
Kiedy zaczynali w 2018 r., wartość przekazywanej żywności wahała się pomiędzy 7 a 8 tys. zł miesięcznie. Za cały 2022 r. uzbierało się już ok. 300 tys. zł. Zaglądamy na ul. Młyńską w Bytowie, gdzie Stowarzyszenie „seniorzybytów.pl” rozdziela potrzebującym żywność.
Na ul. Młyńskiej w Bytowie zjawiam się w dniu odbioru paczek żywnościowych. Rozdawane są trzy razy w tygodniu. W pomieszczeniu na stole stoją kartony. Przy nich krzątają się panie, które do każdego wkładają produkty. Jest po godz. 9.00, czyli początek ich pracy. Żywność wciąż jest dostarczana, a paczki dopiero zaczynają być kompletowane. Nie chcę przeszkadzać. Później zajrzę tu jeszcze raz, by zobaczyć, jak wyglądają te już gotowe.
- Przeglądając różne strony internetowe, natrafiłem na informację o odzyskiwaniu produktów przez Banki Żywności, a także o tym, że można do takiego programu przystąpić. Skontaktowałem się z nimi. Miałem wybór pomiędzy bankami w Słupsku i Chojnicach. Odległość porównywalna, ale zdecydowałem się na drugie z miast i to z nim podjąłem współpracę - mówi o początkach Lesław Gołąb, prezes Stowarzyszenia „seniorzybytów.pl”. Ruszyli jesienią 2018 r. Wówczas odbierali żywność jedynie z jednego bytowskiego supermarketu przy ul. Wojska Polskiego, a pomocą objęto 5-6 członków stowarzyszenia.
Początki do łatwych nie należały. Musieli przejść urzędniczą ścieżkę. Powstało pytanie, czy nie powinny ich obowiązywać przepisy takie same jak producentów żywności. - Wiązało się to z zapewnieniem odpowiednich pomieszczeń, regałów, badań osób, które ją rozdzielają. Traktowano nas nie jak wolontariuszy, a pracowników. Do tego dochodziła jeszcze kwestia rozliczania rozdzielanej pomocy. Miałem wówczas chwile zwątpienia, czy nie lepiej rzucić to i, jak to mówią, mieć problem z głowy - mówi L. Gołąb, dodając: - Pomyślałem jednak o potrzebujących. Nie chciałem zostawiać ich bez pomocy. Na szczęście udało się wszystko zorganizować. Teraz już dysponujemy odpowiednimi magazynami, a także chłodnią. Wszystko, by dostarczana żywność się nie marnowała.
Początkowo zajmowali pomieszczenia przy ul. Miłej w Bytowie, w których obecnie znajduje się Dzienny Dom „Senior+”. Nie wszystkim do końca to odpowiadało. - Żywność rozdzielają wolontariusze rekrutujący się z naszych członków. Żeby panie, które nierzadko mają ponad 70 lat, nie musiały dźwigać skrzynek, kierowca przywożący żywność starał się podjechać jak najbliżej wejścia. Zdarzało się, że zjechał nieco na trawnik. Jednak o takim fakcie później informowano wiceburmistrza Bytowa.
Po czasie „seniorzybytów.pl” przenieśli się na ul. Młyńską. Produkty, które do nich trafiają, to tzw. żywność o krótkim terminie ważności. Z czasem punktów, od których ją otrzymują, przybyło. Dziś, poza marketem przy ul. Wojska Polskiego, przynoszą ją ze sklepów przy ulicach 1 Maja, Zwycięstwa, Sikorskiego i Wybickiego. - O kolejnych informował nas Bank Żywności. Widząc, że wydawanie sprawnie nam idzie, dzwonił z zapytaniem, czy mamy możliwość odbioru żywności z kolejnego miejsca - wyjaśnia L. Gołąb.
Wraz ze wzrostem liczby punktów, zwiększyła się też wartość przekazywanej żywności. - Na początku było to ok. 7-8 tys. zł miesięcznie. W ciągu ub.r. przekazano jej za kwotę ok. 300 tys. zł. Poniekąd to też pokłosie ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności, która weszła w życie w 2019 r. - mówi L. Gołąb. Stale zwiększała się także liczba osób, które korzystają z ich formy pomocy. - Nie stawiamy żadnych formalnych wymogów, nie trzeba zaświadczeń. Wymagamy jedynie podpisu, że paczka została przez daną osobę odebrana. Poniekąd wynika to z naszego rozliczania się z Bankiem Żywności - mówi L. Gołąb.
