
„W takich starociach studiować na pewno nie będę” - pomyślała, gdy z rodziną zwiedzała Cambridge. Teraz da tam wykład o... feedbacku.
Z Alicją Depka Prondzinską spotkać się nie jest wcale tak łatwo. Pochodzi z Lipnicy, a pracuje w Gdańsku. Związana jest jednak z Danią, gdzie w 2019 r. skończyła studia magisterskie. Spotykam się z nią w przerwie pomiędzy pracą zawodową a przygotowywaniem naukowego wystąpienia. Od szkoły podstawowej interesowały ją języki. Patrzyła na nie jednak nieco inaczej niż inni. - Poza samą znajomością bardzo zależało mi na poznaniu zwyczajów i kultury danego narodu. Sam język nosi w sobie określony sposób patrzenia i opisywania rzeczywistości typowy dla danego społeczeństwa - mówi A. Depka Prondzinska. Wybór szkoły średniej o profilu humanistyczno-lingwistycznym w Chojnicach, a następnie studia z lingwistyki stosowanej w Gdańsku były więc dla niej naturalnym wyborem. Jako studentka wykorzystywała każdą nadarzającą się okazję, by pogłębić swoją wiedzę na temat różnych krajów. Wyjazdy były dla niej też okazją, by wyrwać się z Gochów i zobaczyć kawałek świata. Studiując w Gdańsku, skorzystała z możliwości kontynuowania nauki w niemieckim Flensburgu. - Pojechałam tam z koleżanką Natalią. Razem było nam raźniej. A początki nie były łatwe. Wszystkie wykłady po angielsku i niemiecku. A w tym ostatnim języku żadnej taryfy ulgowej. Poziom identyczny, jaki mieli rodowici Niemcy - opowiada A. Depka Prondzinska. To jej nie zraziło. Później studiowała także w Wiedniu. - Gdy miałam zajęcia w starej auli, czułam się nieco jak na Hogwarcie - śmieje się dziewczyna. Wyjazdy stały się dla niej nie tylko okazją do podszlifowania języka, ale przede wszystkim do spotkania ludzi z różnych krajów. - Od Meksyku przez Chiny po RPA. Wspólnie spotykaliśmy się także po zajęciach. Gotowaliśmy wówczas narodowe potrawy - mówi A. Depka Prondzinska. Podpytuję, czy był również polski wieczór. - Oczywiście. Miałyśmy szczęście, że we Flensburgu był polski sklep - śmieje się, dodając: - Pojawiły się pierogi, ogórki kiszone i bigos, który Natalia dostała od swojej rodziny. Zawiązane podczas wyjazdów przyjaźnie przetrwały studenckie lata. Wzajemnie zapraszali się do siebie. - Wprawdzie nie do siebie na Gochy, ale w Gdańsku gościłam znajomych z Paryża czy Hondurasu, a w Warszawie tych z Libanu i Meksyku. Byli zaskoczeni Polską. W Gdańsku podobało im się zderzenie starego miasta z nowoczesnymi budynkami - mówi dziewczyna.
Po zagranicznych studiach wróciła do Polski, by dokończyć licencjat. Następnie zaczęła pracę w jednej z działających u nas duńskich firm. Myślała o tym, by kontynuować naukę. Wiedziała, że na studia magisterskie chce się wybrać na zagraniczną uczelnię. - Rozważałam któryś z duńskich uniwersytetów. Okazało się, że uczelnia we Flensburgu współpracuje z tą z Sonderborga. Wybór wydawał się oczywisty. Niestety, ze względu na brak biznesowych przedmiotów nie dostałam się na oczekiwany kierunek - opowiada A. Depka Prondzinska. Nie wszystko było jednak stracone. - Całkiem niespodziewanie odezwała się do mnie profesor z Sonderborga z zapytaniem, czy nie rozważam innego kierunku. Przejrzałam ich ofertę i się zdecydowałam - mówi A. Depka Prondzinska.
