
W ostatnich latach do Nożynka sprowadziło się sporo młodych osób. Aż 1/3 mieszkańców sołectwa stanowią dzieci do VIII klasy włącznie. - To cieszy, a jednocześnie stawia przed nami wyzwania - mówi Beata Kopp-Ostrowska, sołtyska Nożynka.
Odwiedzając pod koniec marca Nożynko, liczyłem na spacer po wiosce. Jej dzieje związane z Pirchami i Marwitzami nęcą miłośników historii. Jednak pogoda brutalnie zweryfikowała te plany. Siąpiący deszcz, który chwilami przybierał na sile, zniechęcał do przechadzki. Skłaniał za to do rozmowy w zaciszu domowym przy ciepłej herbacie. - W 2019 r. zostałam sołtyską. Chciałam bardziej zaktywizować naszych mieszkańców - mówi Beata Kopp-Ostrowska, z którą spotykam się w jej domu.
Pierwszym z ich wspólnych działań było przygotowanie mszy fatimskiej odbywającej się 13 każdego miesiąca. Co roku organizowane są naprzemiennie w sołectwach, które należą do nożyńskiej parafii. - U nas była pierwsza. Wówczas nie wiedzieliśmy, jak to wszystko ma wyglądać. Czy tylko nabożeństwo, czy może połączone chociażby z festynem. Po spotkaniu z mieszkańcami zdecydowaliśmy, że po mszy zaprosimy uczestników na poczęstunek. Przygotowali go mieszkańcy - mówi B. Kopp-Ostrowska, dodając: - Panie tak się zaangażowały, że do dziś, kupując dla siebie kwiaty doniczkowe, robią to jednocześnie z myślą o wystroju na mszę.
W Nożynku w maju 2022 r. powstało także stowarzyszenie. Jego prezesem został syn B. Kopp-Ostrowskiej - Kamil. - Założyliśmy je przede wszystkim z myślą o większy wglądzie i kontroli dużych rolników, którzy działają w naszej okolicy - mówi K. Kopp-Ostrowski, który przysłuchuje się naszej rozmowie. Mowa tu przede wszystkim o hodowli trzody chlewnej. - O uciążliwości smrodu, który się z niej unosi, nie trzeba nikomu mówić. Raz jest mniej intensywny, innym razem bardziej. Nie jesteśmy przeciwnikami inwestycji, ale powinno się bardziej brać pod uwagę też nasz głos - mówi K. Kopp-Ostrowski, dodając: - Przed powstaniem chlewni pobudowało się u nas sporo nowych domów. Młodzi wrócili z zagranicy, wzięli kredyty. Myśleli, że znajdą ciszę i spokój, a tymczasem wyrosło im w sąsiedztwie coś takiego.
Z czasem działalność Stowarzyszenia Nożynko Piękna Wieś się rozszerzyła. Jej stoisko pojawiło się na gminnych dożynkach czy na jarmarku bożonarodzeniowym w Bytowie. Stowarzyszenie liczy dziś 23 członków, z których nie wszyscy są mieszkańcami sołectwa. - Mamy także sympatyków. Zachęcamy do dołączenia - mówi K. Kopp-Ostrowski.
Największą bolączką Nożynka jest brak sali wiejskiej. - Korzystamy z tej w pobliskim Nożynie. Nigdy nie było kłopotu z jej udostępnieniem. Dodatkowo z mieszkańcami tego sołectwa spotykamy się przy okazji różnych większych imprez. Pomagamy im wówczas w organizacji - mówi B. Kopp-Ostrowska, dodając: - Nie ma to jednak jak własna sala, gdzie możemy coś powiesić, urządzić się po swojemu. A co najważniejsze jest na miejscu. Trochę z zazdrością słucham o miejscowościach, w których organizowane są imprezy dla dzieci, coś się dzieje. A u nas gdzie? Możemy liczyć jedynie na te plenerowe.
Podobnie jest w przypadku plecenia wieńców dożynkowych. Ten z Nożynka w 2021 i 2022 r. zajął pierwsze miejsce w gminie i pojechał na powiatowe święto plonów. - To długotrwały proces. Dużo wcześniej trzeba zebrać kłosy zbóż. Następnie je wysuszyć. Samego wieńca też nie wykona się w ciągu jednego dnia. Gdzie trzymać materiały? Udostępniam swoją wiatę i cieszę się, że mam wyrozumiałego męża, który na to pozwala - mówi B. Kopp-Ostrowska. W przygotowaniu wieńca aktywnie uczestniczą mieszkańcy. I to nie tylko ci, którzy mają zdolności manualne. - Są osoby, które choć go nie plotą, to w zamian przygotują poczęstunek i w ten sposób włączają się w prace - dodaje K. Kopp-Ostrowski. - Muszę się przyznać, że chyba bardziej od nagród cieszę się z samych przygotowań. Spotykają się wówczas i starsi, którzy przekazują swoją wiedzę na temat przygotowania wieńca, i młodsi, którzy się od nich uczą. A jakie opowieści wówczas można usłyszeć. Seniorzy chętnie dzielą się wspomnieniami o swoim życiu, o tym, jak dawniej wyglądało święto plonów. Dzięki temu możemy się też lepiej poznać - mówi sołtyska, dodając: - Kiedy w ub.r. nasz wieniec pojechał na powiatowe dożynki w Tuchomiu, mieliśmy silne wsparcie mieszkańców. Wielu pojechało po części by nam kibicować, a po części by uczestniczyć w samej imprezie. Pewnie gdyby nie fakt, że jako sołectwo się tam wystawialiśmy, nie pojechaliby na powiatowe święto planów.
