Reklama

Gdy głód wygania z lasu

26/02/2017 14:26

Zimą zwierzyna coraz chętniej dobiera się do rolniczych zapasów paszy. Łupem jeleni padają baloty sianokiszonki, a dzików kopce ziemniaków.


- Tylko w tym roku jelenie zniszczyły mi kilkanaście balotów sianokiszonki. Kopytami rozrywają warstwę folii, co powoduje, że powietrze dociera do wnętrza i cały balot nie nadaje się do użytku. Tylko w tym roku straty wyceniam na blisko 2 tys. zł - mówi Roman Rekowski, rolnik z Przyborza w gminie Kołczygłowy. Hodowca krów część paszy, po zebraniu i zafoliowaniu, magazynuje na polu. - Mam za mało miejsca, by wszystko trzymać koło domu, dlatego część balotów składuję jakieś 100 m od podwórka. Jednak zdarzały się przypadki zniszczenia i tych, które leżały tuż koło obejścia. Zwierzyna co roku powoduje straty, ale myśliwi nie są chętni do wypłaty odszkodowań. Twierdzą, że to nie ich wina, skoro trzymam baloty przy lesie. Tylko że tu wszędzie dookoła jest las - mówi R. Rekowski. Rolnik część paszy w obawie przed zniszczeniem wywiózł, pozostałą ogrodził elektrycznym pastuchem i odstraszającą taśmą.


Ogrodzenie nie uchroniło zapasów ziemniaków rolnika w gminie Studzienice. - Prawie co noc dziki dobierają się do kopca ziemniaków, który zrobiłem tuż przy podwórku. W nocy z rodziną pełnimy dyżury. Gdy tylko psy zaczynają szczekać, idziemy wyganiać dziki. Niektóre nawet atakowane przez psy niechętnie rezygnują z uczty - mówi rolnik z Ugoszczy.


- Obowiązkiem rolnika jest zabezpieczenie swoich płodów rolnych tak, aby dzika zwierzyna nie miała do nich dostępu. Baloty sianokiszonki lub siana powinny być ogrodzone. Kopce ziemniaków odpowiednio zabezpieczone przed rozkopywaniem przez dziki lub pilnowane. PGR-y kiedyś specjalnie zatrudniały do tego celu stróżów - mówi Jacek Grygonis z koła łowieckiego „Żuraw” Dretyń. Myśliwy odpowiedzialny za szacowanie szkód na terenie obwodu łowieckiego obejmującego również Przyborze, przyznaje, że zwierzyna chętnie podjada zapasy rolników, szczególnie te składowane na polach. - Ostatnie 1,5 miesiąca zimy było szczególnie trudne dla mieszkańców lasu. Gruba pokrywa zmarzniętego śniegu utrudniała dostęp do jedzenia. Celem stały się składowane na polach lub przy gospodarstwach baloty sianokiszonki. Zauważyliśmy, że zwierzyna nauczyła się je rozrywać, aby dotrzeć do łatwego i obfitego źródła pokarmu - mówi J. Grygonis. Zapewnia, że gdy dochodzi do zniszczenia balotów, myśliwi starają się iść na rękę rolnikom. - W ramach dobrej współpracy, często odkupujemy taką paszę od gospodarzy. Napoczęte baloty wystawiamy w lesie, aby zwierzęta zjadły je do końca - mówi J. Grygonis.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do