Reklama

Domowe bydło łatwym celem dla… wilków

25/05/2015 12:46

Blady strach padł na rolników na Ziemi Bytowskiej. Na jednym z pastwisk w Zagonach doszło do zagryzienia krowy. Podejrzewane są wilki.

Pomorskie lasy stały się siedliskiem coraz liczniejszych wilków, co potwierdza wielu leśników i myśliwych, którzy na własne oczy widzieli te jedne z największych europejskich drapieżników. Dowodem na ich „działalność” są coraz częściej odnajdywane w lasach resztki upolowanych i zjedzonych jeleni, które są ich ulubioną zdobyczą. Wszystko wskazuje jednak na to, że mogły obrać sobie łatwiejszy cel. O tym, że drapieżniki nie stronią od zwierząt domowych, dwa lata temu przekonał się gospodarz z Sątoczna w gminie Lipnica, gdzie ich ofiarą padły owce. W ub. tygodniu 13.05. prawdopodobnie wilki przypuściły atak na jedną z krów na pastwisku w Zagonach w gminie Tuchomie. Zaledwie dzień wcześniej gospodarz po raz pierwszy po zimowej przerwie wypuścił zwierzęta na świeżą trawę. - Wygrodziłem ok. 1,5 ha kawałek, na który wpędziłem bydło. Część z kilkunastu krów karmiła niedawno urodzone cielaki. Nie spodziewałem się, że coś może się wydarzyć - mówi Arkadiusz Ostrowski, gospodarz z Zagonów. Rano, gdy przyszedł obejrzeć swoje stado okazało się, że tuż przy ogrodzeniu leży jedna z krów. Nad nią stał jej cielak. - Bydło stało wypłoszone. Krowa nie żyła, jednak była jeszcze ciepła. Gdy zacząłem ją oglądać zobaczyłem krew. Miała całkowicie wyżarte wymię. Gdy przyjrzałem się bliżej, zobaczyłem ślady kłów na szyi - mówi A. Ostrowski. Mocno wydeptana wokół trawa i ziemia świadczyły, że wcześniej rozegrała się tu walka. - Jestem myśliwym i niedawno na polowaniu pod Trzebiatkowami widziałem wilka, prawdopodobnie waderę. Od razu pomyślałem, że za zagryzieniem krowy mogą stać wilki - mówi rolnik z Zagonów.

Do zdarzenia doszło w miejscu oddalonym od centrum wsi, otoczonym lasami i polami, choć zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej stało zabudowanie jednego z sąsiadów. - Słyszałam jak moje psy szczekały na podwórku, ale nie spodziewałam się, że to na pastwisku coś się dzieje - mówi kobieta, która najprawdopodobniej nieświadomie spłoszyła drapieżniki. Te pozostawiły nadgryzioną ofiarę. - Wcześnie rano poszłam do naszego stawu zobaczyć czy złapały się jakieś karasie. To 20 m od miejsca, gdzie leżała krowa - mówi mieszkanka wybudowań Zagonów. Również ona jest przekonana, że za zagryzieniem stoją wilki. - Jesienią na grzybach razem z mamą w okolicy widziałam jednego. Nie spodziewałam się jednak, że mogą atakować tak duże zwierzęta jak krowy. Sama mam kilka. Tej nocy stały na kopli przy domu. Teraz boję się o nie - dodaje zdenerwowana kobieta.

Właściciel zagryzionego zwierzęcia powiadomił weterynarza, który kilka godzin po zdarzeniu pojechał na miejsce. - Wszystko wskazuje na to, że to była nagła śmierć. Nie ma jednoznacznych śladów wskazujących na to, że to mogły być wilki. Po przejściu okolicznego pola nie trafiłem na ich tropy. Widać jednak, że w tym miejscu odbyła się walka - mówi Wojciech Olek, weterynarz z Tuchomia, który zgodnie z przepisami o przypadku padnięcia bydła powiadomił powiatowego lekarza weterynarii.

Gospodarz z Zagonów dziwi się, że drapieżniki wybrały dorosłą krowę zamiast jednego z kilku dopiero co narodzonych cielaków, które pasły się w tym samym miejscu. - Mogło być tak, że krowa stanęła w obronie cielaka i sama stała się celem. Widać, że były co najmniej dwa drapieżniki. Jeden atakował tył, a drugi gardło. Szybko wymęczyły i przewróciły krowę. W pierwszej kolejności dobrały się do najdelikatniejszego podbrzusza - mówi A. Ostrowski.

Wilk jest gatunkiem chronionym. Za wyrządzone przez niego straty odszkodowanie wypłaca skarb państwa, dlatego gospodarz postanowił się o nie starać. - Zawiadomiłem Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Jej przedstawiciele przyjechali na miejsce już następnego dnia. Obejrzeli krowę i miejsce. - Dostrzegli ślady kłów i pazurów, których wcześniej nie widziałem. Znaleźli też szarą sierść, która może należeć do wilka. Jednoznacznie potwierdzą to dopiero badania. Nawet gdy to się potwierdzi, aby dostać odszkodowanie muszę spełnić kilka warunków - mówi A. Ostrowski. Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody państwo nie odpowiada za szkody wyrządzone przez wilki, w pogłowiu zwierząt gospodarskich pozostawionych w okresie od zachodu do wschodu słońca, bez bezpośredniej opieki. - W moim przypadku do zdarzenia doszło prawdopodobnie nad ranem, jednak nieoficjalnie dowiedziałem się, że pastwisko powinno być ogrodzone siatką i dodatkowo pastuchem elektrycznym - mówi A. Ostrowski, który na razie z własnej kieszeni musiał zapłacić za utylizację zwierzęcia. - Nie dotarła do mnie żadna dokumentacja w tej sprawie, dlatego na razie nie mogę nic powiedzieć - mówi Elżbieta Klimaszewska, kierownik Oddziału Krajowych Form Ochrony Przyrody RDOŚ w Gdańsku.

Jeżeli potwierdzi się, że za atakiem na krowę w Zagonach stoją wilki oznacza to, że zwierzęta domowe na nieogrodzonych pastwiskach Ziemi Bytowskiej przestały być bezpieczne. Martwi to naszych hodowców. - Nie wyobrażam sobie abym codziennie wieczorem spędzał moje stado do domu. Nie stać mnie też na ogrodzenie siatką 5 ha pastwiska - powiedział rolnik z gminy Tuchomie.

Do sprawy wrócimy.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do