Reklama

Bartłomiej Niedziółka i Damian Kmieciak ze Stowarzyszenia Miłośników Enduro Tuchomie zdobyli Puchary Polski Cross Country

29/10/2022 15:20

Sześć miejscowości, dwanaście rund i dwóch śmiałków z naszych stron, którzy ścigali się z najlepszymi w Polsce. Bartłomiej Niedziółka i Damian Kmieciak ze Stowarzyszenia Miłośników Enduro Tuchomie zdobyli Puchary Polski Cross Country.

Członkowie Stowarzyszenia Miłośników Enduro Tuchomie dali się poznać nie tylko jako pracusie, którzy otworzyli u nas pierwszy tor motocrossowy, ale przede wszystkim jako najbardziej utytułowani zawodnicy sportu motocyklowego na Ziemi Bytowskiej. W tym roku też nie zawiedli. Część ekipy brała udział w Pucharze Polski Cross Country. B. Niedzióła i D. Kmieciak jako jedyni zaliczyli wszystkie 12 rund w sześciu miastach. - Ustaliliśmy między sobą, że skoro już bierzemy udział w ogólnopolskich rozgrywkach, to jedziemy wszędzie i walczymy o podium. Nie było łatwo, zarówno finansowo, jak i logistycznie. Damian pracuje w Niemczech. Zjeżdżał w piątek, pakowaliśmy maszyny i ruszaliśmy w trasę. Nie było nas cały weekend. W niedzielę powrót, a on dodatkowo w drogę powrotną za zachodnią granicę - opowiada B. Niedziółka.

Zmagania w Pucharze Polski rozpoczęli w marcu w Głogowie (woj. dolnośląskie). - Tor był stosunkowo najłatwiejszy ze wszystkich, na które jeździliśmy podczas wyścigów pucharowych - komentuje B. Niedziółka. W czerwcu pojechali do Czerniejowa (woj. lubelskie). - Mieliśmy obawy, czy nie spadnie na nas bomba, bo miejscowość, gdzie startowaliśmy, leży blisko granic z Ukrainą i Białorusią - mówi kramarzynianin. W Kaliszu Pomorskim pojawili się w sierpniu. Choć miejsce było znane naszym endurowcom, bo wcześniej brali tu udział w zawodach, to doszło do kontuzji. - W trakcie okrążenia musiałem przyspieszyć, by nadrobić. Ten tor to przede wszystkim piasek. Było sucho, więc wzbijał się w powietrze, co utrudniało widoczność. Musiałem ryzykować. Przyspieszałem i wyprzedzałem. Nagle wjechałem w jakąś dziurę, wyrwało mi kierownicę z rąk, jednocześnie wybijając palec. Ból spory. Nie poddałem się i jechałem dalej. W kolejnych wyścigach kontuzja dawała o sobie znać mimo tabletek przeciwbólowych. Do dziś czuję dyskomfort - opowiada B. Niedziółka. We wrześniu ścigali się w Ostródzie (woj. warmińsko-mazurskie) oraz położonych przy czeskiej granicy Ziębicach (woj. dolnośląskie). - W drugim z tych miast mieliśmy do czynienia z najciekawszym i najbardziej zróżnicowanym torem w trakcie całej rundy pucharowej. Czekały tam na nas piaski, leśne ścieżki, skocznie itp. Jedno okrążenie zajmowało ok. 19 min, więc całkiem dużo - kwituje B. Niedziółka.

W miniony weekend, 15-16.10., nasi endurowcy wzięli udział w ostatniej rundzie Pucharu Polski w Kleszczowie (woj. łódzkie). Dzięki zwycięstwom w większości poprzednich wyścigów ich wygrana w całym pucharze była niemal pewna. - Wystarczyło mi 8 miejsce, by zdobyć tytuł. Wszyscy powtarzali, abym nie szalał. Podszedł na chłodno. Chciałem przejechać wszystkie okrążenia, rozważnie zachowując przy tym przewagę punktową. Pierwszy dzień zmagań to trzecie miejsce. Drugiego pod koniec wyścigu złapałem kapcia, ale dojechałem do mety - opowiada endurowiec. D. Kmieciak miał spokojną głowę, bo wygraną w swojej klasie, czyli S1, miał już pewną. Nie musiał nawet startować. Chciał jednak dowieść swoich umiejętności. Pojechał i... zajął pierwsze miejsce. Ostatecznie Puchar Polski w klasie master trafił w ręce B. Niedziółki, a w klasie S1 do D. Kmieciaka. Jako klub, czyli Stowarzyszenie Miłośników Enduro Tuchomie, w klasyfikacji generalnej uplasowali się na 5 miejscu na ponad 50 z całej Polski. - Wygrana to dla nas satysfakcja i duma. Po raz pierwszy miałem okazję brać udział w tego typu zawodach. Środowisko raczej znane. Gdy zacząłem zgarniać rywalom wygrane sprzed nosa, pytali, skąd się wziąłem. Uchodziłem na czarnego konia tych rozgrywek. Po którejś rundzie obcy ludzie podchodzili do mnie, mówili po imieniu. Nie miałem pojęcia, kim są. To miłe, że zauważali moją obecność i wyniki - dodaje B. Niedziółka.

Pierwsze miejsce w swoich klasach i zdobycie Pucharów Polski otwiera endurowcom drzwi do startu w przyszłym roku w Mistrzostwach Polski i wyrobienie licencji A. - Nie wiemy, czy weźmiemy udział we wszystkich przyszłorocznych rundach, ale na pewno w niektórych będzie można nas zobaczyć. Zależy od czasu i finansów. Tymczasem w najbliższym czasie jedziemy na ostatni wyścig Mistrzostw Pomorza Zachodniego do Piły. Później odpoczynek. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, treningi zaczniemy w grudniu - zapowiada kramarzynianin.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do