Zajęła się feedbackiem. Czym jest? Okazuje się, że wcale nie tak łatwo to wytłumaczyć. - Najprościej mówiąc, jest to informacja zwrotna na dany komunikat. Tym ostatnim może być wszystko, począwszy od słowa, a skończywszy na obrazie czy muzyce - wyjaśnia dziewczyna. Czym więc konkretnie się zajęła? - Na bazie dostępnej literatury, a także ankiet, badałam, jak informacje zwrotne, czyli ów feedback, odbierają Duńczycy, Niemcy i Polacy. Wyniki okazały się całkiem ciekawe. Wynikło z nich, że Niemcy odbierają wszystko bardzo dosłownie, są konkretni. Nie ma u nich owijania w bawełnę. Mówią przy tym bezosobowo: „To zostało wykonane dobrze”. Zupełnie inaczej niż Polacy. My mamy tendencję do unikania mówienia „nie”. Wszystko odbieramy bardzo personalnie. Mówimy: „To mi się podobało...”. Z kolei Duńczycy podchodzą do wielu spraw na luzie. Nawet jeżeli coś im się nie spodoba, nie powiedzą tego wprost, raczej zaczną mówić o tym, co im się podoba, tak by na koniec pomiędzy negatywami i pozytywami zachować równowagę - wyjaśnia A. Depka Prondzinska. Jej badania nie polegały jedynie na teorii. Programowała także roboty, którymi dysponuje jej uczelnia tak, aby mówiły jak Polacy, Niemcy czy Duńczycy. To jedna z możliwości wykorzystania jej pracy. - Moja promotor zajmuje się robotami od strony lingwistycznej. To, jak my się z nimi komunikujemy i jak one będą się porozumiewać z nami. Rodzi się także pytanie, czy w przyszłości będzie możliwe zastąpienie np. wykładowcy robotem. Czy zdoła on przekazać informacje tak, by zrozumieli je mieszkańcy różnych państw czy kultur? Wiadomo przecież, że inaczej zachowują się Europejczycy, a inaczej np. Azjaci. Chcemy podkreślać różnice kulturowe, a nie je eliminować. Zależy nam, by ludzie byli ich świadomi - mówi A. Depka Prondzinska.
Na podstawie pracy, z pomocą swojej promotorki, napisała artykuł. Ten przesłała do słynnego angielskiego uniwersytetu w Cambridge, gdzie w marcu odbędzie się konferencja poświęcona relacji człowieka z robotami (Human Robot Interaction). - Niedawno otrzymałam informację, że zainteresował ich temat moich badań i zapraszają do siebie - mówi A. Depka Prondzinska. Nawet nie przypuszczała, że wróci tam po latach. - W czasie jednego z rodzinnych wyjazdów, odwiedziłam rodzinę w Anglii, zwiedzałam m.in. uniwersytecki kampus w Cambridge. Mama zagadnęła mnie, mówiąc, że może w przyszłości będę tutaj studiowała. Pomyślałam, że w takich starociach na pewno nie - śmieje się A. Depka Prondzinska, po czym dodaje: - Stała tam fontanna, do której wrzucało się monety w nadziei, że kiedyś się tu wróci. Tak zrobiłam. Kto by pomyślał, że życzenie się spełni.
Na koniec pytam jeszcze, czy planuje karierę naukową. - Póki co o tym nie myślę, ale nie mówię nie. Sądzę, że mój udział w konferencji może być pierwszym stopniem ku temu. By kontynuować moje badania, niezbędne jest dofinansowanie. Dzięki niemu mogłabym objąć nimi większą liczbę osób - mówi A. Depka Prondzinska. Jak sama mówi, tematykę, którą się zajmuje, wykorzystać można m.in. w biznesie. - Myślę tu nie tylko o kontaktach z klientami pochodzącymi z różnych kultur, ale także o jak najefektywniejszym komunikowaniu się między swoimi - mówi A. Depka Prondzinska. Przed nią teraz dopracowywanie wystąpienia i udział w marcowej konferencji w Cambridge.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!