Reklama

„Z mokradłami nie jest najlepiej”. Konferencja Centrum Ochrony Mokradeł i Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego

14/02/2023 17:20

Przez dekady osuszaliśmy nasze mokradła, przecinając je sieciami rowów melioracyjnych i prostując rzeki, aby można było je zalesiać, wykorzystywać rolniczo lub zabudować. Naukowcy przekonują, że czas znowu nasączać bagna i torfowiska wodą, aby nie tylko stanowiły jej dodatkowy pojemny rezerwuar. Okazuje się, że po osuszeniu bagna stają się dodatkowym źródłem emisji dwutlenku węgla, przyspieszając ocieplenie klimatu.

Z okazji Światowego Dnia Mokradeł Centrum Ochrony Mokradeł i Wydział Biologii Uniwersytetu Warszawskiego w dniach 4-7.02. zorganizował konferencję pod hasłem „Pakt dla Mokradeł”. Nie zabrakło na niej bytowiaków.

ZAGROŻONE MOKRADŁA

- Wszyscy wiemy, że z mokradłami nie jest najlepiej. Jeżeli spojrzymy na skalę kilkudziesięciu ostatnich lat, to najszybciej ginący ekosystem w skali świata. Na terenie Unii Europejskiej w ostatniej dekadzie zniknęło 4% torfowisk. Realizujemy działania, które mają temu zapobiec. Mamy dyrektywę siedliskową i formalnie chronimy siedliska. Wiemy jednak, że to wszystko nie działa tak, jak powinno. Mamy zagrożone gatunki, a wciąż działamy według starych, XIX-wiecznych paradygmatów, wierząc w to, że raz wykopany rów odwadniający trzeba utrzymywać i systematycznie pogłębiać, bo właśnie tak ułożyliśmy system gospodarowania przestrzenią w krajobrazie. Z drugiej strony słyszymy zewsząd, że mokradła należy odtwarzać i chronić. Najwyraźniej nie wiemy, jak to zrobić na większą skalę, chociaż mamy wiedzę techniczną i wystarczające środki - mówił, otwierając konferencję, dr hab. Wiktor Kotowski, specjalista w zakresie ekologii bagien. Jednym z prelegentów był Jarosław Czarnecki, dawny nadleśniczy Nadleśnictwa Osusznica i jeden z inicjatorów utworzenia rezerwatu Lisia Kępa na terenie gminy Bytów, którego zadaniem jest m.in. ochrona mokradeł. - To klub przyrodników odkrył, że w nadleśnictwie o znamiennej dla mokradeł nazwie Osusznica znajduje się dużo znakomicie zachowanych torfowisk przejściowych. Widok jest niesamowity. To doskonale zachowany duży obiekt z pływającymi wyspami, który osobiście miałem okazję poznać w ub.r. Wyjątkowa jest też historia tego miejsca. W dużym skrócie można powiedzieć, że organizacja pozarządowa zaproponowała ochronę tego terenu. Nadleśniczy doskonale zdaje sobie sprawę, że torfowiska należy chronić w całości, a nie we fragmentach, i proponuje utworzenie jednego dużego rezerwatu. Odbywa się cała walka administracyjna, ale do inicjatywy dołącza również samorząd i teraz wszyscy są dumni, że na swoim terenie mają tak piękny rezerwat. W międzyczasie nadleśniczy zostaje Leśnikiem Roku - mówił W. Kotowski, zapraszając na scenę J. Czarneckiego, obecnie pracownika Nadleśnictwa Miastko. - Teren, na którym powstał rezerwat, to dokładnie wododział dorzecza Wisły i Słupi. Typowe dla torfowisk wysokich kotłowych jest nawadnianie jedynie wodą opadową. Z czasem torfowiska zmieniały się w przejściowe, bo w XIX w. zostały odwodnione. Najważniejszy dla pracowników Lasów Państwowych dokument, czyli „Ustawa o lasach” mówi, że my leśnicy powinniśmy się zajmować ochroną mokradeł. Większość widzi tylko punkt 5 art. 7 tej ustawy mówiący o produkcji leśnej, ale w punkcie 4. tego samego artykułu jest mowa o tym, że należy chronić wody powierzchniowe, głębinowe, retencję zlewni. Lasom Państwowym wytyka się metry sześcienne wyciętego drewna i zarobione w ten sposób pieniądze. Mniej wymierny jest efekt zrównoważonej gospodarki leśnej. Trudno pokazać efekty działań edukacyjnych czy ochrony przyrody. Inaczej w przypadku bagien. One są konkretne, bo mają swoją powierzchnię. Dochodzi tam do retencji konkretnej ilości wody i zamknięcie w nich obliczalnych ilości węgla. 1 ha bagien to 100 kg węgla rocznie. Co ciekawe, z powodu bardzo stromych brzegów w bagnach może się zmieścić znacznie więcej wody niż w jeziorach - mówił J. Czarnecki.

