Reklama

Jubileusze małżeńskie i 100 urodziny w gminie Parchowo

26/03/2021 17:20

Ostatnie dni w gminie Parchowo upłynęły pod znakiem jubileuszy. Świętowano przede wszystkim długie pożycie w małżeństwie, ale też 100 urodziny. Przy okazji zapytaliśmy pary obchodzące złote gody m.in. o to, jak się poznały oraz co zrobić, żeby związek był udany.

KOGO URATUJESZ? ŻONĘ CZY MAMĘ?

Pierwsza uroczystość wręczenia medali za długoletnie pożycie małżeńskie odbyła się 10.03. w Nakli. Tam uhonorowano Jadwigę i Jana Błaszkowskich, Marię i Józefa Łabuńskich oraz Jadwigę i Eugeniusza Werrów. Państwo Błaszkowscy poznali się na dożynkach w Nakli. - W 1968 r., kiedy otworzono fabrykę porcelany z Łubianie, przeniosłam się tam z pracy w Gdańsku - zaczyna opowiadać J. Błaszkowska, która mieszkała wówczas w Gostomiu w pow. kościerskim. - Razem ze mną pracowało sporo osób z Nakli. Pewnego razu koleżanka z tej miejscowości zaprosiła mnie na zabawę dożynkową. Podczas niej zaczął się koło mnie kręcić taki Janek. Zaprosił mnie do tańca i po kilku utworach zapytał, czy moglibyśmy utrzymywać kontakt i czy wytłumaczę mu, jak do mnie dojechać. Po tygodniu odwiedził mnie. Poznał moich rodziców, rodzeństwo - opowiada J. Błaszkowska. Po ponad roku mężczyzna się oświadczył. - Zabrał mnie na spacer i podczas niego na jednej z leśnych alejek wyciągnął pudełeczko z pierścionkiem. Powiedział, że poznał moją rodzinę i zauważył, że uprzejmie się do siebie odnosimy, żyjemy w dobrych relacjach, że szanuję rodziców, co było dla niego bardzo ważne. Zapytał, czy byłaby możliwość, żebym przeprowadziła się do niego i jego rodziców po ślubie, żebyśmy też stworzyli taką stabilną rodzinę. Zgodziłam się - mówi Jadwiga.

Kiedy para udała się na nauki przedślubne w jej rodzinnej miejscowości, ksiądz chciał się upewnić, czy Jadwiga dobrze trafiła. - Znał nas, bo uczył religii w szkole, w której mój ojciec pracował jako woźny. Zadał Jankowi jedno pytanie: „Słuchaj, młody człowieku, gdybyś szedł z żoną i matką i naraz obie zaczęły się topić, którą z nich będziesz ratował?”. Janek odpowiedział, że żonę. To wikaremu starczyło. Uznał, że dobrze trafiłam i że między nami iskrzy - wspomina z uśmiechem. Para 10.10.1970 r. w Kościerzynie wzięła ślub cywilny, 25.10. tego samego roku kościelny w Stężycy. Wesele odbyło się u Jadwigi w domu na ok. 40 osób. W następnym miesiącu para zamieszkała w Nakli razem z rodzicami Jana. - Miejscowość była wówczas szara, ponura, nie taka jak dzisiaj - bajeczna, kolorowa. Mocno się rozbudowała od tamtego czasu. Mieszkaliśmy z teściami 40 lat. Mieliśmy gospodarkę, wspólną kasę, kuchnię, ale obyło się bez zgrzytów. Życie wcale nie było usłane różami, żyliśmy skromnie. Najważniejsze, że była zgoda. Mąż dorabiał, ja gotowałam na różne imprezy okolicznościowe. Kuchnia to zresztą moja pasja - mówi J. Błaszkowska. Małżeństwo ma 3 dzieci i 4 wnuków. - Dzieci również żyją w dobrych relacjach, wspierają się, pomagają innym. Staraliśmy się je wychować tak, żeby z ich strony nikogo nie spotkała krzywda. A wracając do życia we dwoje, najważniejsze są wierność i miłość. Jeśli tego nie ma, małżeństwa się rozpadają. Liczy się też szczerość - dodaje Jadwiga.

Z kolei J. Łabuński za miłością sprowadził się w nasze strony z Gdyni. - Poznał nas ze sobą męża brat, który odwiedzał Naklę. Józef przyjeżdżał do mnie co tydzień. Wiadomo, nie korzystało się z telefonów, nie pisaliśmy też listów. Poznaliśmy się w lutym, a w grudniu pobraliśmy się. Mąż zamieszkał ze mną i rodzicami. Bardzo dobrze dogadywał się z teściami - mówi M. Łabuńska z Garbacza, podając też radę dla młodych par: - Należy być szczerym, nie mieć tajemnic, dużo rozmawiać. Może dlatego wciąż bardzo miło nam się razem żyje. Łabuńscy dochowali się 3 dzieci i 7 wnuków.