- W 2018 r. pomocą obejmowaliśmy 6-7 osób. Później przez pewien czas przygotowywaliśmy paczki dla 18 osób. Bywało jednak, że były za duże. Groziło to tym, że ta żywność mogła lądować w koszu, a przecież właśnie tego chcemy uniknąć. O to w całej akcji chodzi. Stąd wolę, by były mniejsze, ale częstsze i dla większej liczby potrzebujących. Dziś jednorazowo robimy dla 30. W grupie zainteresowanych mamy w sumie ok. 100 osób. Nie każdy odbiera bowiem paczki trzy razy w tygodniu - mówi L. Gołąb, dodając: - W pierwszym roku działalności pomocą stowarzyszenie obejmowało głównie osoby rekrutujące się spośród naszych członków. Z czasem grono znacznie się powiększyło. Nie ma co ukrywać, że wpływ na to ma też obecna sytuacja związana z rosnącą inflacją i kosztami energii.
O osobach, którym potrzebna jest taka pomoc, dowiadują się najczęściej pocztą pantoflową. - Informują o nich nasi członkowie, czasami zgłaszają się same - mówi L. Gołąb. Część wciąż krępuje, by przyjść odebrać paczkę. - Wielu słyszy zapewnienia swoich rodzin: „My ci, babciu, pomożemy”, koniec końców nic z tego nie wychodzi. Inni z kolei, którzy dotąd sobie radzili, teraz borykając się z różnymi problemami, wstydzą się przyznać, że sobie nie radzą. Mówię im wprost: „Przyjdź, zobacz, jak to wygląda, zawsze możesz zrezygnować”. Zostają - mówi L. Gołąb.
Wydawania żywności nie przerwali nawet na czas pandemii. - Wówczas umawialiśmy się na konkretne godziny, tak by możliwie jak najbardziej ograniczyć kontakty pomiędzy ludźmi. Nie mówiąc oczywiście o maseczkach i dezynfekcji - mówi L. Gołąb. W 2022 r. wystartowali w ogólnopolskim konkursie Federacji Polskich Banków Żywności „Bezpieczna żywność 2022”. - Należało napisać projekt, a w nim podać to, co jest nam niezbędne w dalszym funkcjonowaniu. Opisaliśmy, czym się zajmujemy oraz że potrzebujemy chłodziarki - mówi L. Gołąb, dodając: - Choć w zasadzie powinniśmy na bieżąco wydawać przekazaną żywność, zdarza się, że ktoś danego dnia w godzinach wydawania nie może jej odebrać i zgłasza się po nią później. W drodze wyjątku godzimy się, by ją na krótko przechować.
Wiadomość o przyznaniu 2,5 tys. zł na zakup chłodziarki była dla nich zaskoczeniem. - Jako „seniorzybytów.pl” piszemy sporo wniosków. Bywa, że któryś nam umknie. Tak było tym razem. Zdziwiło nas także to, że pod względem liczby punktów uplasował się na 2 czy 3 miejscu w kraju. Trudno mi powiedzieć, co konkretnie ujęło oceniających. Podejrzewam, że przecież inni z rozdzielających żywność mieli podobne opisy swojej działalności - dodaje L. Gołąb.
Wracamy do pomieszczenia, gdzie rozdzielana jest żywność. Panie już skompletowały paczki z produktów, które trafiły na Młyńską z supermarketów. - Dziś jest jej nieco mniej niż zwykle - mówi L. Gołąb, zwracając się poniekąd do mnie i pań. - Może nie tak bardzo, ale paczki są mniejsze - potwierdzają panie. Teraz każdą trzeba opisać, wymieniając znajdujące się w niej produkty, zapisać to wszystko na imiennej kartce. Jedna z pań już dzwoni do osób z listy z informacją, że może się zgłaszać.
Najczęściej trafiają do nich owoce, warzywa i mięso. Zdarza się, że ląduje tam też chemia, choć to sporadyczne przypadki. - Staramy się, by każda z przygotowanych przez nas partii zawierała podobne produkty. Wszystko oczywiście zależy od tego, ile czego do nas w danym dniu przyjedzie - mówi L. Gołąb. I tak w jednym kartonie zauważam pomarańcze, w kolejnym jabłka. Część zawiera mleko, do innych trafił jogurt. - Tu mamy kaszę, a z kolei ta osoba otrzyma ryż. Z mięs tu widzę mielone, a w kolejnym białą kiełbasę - zauważa L. Gołąb. Niemal w każdej znajdują się pomidory i sałata. Trafia się też coś słodkiego. W jednym kartonie dostrzegam ciasto, do innego włożono pieczone jabłka.
- Rozdzielaniem żywności nie powstydziłaby się niejedna instytucja. Tymczasem całą pracę seniorzy wykonują społecznie. Jestem im za to niezmiernie wdzięczny. Bez nich, sam jeden, nic bym nie zdziałał. Wszyscy są wolontariuszami i poświęcają swój wolny czas. A przenosząc kartony z produktami, trzeba się trochę nadźwigać. Trzy razy w tygodniu wydajemy przecież żywność dla 30 osób - dziękuje L. Gołąb.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!