Kamil Małecki wrócił do treningów na szosie

Walka Kamila Małeckiego o powrót to worldtourowego ścigania trwa. Kolarz z Grzmiącej na dobre wrócił do treningów na szosie i aktualnie przebywa na zgrupowaniu w Zieleńcu pod czeską granicą.

Od feralnego wypadku na treningu, w którego wyniku Kamil Małecki doznał złamania obojczyka i miednicy minęło już ponad siedem miesięcy. Kolarz z Grzmiącej nie zmarnował tego czasu. Żmudna rehabilitacja po dwumiesięcznym pobycie w szpitalu pozwoliła Kamilowi wsiąść na rower treningowy już w połowie marca. Zaledwie miesiąc później wychowanek bytowskiej Baszty robił krótkie treningi na szosie. - Początkowo było to po 5, 10, 15 kilometrów. Jazda sprawiała mi jednak ogromną trudność i przede wszystkim ból. Z każdym treningiem było jednak lepiej i mogłem pracować na coraz większych obciążeniach - mówi K. Małecki.

Z czasem zawodnik worldtourowej belgijskiej grupy Lotto Soudal pokonywał coraz dłuższe dystanse i intensyfikował treningi. W międzyczasie udał się do Belgii, by przejść szczegółowe badania. - Z jednej strony jest dobrze, bo zrost jest praktycznie pełny. Są jednak jeszcze jakieś minimalne szczeliny. Gorzej sprawa się ma z wewnętrzną stroną stawu biodrowego, gdzie nie wszystko dobrze się zagoiło. Praca w pełnym zakresie nadal sprawia mi ból. Zobaczymy, co dalej. Mam czas do listopada. Wtedy będzie wiadomo, czy konieczna będzie operacja - mówi K. Małecki.

Aktualnie 25-letni zawodnik przebywa na obozie przygotowawczym w Zieleńcu (woj. dolnośląskie), gdzie w górskim klimacie walczy o powrót do dawnej dyspozycji. - Nie jest lekko. Straciłem dużo mięśni i trudno jest mi je odbudować. Jem na potęgę, staram się jeść wartościowe posiłki, ale waga nie idzie w górę. Pozytyw taki, że udaje mi się odbywać ponad pięciogodzinne sesje treningowe, podczas których pokonuję do 180 kilometrów. Walczę, bo chcę pozostać w gronie worldourowych kolarzy. Droga tam nie była łatwa, dlatego się nie poddam - mówi K. Małecki.