
Na łamach „Kuriera Bytowskiego” ukazał się tekst pt. „Co dalej ze starą szkołą?”. Traktował o przyszłości obiektu przy ul. Podzamcze 34 w Bytowie, w kontekście działającego w nim Inkubatora Przedsiębiorczości Stolem. Jako osoba, która przygląda się tej instytucji z bliska, poczułem się wywołany do tablicy. Tych kilka zdań poniżej dotyczy właśnie naszego Inkubatora, ale skreślonych z innej perspektywy.
Przede wszystkim chcę podkreślić, że Inkubator to instytucja społeczna, działająca już od kilku lat. Obecnie tworzy ją prawie 20 osób pracujących w kilku branżach. Ale to też relacje zachodzące między nimi. To podmioty, których właściciele posiadają ambicje i wizję rozwoju na przyszłość. Między innymi dlatego już dziś chcieliby wiedzieć, w jakim miejscu, np. czy za rok nadal w Stolemie, będą mogli realizować swoje plany.
Pewnie należałoby też postawić pytanie, co będzie w starej szkole po 2021 r., kiedy skończy się unijny projekt, w wyniku którego powstał Inkubator. Ale ważniejsze, by zastanowić się, czy Bytów jako prężnie rozwijające się miasto potrzebuje narzędzi wsparcia swojej młodej przedsiębiorczości. Twierdzę, że tak. A opieram to na analizach dotyczących wsparcia publicznego dla nowych firm! U nas grubo ponad 100 osób rocznie rozpoczyna działalność gospodarczą dzięki dotacjom Powiatowego Urzędu Pracy. Taki wynik, na tle sąsiadów, plasuje nasz powiat wysoko w czubie. Premie na zakładanie działalności oferowane przez samorząd wojewódzki za pośrednictwem lokalnych grup działania nasz lokalny rynek pracy także połyka w całości. Ludzie są aktywni, mają pomysły i odwagę w ich realizacji. Pomijam wsparcie, które funkcjonuje w sferze prywatnej, rodzinnej, jak i pomiędzy przedsiębiorcami, bo jego wielkość trudno tak naprędce uchwycić. Tu wracam do bytowskiego Inkubatora, który raczkujących przedsiębiorców, tzw. start-upy, czyli po prostu młode firmy (do 3 lat od rejestracji) funkcjonalnie wspiera od 2014 r.
Co jakiś czas przeprowadza się wewnętrzny sondaż wśród lokatorów Podzamcze 34. Dzięki niemu wiadomo, dlaczego i czym przyciąga oferta inkubatora pracujących na własny rachunek. Trzy kwestie dominują w odpowiedzi: korzystna cena najmu, dobra lokalizacja, no i atmosfera. Atrakcyjność kosztów sprowadza się do niskiej względem konkurencji (oferty komercyjnej) ceny wynajmu biura. Zdaniem wielu płacą mniej nawet o 50% niż gdzie indziej. I to właśnie wśród kilku usług, jakie oferuje swoim lokatorom Stolem, cena wynajmu metra kwadratowego na siedzibę firmy jest stawiana najwyżej. Bez takiej możliwości wynajmu te jednoosobowe firmy funkcjonowałyby raczej w domach, a może ze względu na wysoki czynsz musiałyby zawiesić swoją działalność, nim okrzepłyby na tyle, że byłoby je stać na „normalne” stawki.
Z doświadczenia śmiało mogę powiedzieć, że pomieszczeń biurowych jest w Inkubatorze za mało. Zgłaszających się jest więcej, niż to, co możemy oferować. Na marginesie dodam, że z kilku zaprogramowanych i działających dziś w Inkubatorze rodzajów wsparcia można by z powodzeniem zrezygnować. Generują raczej koszt zamiast wypracowywać jakiś przychód.
Wracając do wspomnianych wcześniej sondaży, warto wspomnieć o ważnej zdaniem pytanych atmosfery i relacji panujących pomiędzy lokatorami Podzamcze 34. Podkreślają oni ten aspekt, ponieważ po sąsiedzku są dla siebie to klientami, to polecającymi, bo rekomendują produkty i usługi innych, a przede wszystkim kooperantami, którzy współpracują biznesowo. W ten sposób stają się silniejsi i bardziej konkurencyjni. A m.in. to właśnie jest miarą powodzenia instytucji otoczenia biznesu, wynika z idei i specyfiki inkubatorów jako takich. To taki rodzaj wsparcia za darmo.
Na wysoką ocenę usytuowania inkubatora w starej szkole składa się coś jeszcze. Po pierwsze zdaniem użytkowników blisko stąd do instytucji, których oni potrzebują - urzędów (miejskiego, skarbowego, pracy), na pocztę czy do poczkomatu. Po drugie miejsce jest korzystne także dla klientów. Bynajmniej nie chodzi tu o dostępność miejsc parkingowych. Wręcz odwrotnie - ten duży przylegający do Stolema publiczny parking jest minusem lokalizacji. Idzie raczej o rozpoznawalność instytucji przez klienta. Bo kto nie zna starej „dwójki”, kto spacerując po centrum, nie natknął się na charakterystyczny ceglany budynek? Tyle sondaż.
Ostatnia kwestia, którą poruszę, również przemawia za tym, że w interesie Bytowa jest wspieranie młodych start-upów. Panuje opinia, że na prowincji najłatwiej znaleźć się na rynku pracy przez stworzenie go sobie samemu. Taki wniosek można wyczytać w wielu raportach dotyczących zatrudnienia w małych miastach, gdzie rynek pracy mimo niskiego bezrobocia często jest jednorodny albo tylko kilkubranżowy, nie mówiąc, że bywa hermetyczny.
Co więcej, wiele przykładów potwierdza, że tworzenie start-upu w małym mieście ma swoje zalety. Główną jest niska bariera wejścia. Często pierwszego klienta łatwiej znaleźć w takim mieście, łatwiej dotrzeć do decydentów. Na koniec nieco patetyczne, ale warte przytoczenia słowa pewnego młodego przedsiębiorcy, swego czasu naszego lokatora, choć przyznam, że prezentuje postawę rzadką: Wyjazd do większego miasta byłby pójściem na łatwiznę. A ja chcę pomóc miastu, okolicy, może uda mi się je rozsławić.
Krzysztof Wirkus
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!