Mieszkańcy integrują się nie tylko przy okazji wspólnych prac, ale także... spacerów z kijkami. - Spotykamy się regularnie na nordic walkingu. Raz jest nas więcej, innym razem mniej. Do takich marszów mamy bardzo dobre warunki. Wokół królują lasy. Codziennie pokonujemy trasę liczącą 7-9 km - mówi B. Kopp-Ostrowska, dodając: - W trakcie dużo rozmawiamy, dzielimy się różnymi pomysłami związanymi z rozwojem naszego sołectwa.
Na moment przestało padać. Wspólnie z sołtyską korzystamy z okazji i wybieramy się na spacer wokół miejscowości. Na początek z daleka spoglądamy na Leona. Rozłożysty dąb, który wkrótce ma się stać pomnikiem przyrody, widać z daleka. My jednak obieramy inny kierunek. Skręcamy w boczną brukowaną drogę. Ta później przechodzi w gruntową. Po deszczu rozmokła, zmieniając się w błotnistą. Z jednej strony mamy zabudowania, a po drugiej rozległe pola. Kolejne dwa rozłożyste dęby, które przy niej rosną, nie pozostawiają złudzeń. To Karol i Fryderyk, kolejne po Leonie, które mają być pomnikami przyrody. Znów skręcamy w lewo, kierując się w stronę wsi. Wchodzimy na teren przekazany przez agencję rolną. To w sumie 6 ha. Jednak jeśli wieś ich nie zagospodaruje, to ponownie trafi w ręce Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. - W ub.r. część naszego funduszu sołeckiego przeznaczyliśmy na uporządkowanie tego miejsca. Udało nam się fragment odkrzaczyć i uporządkować. Chcielibyśmy w przyszłości stworzyć tutaj ścieżki edukacyjno-przyrodnicze, miejsce wypoczynku. Dodatkowo to tu mogłaby stanąć przyszła sala wiejska - mówi B. Kopp-Ostrowska, dodając: - Sami nie mamy jednak takich środków, by zagospodarować cały teren. Liczymy tu na wsparcie gminy. Piszemy także wnioski. Wystartowaliśmy w konkursie Aktywne Sołectwo Pomorskie. Czekamy na rozstrzygnięcie. Nie chcielibyśmy oddawać tej ziemi - mówi sołtyska Nożynka. To atrakcyjny teren. Położony w centrum wsi, z pięknymi starymi drzewami, oczkiem wodnym. Wymarzone miejsce na rekreację.
Po drodze mijamy słup, a na nim bocianie gniazdo. - Niestety, od kilku lat ptaki przestały do nas przylatywać - mówi B. Kopp-Ostrowska. Jednocześnie zadaje kłam przekonaniu, że to te ptaki przynoszą dzieci. Tych bowiem w sołectwie nie brakuje. - Mamy 180 mieszkańców, w tym dzieci do VIII klasy jest 50. To cieszy, a jednocześnie stawia przed nami nowe wymagania. To przede wszystkim pilna budowa placu zabaw. Ten istniejący jest już mocno zużyty. Myślimy o tym, by nowy znalazł się bliżej środka wsi, tuż przy boisku sportowym, który powstał z funduszu sołeckiego - mówi B. Kopp-Ostrowska. Mijamy plac, gdzie planowane jest miejsce do zabaw. Obok na wzniesieniu mieściły się niegdyś groby dawnych właścicieli, które później zostały przeniesione na pobliski cmentarz ewangelicki. Idziemy na niego zajrzeć. Po drodze mijamy tablicę, na której umieszczono stare zdjęcia i krótką notkę historyczną o miejscowości i jej dawnych właścicielach. Nieco dalej mieści się budynek dawnej szkoły, dziś w prywatnych rękach. Naprzeciwko zaś kolejna tablica informacyjna. Tym razem sołecka. Żadnych obwieszczeń jednak na niej nie zobaczymy. Jedynie powbijane pinezki. - Miała jeszcze sens, gdy naprzeciwko niej działał sklep. Po jego likwidacji mało kto na nią patrzy - mówi sołtyska. W lipcu 2019 r. powstał profil facebookowy Nożynko Piękna Wieś. To na nim pojawiają się nie tylko informacje o różnego rodzaju wydarzeniach z życia sołectwa, ale także te chociażby o wiejskich zebraniach. Ostatnio zaś o konsultacjach dotyczących ustanowienia pomników przyrody w Nożynku. - Facebook stał się najszybszym sposobem komunikacji pomiędzy sołtysem a mieszkańcami. Jednocześnie to promocja naszych działań - mówi B. Kopp-Ostrowska, dodając: - Sama nie bardzo orientuję się w obsłudze mediów społecznościowych. Nasz profil prowadzi moja synowa, której jestem bardzo wdzięczna. Cieszę się, że mogę liczyć na wsparcie najbliższych i oczywiście mieszkańców. Sama nic bym nie zdziałała.
