
Andrzej Kaiser w Asiago we Włoszech zdobył srebrny medal mistrzostw Europy w kolarstwie grevelowym. Dekoracja się nie odbyła ze względu na żałobę spowodowaną śmiercią jednego z kolarzy.
W sierpniu Andrzej Kaiser w rozgrywanych po raz trzeci mistrzostwach Polski w kolarstwie gravelowym (jazda szutrowymi trasami) po raz trzeci stanął na najwyższym stopniu podium w kategorii mastersów M5+, czyli zawodników 50-letnich i starszych. Wówczas jeszcze nie wiedział, że dwa miesiące później przystąpi do rywalizacji w mistrzostwach Europy. - Dopiero w połowie września zaproponowałem Krzyśkowi Krzywemu, by wystartować we Włoszech, o ile będzie jakieś sensowne połączenie lotnicze. Wyjazd samochodem był wykluczony – mówi Andrzej Kaiser.
Bytowiak pojechał z żoną i znajomymi na urlop do Hiszpanii, gdzie planował solidny trening. - Po 3 dniach w Hiszpanii złapałem wirusa i 4 dni spędziłem w łóżku. Mój wyjazd na mistrzostwa Europy do samego końca nie był pewny – mówi Andrzej Kaiser. Z Półwyspu Iberyjskiego wrócił w środę w nocy, a już w sobotę rano leciał z Gdańska do Włoch. Na miejscu w Asiago położonym w Wenecji Euganejskiej zdążył zapoznać się z trasą i następnego dnia stanął na starcie. Mastersi z jego kategorii wiekowej mieli do pokonania 2 okrążenia trasy – łącznie 100-kilometrowy dystans.
- Wyścig bardzo trudny - góry, na szczytach kiepska widoczność, mgła, zimno. To też trzeba było wziąć pod uwagę – mówi bytowiak. Andrzej Kaiser pierwsze okrążenie jechał na czele razem z Włochem Filippo Ceci, późniejszym zwycięzcą kategorii 50-54 lata. - Stwierdziłem, że dla mnie to za wysokie tempo. Pomyślałem, że jak pojadę z nim dalej, to w pewnym momencie w ogóle nie będę mógł jechać. Dlatego odpuściłem. Wolałem wyścig ukończyć swoim tempem, utrzymać tę drugą lokatę, niż przyjechać bez niczego, a tak się mogło skończyć – opowiada Andrzej Kaiser, który wyścig z udziałem 29 zawodników ukończył w czasie 3,31.12 h jako wicemistrz Europy.
Zakończenie mistrzostw było bardzo skromne. - Nie było oficjalnej dekoracji z hymnem, fanfarami czy fajerwerkami. Zawodnicy elity po prostu wychodzili na podium, by zrobiono im zdjęcia. Nam medale rozdano w namiocie, nie stawaliśmy w ogóle na podium – opowiada bytowski kolarz. To dlatego, że na trasie zmarł włoski uczestnik zmagań w kategorii M65-69. Nie przydarzył mu się upadek, zderzenie z innym zawodnikiem czy coś podobnego. Po prostu zasłabł, może miał zawał. - My go mijaliśmy, leżał już na noszach, przykryty. Dopiero na mecie dowiedzieliśmy się, co się stało – opowiada Andrzej Kaiser. Po tym nieszczęśliwym zdarzeniu na ostatnią z 3 rund wyścigu elity puszczono tylko pierwszych 15 kolarzy, by rozstrzygnęli między sobą kwestię medali. Pozostałych sklasyfikowano ex aequo na 16 pozycji.
W Asiago polscy kolarze zdobyli 3 medale. Oprócz Andrzeja Kaisera srebro w kategorii K35-39 wywalczyła Monika Wrona, a brązowy krążek stał się udziałem Anny Urban w kategorii K40-44. Krzysztof Krzywy wyścig zawodników 45-49-letnich ukończył na 4 miejscu.
Na zdjęciach: Andrzej Kaiser ze zwycięzcą kategorii masters 50-54 lata Filippo Ceci z Włoch oraz z Moniką Wroną (2 lokata w K35-39) i Anną Urban (2 lokata w K40-44).
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie