
Do niedawna sprzedawał tylko bydło i żywiec. Dzięki pierwszej na Ziemi Bytowskiej plantacji konopi dziś produkuje i sprzedaje olej i susz na napar. - Wciąż szukam kolejnych możliwości wykorzystania tej wyjątkowej rośliny, a lista jest długa - mówi Mikołaj Hnatiuk, młody rolnik z Rabacina.
5 lat temu przejął gospodarstwo po ojcu. Tak jak on, sieje tradycyjne zboże, hoduje trzodę i bydło. Jednak rozglądając się za nowym dochodem, postanowił spróbować czegoś nowego. - Moje gospodarstwo ma 18 ha. Kolejne ok. 30 dzierżawię. Większość produkcji trafia na skarmianie trzody i bydła. Dochód z takiej działalności jest trudny do przewidzenia, bo ceny często się zmieniają. Raz mam zysk, innym razem trzeba dołożyć. Dlatego zacząłem szukać dodatkowej możliwości zarobienia. Znajomy przyniósł kiedyś butelkę oleju lnianego tłoczonego na zimno. To mnie zainspirowało. Zacząłem myśleć o wyrobie własnego. Nie wiedziałem jednak, z czego go tłoczyć - opowiada M. Hnatiuk o tym, jak zakiełkował u niego pomysł przetwarzania produktów z własnego gospodarstwa. W rolniczym czasopiśmie młody gospodarz trafił na artykuł o uprawie konopi. - Po jego przeczytaniu uznałem, że to coś dla mnie. Zacząłem się tym interesować. Szukałem informacji o uprawie i wykorzystaniu plonów. Dużo czytałem o wyjątkowych i szerokich właściwościach tej rośliny - opowiada M. Hnatiuk, podając napar z ładnie zapakowanego w szarą torebkę konopnego suszu. - To jeden z produktów, który od niedawna sam wyrabiam w swoim gospodarstwie - mówi rolnik, gdy siedzimy przy gorącej, pachnącej, smakującej ziołami herbacie.
- Trzy lata temu zdecydowałem, że wchodzę w uprawę tej rośliny. Gdy usłyszeli o tym moi sąsiedzi, też rolnicy, pukali się w czoło. Mówili, że na pewno na tym nie zarobię, a tylko narobię sobie kłopotów, bo moje pole zaczną odwiedzać i wyrywać rośliny amatorzy narkotycznych właściwości konopi. Nie zniechęciło mnie to. Zaryzykowałem. Dwa lata temu posiałem pierwsze 5 ha - opowiada M. Hnatiuk.
W przeciwieństwie do tradycyjnych zbóż uprawa konopi jest ściśle ewidencjonowana, dlatego nie wystarczy przygotować pole i kupić ziarno. - Konopie włókniste mają znacznie mniej substancji psychoaktywnych i THC niż konopie indyjskie. Trzeba jednak dotrzymać procedur. Wbrew pozorom te nie są skomplikowane. Wystarczy jesienią, rok przed zasianiem, złożyć wniosek do wójta. To on wydaje pozwolenie na uprawę konopi. Potem sejmik województwa zatwierdza obszar obsiany tą rośliną. W ub.r. dla uniknięcia kłopotów pojechałem nawet zawieść uzyskane pozwolenie na policję. Przyjęli to tylko do wiadomości i stwierdzili, że nie ma już obowiązku zgłaszania - opowiada o swoich doświadczeniach M. Hnatiuk. Jak to często bywa na początku, nie uniknął błędów. - Okazało się, że odmiana, którą wybrałem, wyrosła tak, że nie dało się jej zebrać normalnym kombajnem. Łodygi dochodzące do 4 m owijały heder, uniemożliwiając normalne koszenie - opowiada M. Hnatiuk. Udało się zebrać tylko część ziarna i słomy, a resztę skosił dopiero wiosną następnego roku. W tym gospodarz bogatszy o doświadczenie wybrał odmianę niższą. - Wzeszła i widać, że tym razem nie będzie problemu z jej skoszeniem. Nie będę miał tak dużo słomy, ale za to uda mi się zebrać całe ziarno. Wciąż jednak uczę się uprawy, bo w jednym miejscu roślina jest dorodna, a w innym mniej. Nie są jednak specjalnie wymagające, jeśli chodzi o gleby. Oczywiście woli próchniczną, ale na naszym terenie wszędzie doskonale da sobie radę - mówi M. Hnatiuk.
Nowa uprawa wciąż jest w jego gospodarstwie tylko uzupełnieniem dla tradycyjnych zbóż. - Konopie siejemy pod koniec kwietnia i na początku maja, bo podobnie jak gryka lubi ciepłą glebę. To dodatkowa korzyść, bo dzięki temu rozłożyłem nieco okres siewu w gospodarstwie - mówi M. Hnatiuk. Wbrew opiniom roślina na naszych polach nie jest nowa. - Jeszcze w latach 60. na polach powszechnie siano konopie. Głównie w celu pozyskania włókna. Rynek załamał się, gdy bardziej powszechna stała się bawełna - mówi rolnik. W ostatnich latach powierzchnia upraw konopi w Polsce znów zaczęła rosnąć. Plony z 1 ha sięgają od 6 do blisko 10 t ziarna. Do tego z takiej powierzchni można uzyskać do 2 t włókna. - Pozyskuje się głównie ziarno i słomę, ale można wykorzystać również korzeń i kwiatostany, zbierane ręcznie pod koniec sierpnia. Olejki z ekstraktem stosowane są przez osoby mające problemy z zaśnięciem. Łagodzą też objawy epilepsji. Podobno konopie mają właściwości antynowotworowe. Ostatnio kanadyjscy naukowcy odkryli przydatność produktów z konopi do leczenia zapalenia płuc, co może pomóc w walce ze skutkami koronawirusa. Udowodniono, że spożywanie produktów z konopi podnosi odporność organizmu, co w tych czasach jest szczególnie ważne - mówi M. Hnatiuk.
Żniwa konopi włóknistych odbywają się we wrześniu lub październiku. - Roślina dojrzewa wtedy do zbioru ziarna. Całość przerabiam we własnym zakresie, wytwarzając własny olej konopny. Specjalnie do tego celu kupiłem prasę do tłoczenia na zimno. Z ok. 25 kg można otrzymać blisko 3 l dobrej jakości oleju - mówi M. Hnatiuk.
Ziarno w nieprzetworzonej postaci można dodawać do wypieków, czy nawet robić z nich wysokobiałkowe szejki. - Produkty z konopi są bardzo dobrze przyswajalne przez organizm, dlatego mają coraz szersze zastosowanie w kuchni. Olej konopny jest znakomitym dodatkiem do sałatek. Niedawno odkryliśmy, że dzięki swojemu lekko orzechowemu posmakowi znakomicie sprawdza się jako składnik śledzi z cebulą - mówi M. Hnatiuk. Gospodarz, na własnej skórze, przekonał się o jej szczególnych właściwościach leczniczych. - Przewróciłem się i ręką oparłem o deskę, z której sterczały dwa gwoździe. Wbiły mi się w dłoń i przeszły na wylot. Następnego dnia rana zaczęła się „babrać”. Pojawiła się opuchlizna. Wszyscy radzili, abym pojechał z tym do lekarza. Postanowiłem najpierw przetestować mój olej konopny. Pomoczyłem chwilę w nim rękę. Potem założyłem opatrunek nasączony olejem. Tak poszedłem do pracy. Wieczorem po zapaleniu rany i opuchliźnie nie było śladu - opowiada gospodarz. Jego olej wyleczył też sąsiada. - Żalił się, że męczy go zgaga. Od czasu, gdy zaczął codziennie wypijać łyżeczkę oleju z konopi, problemy zniknęły - zachwala swój produkt M. Hnatiuk.
Gospodarz nie wyklucza, że w przyszłości będzie chciał wykorzystać również farmaceutyczne właściwości korzenia rośliny. - Coraz bardziej odkrywam, że są wyjątkowe. Jego dobroczynne działanie jest już doskonale znane na Zachodzie. My jak to czasami bywa, jesteśmy nieco z tyłu w jego wykorzystywaniu. Okoliczni klienci traktują moje produkty z konopi jako ciekawostkę. Ci z Niemiec i innych krajów zachodniej Europy, którzy przyjeżdżają do nas na wakacje, doskonale znają i spożywają olej, czy piją herbatę z suszu. Często też są moim klientami - mówi M. Hnatiuk.
