
- Gmina pozwoliła sąsiadowi wyciąć przydrożne drzewa, nie sprawdzając, gdzie jest granica. W efekcie ze skarpy zniknęły dorodne dęby, a na drodze pojawił się płot. Teraz nie mamy jak dojechać do swoich łąk - żali się Kazimierz Ringwelski z Piaszna Małego.
Mieszkańcy Piaszna Małego od ponad roku kręcą z niedowierzaniem głowami, widząc to, co robi jeden z mieszkańców wsi, który postanowił ogrodzić swoje pole. - Każdy ma prawo postawić płot, ale nie można tego robić w ten sposób - mówi Kazimierz Ringwelski, pokazując pnie, które pozostały po drzewach porastających kiedyś przydrożną skarpę. - Tak się złożyło, że pole sąsiada z trzech stron graniczy ze starymi gminnymi drogami. Od lat korzystają z nich okoliczni mieszkańcy i rolnicy, dojeżdżając do swoich łąk czy wożąc drewno z lasu. W ub.r. prawdopodobnie pod pretekstem udrożnienia drogi sąsiad zaczął wycinkę drzew rosnących na poboczach. W sumie usunął ich kilkadziesiąt, w tym dorodne dęby, które były ozdobą okolicy. Jeden z mieszkańców, którego ziemia też sąsiaduje z drogą, nie ukrywał rozżalenia, gdy po dłuższym czasie przyjechał do swojego domu i zobaczył, że po jego ulubionych drzewach zostało tylko wspomnienie. Aby wyjaśnić sprawę, wystąpiłem do Urzędu Gminy w Tuchomiu z zapytaniem, czy wydano zgodę na wycinkę. Urzędnik stwierdził, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Zdziwił się nawet, że mam jakieś uwagi, bo przecież sąsiad wyciął drzewa na własny koszt - wspomina K. Ringwelski.
Stanowisko urzędnika nie rozwiało jednak wszystkich wątpliwości mieszkańca Piaszna Małego. - Nawet jeżeli gmina wydała zgodę na wycinkę wszystkich drzew, to jak można było to przeprowadzić, nie ustalając wcześniej przebiegu granic. Przy jednej z dróg drzewa rosły na przydrożnej skarpie przylegającej do mojego pola. Sąsiad wszystkie wyciął i zabrał drewno. Bez ustalenia granicy nie mam pewności, czy drzewa nie rosły na mojej nieruchomości - mówi K. Ringwelski. Sąsiad na wycince nie poprzestał. - Zaraz potem postawił ogrodzenie. Słupki i siatka stanęły wzdłuż drogi w taki sposób, że na przejazd pozostał nieco ponad metr. Teraz przejazd jest tam niemożliwy. Mieszkańcy nie mogą korzystać również z sąsiedniej gruntówki, bo sąsiad wysypał tam stertę kamieni, które pozostały mu po oczyszczeniu pola. Dopóki nie posiałem zboża, jechałem swoim polem, ale teraz nie mogę niszczyć uprawy. Droga jest jedynym bezpiecznym dojazdem m.in. do łąk należących do kilku właścicieli. Można dotrzeć tam również dookoła, ale droga jest tak pochyła, że trudno tam wyjechać z większym ładunkiem - tłumaczy K. Ringwelski. Mieszkaniec Piaszna Małego, aby sprawę wyjaśnić, zwrócił się na piśmie do Urzędu Gminy w Tuchomiu, wnioskując o wznowienie granic gminnej drogi. W liście przesłanym w styczniu do mieszkańca Piaszna Małego wójt Tuchomia informuje, że gmina zleciła uprawnionemu geodecie zbadanie, czy potrzebne jest wszczęcie postępowania rozgraniczeniowego dla całej drogi czy jej części. „Czas oczekiwania na dokumenty w tej sprawie zależny jest od Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej starostwa powiatowego w Bytowie, dlatego też prosimy o uzbrojenie się w cierpliwość i wyrozumiałość. O podjętych ustaleniach uprawnionego geodety zostaną Państwo niezwłocznie poinformowani” - napisano w piśmie do K. Ringwelskiego. - Minęło prawie pół roku, a sprawa nie ruszyła z miejsca. Jak mam uzbroić się w cierpliwość, skoro nie mam którędy jeździć na swoją łąkę - mówi zdenerwowany K. Ringwelski.
Niestety, nie udało nam się skontaktować z sąsiadem, który przebywa za granicą.
- Konflikt o tę drogę trwa tam od lat. Wznawialiśmy już pierwszy fragment tej gruntówki. Teraz przedmiotem nieporozumienia jest dalsza część, gdzie nie ma już zabudowy a tylko pola. W latach 70. na terenie gminy Tuchomie kompleksowo wznowiono granice wszystkich dróg gminnych i działek. Gdyby mieszkańcy przestrzegali zasad i dbali o znaki graniczne, to uniknęlibyśmy problemów i sporów. Sytuacja w Piasznie Małym zostanie wyjaśniona. Gmina Tuchomie nie wydaje też zgody na wycinkę drzew, jeżeli nie jest pewna przebiegu granicy. Skoro wydaliśmy zgodę na wycinkę, mieliśmy przekonanie, że drzewa leżą w pasie drogi gminnej - przekonuje Jerzy Lewi Kiedrowski, wójt Tuchomia.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!