad 20-hektarowy obszar w 1998 r. uznano za wyjątkowo cenny przyrodniczo i objęto ochroną. W dolinie, którą na pół przecina rzeka Bytowa, panuje wyjątkowa cisza. Aż trudno uwierzyć, że niespełna kilometr dalej zaczyna się miejski gwar Bytowa. - Gospodarstwo położone na wybudowaniach Mądrzechowa należało do dziadka. Wychował się tu mój tata. Jako dziecko też tu często przyjeżdżałam, dlatego z łąką nad jeziorem związanych jest dużo wspomnień. Wtedy jednak nie zwracało się takiej uwagi na wyjątkowo urokliwe położenie tego miejsca. Pasło się krowy, kosiło trawę i siało zboże. Ojciec opowiadał, że tylko czasami w wolnych chwilach latem chodziło się nad jezioro wykąpać. Z czasem jezioro jednak zarosło i całkowicie zasłoniły je drzewa - opowiada Sandra Jażdżewska, która wspólnie z mężem zamierza ponownie ożywić to miejsce. - Gdy dorastałam, zauważyłam, że to wyjątkowa okolica. Namawiałam nawet rodziców, aby postawili tu jakiś domek. Ostatecznie podarowali nam te 2 ha jako prezent ślubny. Powiedzieli: „Teraz macie to i sami zróbcie” - wspomina S. Jażdżewska. Wspólnie z mężem przyznają, że nie od razu mieli pomysł, jak zagospodarować spory kawałek pola i łąki. - Ponad rok załatwialiśmy dokumenty związane z przepisaniem gruntu i uregulowaniem granic, bo okazało się, że trudno odnaleźć stare kamienie graniczne. Aby ustalić przebieg granic, trzeba było się cofnąć do map jeszcze z czasów przedwojennych. Do tego potem nie każdy geodeta chciał się podjąć tego trudnego zadania - opowiada S. Jażdżewska.
Gdy wszystko udało się doprowadzić do końca, wspólnie z mężem zaczęli zastanawiać się, jak wykorzystać swoją wyjątkowo położoną nieruchomość. Pomysłów było dużo. Chociaż lokalizacja w naturalny sposób sprzyjała działalności turystycznej, postanowili stworzyć coś oryginalnego. - W końcu połączyliśmy turystykę z zawodem żony, która prowadzi w Bytowie pracownię logopedyczną. Postanowiliśmy wybudować tu ośrodek, którego celem będzie nie tylko wypoczynek, ale również organizowanie turnusów rehabilitacyjnych dla rodzin dzieci z wadami wymowy - opowiada Zbigniew Jażdżewski. Od pomysłu szybko przeszli do czynu. - Zaczęliśmy się rozglądać za programami, które pomogłyby nam sfinansować projekt. Okazało się, że łatwiej pozyskać środki na typową działalność turystyczną niż na prowadzenie terapii logopedycznej. Ostatecznie pomogła nam Lokalna Grupa Działania Partnerstwo Dorzecze Słupi. Złożyliśmy wniosek i udało się. Z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich zdobyliśmy 200 tys. zł dofinansowania. Wsparcie otrzymamy dopiero, kiedy wszystko zrobimy, dlatego najpierw musieliśmy postarać się o finansowanie. Przekonanie banków do udzielenia kredytu na działalność turystyczną w czasach koronawirusa okazało się nie takie proste. Ale przyznane wsparcie pchnęło nas do dalszego działania i przekształcenia pomysłu w rzeczywistość - mówi Z. Jażdżewski.
PRZESZKLONE ŚCIANY
Projekt od razu zakładał budowę czterech domków. - Trzy miały pełnić funkcję mieszkalną, a czwarty służyć jako gabinet do terapii logopedycznej - mówi Z. Jażdżewski. Okazało się, że budowanie nie wszędzie jest możliwe. - W urzędzie od razu nam zastrzegli, że na łące nie można nic postawić. Na szczęście część działki to grunt orny, gdzie ograniczeń nie było. Budowa ruszyła w kwietniu tego roku od wykonania wykopów pod fundamenty - mówi Z. Jażdżewski. Niewielkie gabaryty domków pozwoliły postawić obiekty na zgłoszenie w starostwie powiatowym. - W poszukiwaniu inspiracji przekopaliśmy internet. Zdecydowaliśmy się na drewnianą konstrukcję szkieletową. Zależało nam też na całkowitym przeszkleniu ściany szczytowej, aby goście mieli jak najlepszy widok na otaczającą przyrodę i jezioro. Chcemy, aby domki swoją funkcję pełniły przez okrągły rok, dlatego zaprojektowaliśmy ogrzewanie elektryczne - mówi Z. Jażdżewski.
Prace ciesielskie zlecono specjaliście, który niedawno przyjechał ze Skandynawii. - To nasza pierwsza budowa, dlatego zdaliśmy się zupełnie na jego wiedzę. Nie żałujemy, bo konstrukcja wykonana została solidnie. Do budowy zakupiliśmy też drewno ze Szwecji. Wszystkie elementy są równe i heblowane, co ma też swoje znaczenie, bo dzięki temu konstrukcja jest bardziej ognioodporna - mówi Z. Jażdżewski. Dziś na ich działce stoją już cztery prawie identyczne domki w stanie surowym zamkniętym, czyli ze ścianami, dachem, drzwiami i oknami. Do wykonania zostało m.in. poszycie dachu, elewacja oraz wnętrze. Cały projekt początkowo szacowano na blisko 360 tys. zł. - Już jednak wiemy, że koszty budowy będą wyższe i wkład własny przekroczy połowę kosztów przedsięwzięcia, tym bardziej że zanim przyjmiemy pierwszych gości, chcemy też zagospodarować otoczenie - mówi Z. Jażdżewski. Plany są ambitne. Wszystko ma być gotowe do zimy.
WYPOCZYNEK Z TERAPIĄ
S. Jażdżewska, która od kilku lat prowadzi swój gabinet logopedyczny w Bytowie, nie obawia się braku zajęcia. - Jest coraz więcej przypadków dzieci, które mają problemy logopedyczne. Gdy diagnozuję przedszkolaków, stwierdzam, że ma je blisko 80% z nich. Oczywiście nie wszystkie kwalifikują się na terapię. Ale jeżeli np. ktoś myśli o karierze artystycznej, to lepiej popracować nad prawidłową wymową w okresie dzieciństwa niż zostawiać to na później - mówi specjalistka od kształtowania mowy.
Nowy ośrodek nad Jeziorem Mądrzechowskim ma stworzyć wyjątkowe warunki do terapii nie tylko dla dzieci, ale również ich rodziców. - Poza zajęciami z logopedii robimy trening słuchowy metodą Tomatisa. To neurosensoryczna stymulacja słuchu. Taka terapia odbywa się w 14-dniowych cyklach. Myślę, że ciekawą opcją będzie połączenie jej z wakacjami w naszym ośrodku. Przyniesie to korzyści całej rodzinie. Na co dzień wożenie dziecka na zajęcia wiąże się często ze stresem. Człowiek ma wrażenie zmarnowanego dnia, spędzonego w samochodzie, w oczekiwaniu na zakończenie terapii. Myślę, że przeprowadzenie zajęć w zupełnie innych warunkach, które to miejsce oferuje, da znacznie lepszy efekt i przyniesie wymierną korzyść dla całej rodziny. Lubię prowadzić terapię, w której jest dużo ruchu i zabawy. Tutaj, organizując zajęcia, będzie można wykorzystać ciekawą przestrzeń. Bez trudności można wyjść przed gabinet, rozłożyć koc i część zajęć przeprowadzić na świeżym powietrzu bez obaw, że dzieci będzie coś rozpraszać i zakłócać przebieg terapii - mówi S. Jażdżewska. Przekonuje, że efekt pracy z dzieckiem jest też lepszy, jeżeli rodzice chociaż pośrednio w niej uczestniczą. - Obserwując zajęcia, wiedzą, jak niektóre elementy przełożyć na życie codzienne i wykorzystać je np. w zabawie. Dlatego chcemy wciągnąć w nie całą rodzinę. Myślimy też o organizacji warsztatów dla rodziców, aby umożliwić im samodzielną pracę z dzieckiem - dodaje logopeda z 10-letnim doświadczeniem.
Goście ośrodka oprócz domków z dwiema sypialniami, łazienką i salonikiem z aneksem kuchennym będą mieli do dyspozycji otoczenie. - Przy każdym z trzech domków powstaną tarasy, gdzie będzie można miło spędzić czas. W przyszłości planujemy budowę boiska, placu zabaw i wiaty ogniskowej. Odkrzaczyliśmy nieco brzeg jeziora, dlatego myślimy już o postawieniu pomostu - mówi Z. Jażdżewski. Jeden z drewnianych domków przeznaczony zostanie na gabinet. - Głównym pomieszczeniem będzie tam sala do prowadzenia terapii logopedycznej z całym niezbędnym wyposażeniem i pomocami - mówi S. Jażdżewska.
Logopedyczna specjalizacja ośrodka nie oznacza, że jego drzwi będą zamknięte dla osób, które nie mają takich problemów. - Chcemy, aby mógł tu przyjechać każdy, kto szuka spokojnego i uroczego miejsca do wypoczynku oraz kontaktu z przyrodą. Atrakcji na pewno nie zabraknie. Już w trakcie budowy okazało się, że miejsce systematycznie odwiedzają borsuk i sarny. Zdarza się też, że nad głowami przeleci orzeł, gniazdujący prawdopodobnie gdzieś w okolicy - mówi S. Jażdżewska.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!