JAK POWSTAŁ REZERWAT LISIA KĘPA

- Wyznaczając rezerwat, chcieliśmy chronić tę wyjątkową mozaikę. To rzeźba terenu stanowi atrakcję i determinowała powstawanie w zagłębieniach torfowisk. Rezerwat jest na morenie czołowej pomorskiej fazy zlodowacenia bałtyckiego, co przyczyniło się do powstania tak wyjątkowych miejsc. Już w latach 80. profesor Janina Jasnowska policzyła, że na całym Pojezierzu Bytowskim znajduje się w sumie ponad 1500 torfowisk. Już wtedy uznano, że to obszar o największym zagęszczeniu torfowisk wysokich i przejściowych w Europie Środkowej. Rezerwat Lisia Kępa formalnie powstał w 2020 r., ale jego historia ciągnie się od ćwierć wieku, od 1995 r. Gdy zaczynałem pracę w Nadleśnictwie, wybrałem się bez mapy na wycieczkę do lasu bukowego. Przeszedłem wzgórze i wszedłem na bagno zwyczajne, w którym musiałem brnąć po piersi. Po chwili znalazłem się w starym, ponad 100-letnim sosnowym drzewostanie. Znajdowałem się tak daleko od skraju bagna, że z oczu całkowicie zniknął mi las bukowy. Byłem zaskoczony, bo wszędzie dokoła rozciągało się potężne torfowisko. W końcu trafiłem na główny rów melioracyjny, który miał ok. 3 m głębokości. Doszedłem do wniosku, że w takim miejscu gospodarka leśna jest niemożliwa. Ani człowiek, ani maszyna nie były wstanie tam wejść. Pojawiła się myśl, aby zachować ten wyjątkowy obszar bez wyznaczania tam rezerwatu. 1997 r. odwiedziło nas dwóch panów z Uniwersytetu Gdańskiego, którzy rozpoczęli badania. Przedmiotem ich zainteresowania były zarówno jeziora lobeliowe, jak i torfowiska - opowiadał J. Czarnecki.

Leśnik nie ukrywał, że na początku pomysły przyrodników mocno ingerowały w gospodarkę leśną. - Po zatrzymaniu wody w rowach skończyło się podtopieniem drzewostanu, na którego utratę zgody nie było. Byliśmy rozliczani z gospodarki leśnej na tym terenie, a wtedy nie mieliśmy prawnej podstawy takiego działania, np. w formie Natury 2000. Formalnie las cały czas figurował jako gospodarczy, dlatego szukaliśmy argumentu, który dałby nam podstawy do ochrony tego torfowiska. Wydaliśmy nawet przewodnik opisujący nasze działania na korzyść przyrody. Coraz bardziej kiełkowało w nas przekonanie, że ten obszar trzeba chronić. Wtedy pojawił się pierwszy pomysł powołania rezerwatu o nazwie Uroczysko Lisia Kępa. Początkowo miał obejmować 45 ha, czyli miał chronić tylko torfowiska. Sąsiednie wzgórza morenowe stanowiłyby otulinę. Miały powstać dwa oddzielone od siebie chronione obszary o bardzo skomplikowanej granicy, która utrudniłaby pracę leśnikom. Projekt jednak nie doszedł do skutku. W 1982 r. w tej samej okolicy powstał niewielki 6-hektarowy rezerwat Bukowa Góra, którego zadaniem była ochrona starodrzewia bukowego. Po 40 latach funkcjonowania rezerwatu widać naturalne procesy, jakie zachodzą w tym drzewostanie. Uznałem, że warto, aby do rezerwatu chroniącego mokradła Lisiej Kępy włączyć tereny sąsiednie też porośnięte dorodną pomorską buczyną. W 2004 r. znalazły się kolejne podmioty, które chciały chronić ten teren - Klub Przyrodników, Park Krajobrazowy Dolina Słupi i władze samorządowe w Bytowie. Pojawiło się wsparcie zewnętrzne i działania zmierzające do zatrzymywania jeszcze większej ilości wody w torfowiskach. Przez 30 lat właściwie zaprzestaliśmy na terenie Osusznica większych prac melioracyjnych. Rowy systematycznie zarastały, nie spełniając już swoich funkcji. Działania zmierzające do powołania rezerwatu zaczęły przyspieszać. W końcu zaczęliśmy dyskutować o ostatecznym kształcie i przebiegu granic. W 2015 r. do naszego nadleśnictwa po raz kolejny przyjechała prof. J. Jasnowska, aby odwiedzić torfowiska. Pięć lat później powstał rezerwat o powierzchni ponad 300 ha, który chroni nie tylko torfowiska z Jeziorem Leniwym i pływającymi wyspami, ale również otaczające je lasy bukowe - opowiadał J. Czarnecki.