Rolnik w przyszłości chce wykorzystywać również słomę. - Z zebranej jesienią można otrzymać włókna i paździerz konopny, wykorzystywany w budownictwie. W Polsce są pierwsze próby zastosowania go do produkcji pustaków. Odpowiednio uformowane stanowią ekologiczny materiał budowlany o szczególnych właściwościach i odporności na wilgoć. Materiał jest też niepalny, dobrze akumuluje ciepło oraz tworzy barierę dla grzybów i pleśni.
Gospodarz ma też własny pomysł na wykorzystanie zebranej w ub.r. słomy konopnej. Została sprasowana i w balotach czeka na wykorzystanie. Szukam urządzenia, które by ją rozdrobniło. W tej postaci chciałbym ją sprzedawać jako ściółkę dla zwierząt domowych, a nawet dla koni. Konopna słoma ma znacznie lepsze właściwości. Nie pyli, jak stosowane powszechnie trociny, a do tego ma znakomite właściwości antygrzybiczne i bakteriobójcze - mówi M. Hnatiuk. - W tym roku przestawiłem swoje gospodarstwo na ekologiczne. Staram się o certyfikat. Konopie są dobre do uprawy w naturalnych warunkach, bo nie wymagają nawozów i środków ochrony roślin - dodaje rolnik.
Zastanawia się też nad powiększeniem uprawy. - Myślę, że ta roślina ma przyszłość. Może nawet zastąpić plastik w produkcji opakowań. Mój daleki krewny, który jest inżynierem od tworzyw sztucznych, rozmawiał z profesorem Politechniki Wrocławskiej, który zajmuje się problemem pozyskania celulozy z paździerza i włókna konopnego. Dzięki nim uda się stworzyć materiał, który z czasem może zastąpić plastik, coraz bardziej zaśmiecający nasze środowisko - mówi mieszkaniec Rabacina.
Uważa, że przetwarzanie produktów rolnych we własnym zakresie i ich sprzedaż ostatecznemu klientowi to szansa dla rolników na rozkręcenie własnego biznesu. - Chcę rozwinąć produkcję oleju i suszu na napar. Przepisy coraz bardziej sprzyjają rolniczemu handlowi detalicznemu. To daje szanse unikać pośredników i daje lepszy zysk. W ostatnim czasie szerzej otworzyły się możliwości handlu swoimi produktami. Wcześniej co najwyżej mogliśmy sami stanąć na rynku i sprzedawać. Teraz swój produkt można wstawić do lokalnego sklepu lub do internetu. Myślę, że to umożliwi rozwój takiej działalności przez niewielkie gospodarstwa, które będą chciały produkować coś swojego, lokalnego i zdrowego - mówi M. Hnatiuk.
Rolnik już współpracuje z jednym z bytowskich warzywniaków. Jego produkty można też nabyć za pośrednictwem pomorskiego e-bazarku, strony prowadzonej przez Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego. - Dobrze układa mi się też współpraca z Kaszubską Kooperatywą działającą w bytowskim inkubatorze przedsiębiorczości. To jest rewelacyjne rozwiązanie, bo taki mały producent jak ja, nie musi poświęcać czasu na szukanie zbytu. Klient zamawia przez internet, a ja tylko na umówioną godzinę przyjeżdżam i dostarczam towar. Zawsze staram się tłoczyć na bieżąco. Dzięki temu zawsze mam świeży, dobrej jakości olej - mówi rolnik, nie narzekając na brak klientów.
Gospodarz już myśli o przetwarzaniu kolejnych produktów. - Posiałem już soczewicę, której ziarno chcę sprzedawać jako dobre źródło białka. Z kolei z posianej gryki sam chciałbym wyrabiać mąkę. Mamy już maszynę do wyciskania, dlatego w tym roku wysiałem też ostropest. Myślę też o słoneczniki i wytwarzaniu z niego ekologicznego oleju - zapowiada rolnik z Rabacina.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!