Z okazji 50-lecia małżeństwa spotkano się również w Gminnym Centrum Kultury i Biblioteki w Parchowie. Tam 11.03. medale otrzymali: Halina i Jan Malkowie z Nowej Wsi, Edmund i Stanisława Janikowscy z Jamna, Helena i Franciszek Błaszkowscy z Parchowa, Aleksandra i Zbigniew Staniszewscy z Jeleńcza oraz Gertruda i Ludwik Czapiewscy. Ostatnia para zna się już ok. 70 lat. - W zasadzie od dziecka. Oboje wychowywaliśmy się w Parchowie. Nasi rodzice się przyjaźnili, a my chodziliśmy razem do jednej klasy podstawówki. Potem, w szkole średniej, nasze drogi się rozeszły. Ludwik poszedł do wojska, w którym został dłużej, pracował też w stoczni. Kiedy mieliśmy po ponad 20 lat, wrócił do rodziców i jakoś nasze losy znów się splotły - opowiada G. Czapiewska. W grudniu 1970 r. w Pomysku wzięli ślub cywilny, a w drugi dzień Bożego Narodzenia kościelny. Mają 2 córki i 2 wnuków. Para mówi, że w związku trzeba mieć mnóstwo cierpliwości i tolerancji. - Każdy jest inny, ma swoje poglądy, które trzeba szanować i zamiast przegadać drugie, po prostu ustąpić. Nieraz jest ciężko - przyznaje jubilatka.

GRUNT TO ŻYĆ W ZGODZIE

Ludwika i Hubert Butowscy z Żukówka 50-lecie pożycia małżeńskiego obchodzili 2 lata temu. Nagrody odebrali jednak 15.03. razem z innymi parami ze swojej miejscowości: Krystyną i Ryszardem Kowalikami oraz Elżbietą i Józefem Wensierskimi. - Pochodzę ze Stężycy, ale zawsze ciągnęło mnie w te parchowskie strony. Nawet przyjeżdżaliśmy tu na potańcówki. Właśnie na jednej z nich na sali wiejskiej w Żukówku poznaliśmy się z Hubertem. Poprosił mnie do tańca. Spodobaliśmy się sobie. Wszystko poszło potem szybko. Nim się obejrzeliśmy, byliśmy małżeństwem - wspomina L. Butowska. Para zamieszkała razem z teściami w domu rodzinnym pana Huberta w Żukówku. Pomagali prowadzić gospodarstwo. Mieli 18 ha do uprawy, ok. 30 świń i 5 krów. - Nie było łatwo. To praca od rana do wieczora bez urlopów, wakacji. Aby wszystko szło dobrze, trzeba dbać i doglądać przez okrągły rok. Doczekaliśmy się 12 dzieci: 7 synów i 5 córek. Pracowaliśmy, aby zapewnić im wszystko, co potrzebne. W wakacje zawsze dorabiałam, zbierając runo leśne. Dbaliśmy, by dzieci chodziły czyste i schludne. By miały wszystkie pomoce szkolne, a zdarzało się, że do placówek oświatowych posyłaliśmy 6 dzieci jednocześnie - opowiada L. Butowska.

Małżeństwo nadal mieszka w Żukówku razem z córką, zięciem i trójką wnuków. Na tej samej działce stoją jeszcze dwa domy, w których mieszka dwójka ich kolejnych dzieci z rodzinami. - Reszta mieszka raczej blisko, bo m.in. w Pomysku Wielkim, Parchowie, Stężycy, Węsiorach, Kartuzach i w Gdańsku. Spotykamy się w każde święta i urodziny. Całkiem sporą gromadkę trzeba wtedy pomieścić w domu, ale to dla nas dobry czas - mówi L. Butowska. Para z ponad 50-letnim stażem 16.03. po raz 25 została dziadkami. To 17 wnuczka, a mają jeszcze 8 wnuków. - Póki co nie doczekaliśmy się prawnuków. Jesteśmy na to za młodzi - śmieje się L. Butowska, dodając: - Najważniejsza jest dla nas rodzina i życie w zgodzie. Dbamy o siebie nawzajem. Nie kłócimy się z mężem, staramy zawsze wypracować kompromis. To dobra miłość, która trwa już ponad pół wieku.

K. i R. Kowalikowie spędzili ze sobą wiele lat nie tylko w domu, ale i w pracy. Oboje uczyli się w Liceum Pedagogicznym w Bytowie, w równoległych klasach. - Pochodzę z Bytowa, mąż z Kołczygłów. Poznaliśmy się tak naprawdę dopiero w czwartej klasie na szkolnej wycieczce w Krakowie. Tam się zawiązała nasza przyjaźń. Po dwóch latach wzięliśmy ślub: cywilny w Kołczygłowach, a kościelny w Bytowie - opowiada K. Kowalik. Do Żukówka przeprowadzili się ze względu na pracę. - Mąż najpierw uczył rok w Sylcznie, ja w Motarzynie. Zamierzaliśmy się pobrać, a jako prezent ślubny przydzielono nam szkołę w Żukówku - mówi z uśmiechem K. Kowalik. W nowo otwartej placówce przepracowali wspólnie 30 lat. - Siedzieliśmy cały czas naprzeciw siebie. Później mąż został dyrektorem i miał swój gabinet, ale i tak, kiedy przychodził, zawsze siadał przy moim stole. Zupełnie nie przeszkadzało nam to, że byliśmy razem i w domu, i w pracy - mówi K. Kowalik. Przyznaje, że należą do par, które się nie kłócą. - Najważniejsze to wspierać się wzajemnie, pomagać sobie, dzielić się obowiązkami - czy przy dzieciach, czy w pracach domowych - dodaje jubilatka, która razem z mężem dorobiła się 3 dzieci i 5 wnuków.

W tym roku wyjątkowy jubileusz obchodzi również inna mieszkanka gminy Parchowo Anna Litwin, która 1.03. ukończyła 100 lat. Z tej okazji 8.03. wicewojewoda pomorski Mariusz Łuczyk oraz wójt Parchowa Andrzej Dołębski wręczyli synowi jubilatki Jarosławowi Litwinowi upominki, kwiaty oraz listy gratulacyjne.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do