Wspinamy się na niewielkie wzniesienie, na którym dawniej znajdował się cmentarz ewangelicki. Zachowały się jeszcze betonowe słupy. - Wedle zachowanych informacji po prawej stronie miały się znajdować przeniesione groby dawnych właścicieli. Dziś nie ma po nich śladu - opowiada B. Kopp-Ostrowska. Nie tylko po nich. Trudno w kamiennych blokach rozrzuconych po terenie dostrzec dawne nagrobki. Wśród nich uwagę przykuwa jednak granitowa płyta. Na oko powstała niedawno. Bez trudu można odczytać imię i nazwisko - Karl Kebschull. Urodził się w 1865 r., zmarł zaś w 1936 r. - Niedawno krzyż w tym miejscu postawił Marek Młynarczyk z grupy Stare Niepoględzie i okolice - Poszukiwacze. Myślimy o uporządkowaniu w przyszłości tego miejsca - mówi sołtyska, dodając: - Z opowiadań mieszkańców wiadomo, że dawniej po drugiej stronie, nad obecnym przystankiem, mieściła się dzwonnica.
Z cmentarza kierujemy się na plac zabaw. - Powstał 12 lat temu. Wówczas pewnie nowoczesny i za spore pieniądze. Dziś już niestety wysłużony - mówi sołtyska, dodając: - Tu organizujemy nabożeństwo fatimskie, a także różnego rodzaju sołeckie imprezy. Mamy wiatę, miejsce na ognisko. Sołectwu brakuje jednak miejsca do przechowywania różnego rodzaju sprzętu. Można oczywiście powiedzieć, że możemy kupić blaszany garaż. Trudno w nim jednak trzymać chociażby podgrzewacz do wody. Kiedy coś organizujemy, wpierw muszę się mocno zastanowić, gdzie co jest.
Wracając, mijamy jeszcze kapliczkę z Matką Bożą, którą zbudowały osoby z wioski. - Pochodzi z 1956 r. Jej fundatorzy chcieli ją postawić w innym miejscu. Na lokalizację nie chciała się zgodzić komunistyczna władza. Rodzina więc umiejscowiła ją na swoim gruncie. Dziś mieszkają tu już inne osoby, ale bardzo dbają o kapliczkę - mówi B. Kopp-Ostrowska. Niestety, po blisko 70 latach widać już na niej upływ czasu. Pojawiły się pęknięcia. - Na bieżąco ją remontujemy, to jednak nie wystarczy. Dlatego postanowiliśmy wznieść ją na nowo. Do prac chcemy przystąpić po Świętach Wielkanocnych - dodaje sołtyska. To do tego miejsca odbywa się procesja podczas mszy fatimskiej. Tu także święcone są pokarmy na Wielkanoc czy nabożeństwa majowe.
Spacer po miejscowości kończę u B. Kopp-Ostrowskiej. Patrząc na dąb Leona, krótko mówimy jeszcze o utworzeniu pomników przyrody. - Nim wybraliśmy imię, chciałam się zorientować w propozycjach. Zapytałam o opinię mieszkańców. Padały różne pomysły. Od imion świętych, poprzez osoby związane z miejscowością. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na imię dawnego sołtysa, który mieszkał w sąsiedztwie - mówi B. Kopp-Ostrowska. Okazuje się, po sąsiedzku mieszkał także Leszek Zaborowski, żołnierz, lotnik RAF-u. - Niedawno czytałam o nim obszerny artykuł w „Kurierze Bytowskim”. Dobrze go pamiętam. W wiosce zawsze się o nim mówiło „lotnik, lotnik”. Jednak dopiero teraz skojarzyłam fakty. Niewykluczone, że szukając imienia dla kolejnych drzew, padnie i ta propozycja - mówi na zakończenie B. Kopp-Ostrowska.
Wyjeżdżając, wybieram inną drogę. Kieruję się na osiedle kilku domków położonych przy drodze wojewódzkiej nr 212. - To Rybnia. Choć jest oddalona o blisko kilometr od Nożynka, to należy do naszego sołectwa. Rozdzielając fundusz sołecki pamiętamy i o niej. Tak było chociażby przy zakupie bożonarodzeniowych iluminacji. Jedną z nich umieściliśmy także tam - mówi B. Kopp-Ostrowska.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!