- Jestem ciekaw, czy doczekamy się kiedyś, że Lasy Państwowe jako wiodącą funkcję będą miały ochronę przyrody, tak jak stało się to już w niektórych krajach Europy? - pytał W. Kotowski. - W Polsce jest 429 nadleśnictw. Gdyby w każdym znalazł się promil powierzchni z 7,3 mln ha wszystkich państwowych lasów, to dałoby to wynik 7,3 tys. ha chronionych mokradeł. To 3 razy tyle, co Ojcowski Park Narodowy. Gdyby Lasy Państwowe zdecydowałyby się na ochronę 1% mokradeł, to bez uszczerbku dla gospodarki drewnem mielibyśmy 10 razy większy obszar chroniony niż Biebrzański Park Narodowy. Przykład Lisiej Kępy pokazuje, że nadleśnictwo nic nie straciło na utworzeniu rezerwatu. Można chronić torfowiska, prowadząc jednocześnie gospodarkę leśną - mówił J. Czarnecki. - A co by było gdyby Lasy Państwowe zechciały ochronić 10%, a nie 1%. Mam nadzieję, że wszystko przed nami - zakończył W. Kotowski.

„JUŻ CZAS NA PRZYWRÓCENIE MOKRADEŁ!”

Hasło przewodnie tegorocznych obchodów Światowego Dnia Mokradeł brzmiało „Już czas na przywrócenie mokradeł!”. Naukowcy alarmują, że nie ma na co czekać, bo do tej pory zdążyliśmy osuszyć już ponad 85% wszystkich polskich torfowisk. Rowy melioracyjne zamieniają te naturalne magazyny węgla, głębokie często na kilkanaście metrów, w poważne dodatkowe źródła emisji gazów cieplarnianych. Odpływ wody doprowadza stopniowo do osuszania coraz głębszych pokładów torfu. W efekcie skumulowany w nich przez tysiące lata węgiel utlenia się i uwalnia do atmosfery w postaci dwutlenku węgla, dodatkowo przyspieszając postępujące zmiany klimatu. Aby powstrzymać ten proces wystarczy zatrzymać wodę w torfowiskach. Dlaczego bagno musi być mokre, opowiadał uczestnikom konferencji W. Kotowski podczas wycieczki po Kampinowskim Parku Narodowym. - Odtwarzanie bagien ma trzy główne aspekty. Ochronę gatunków, które tylko tam mogą żyć. Gdy tylko zaczyna się chwiać bilans hydrologiczny i miejsce się osusza, wchodzą gatunki silniejsze. Z czasem wykańczają te pierwotne, ograniczając im zwyczajnie dostęp do światła. Zaczęliśmy więcej mówić o torfowiskach z racji ich roli w regulacji klimatu. Aby spełniały swoją funkcję, też muszą być mokre. Jeżeli tak jest, są najbardziej efektywnym regulatorem klimatu w biosferze. Na 3% lądów zgromadziły do 2 razy więcej węgla niż wszystkie lasy w biomasie drzew i innych roślin na całym świecie. Jeżeli bagno jest wysycone wodą, to część z tej biomasy, którą rośliny wyprodukują, zostaje pod woda i się nie rozkłada. To zaledwie ok. 10% biomasy, ale jeżeli to trwa przez tysiące lat, to pokłady torfu mogą urosnąć do kilkunastu metrów. Jeżeli chcemy zrozumieć istotę bagna, to można sobie wyobrazić beczkę z kapustą. Jedzenie zalewamy wodą, aby powstrzymać aktywność bakterii. W efekcie nie się psuje, bo przykrycie wodą powstrzymuje dostęp tlenu. Dodatkowo kwasy powstające w wyniku fermentacji jeszcze lepiej konserwują pożywienie. To samo z biomasą dzieje się w torfowisku. Jeżeli kapustę wyciągniemy na talerz, po jakimś czasie spleśnieje i po pewnym okresie jej nie będzie. Podobnie dzieje się z bagnem, z którego usuniemy wodę. W torfie gromadzi się węgiel, który rośliny w procesie fotosyntezy wbudowują w swoje tkanki. Jeszcze 200 lat temu węgla w torfie w skali świata było mniej więcej tyle co w atmosferze. Teraz więcej jest w atmosferze, bo wpompowaliśmy tam sporo dwutlenku węgla. Jeżeli dodamy do tego węgiel z torfowisk sprzed milionów lat, czyli aktualne pokłady węgla brunatnego i kamiennego, to okaże się, że tego węgla, który w historii rozwoju biosfery torfowiska trwale zakumulowały, jest w atmosferze naprawdę bardzo dużo. Paląc węgiel w piecach i elektrowniach, usuwamy węgiel, który rośliny w bagnach przed setkami milionów lat ściągnęły z atmosfery. Ten sam proces zachodzi, kiedy osuszamy torfowiska lub palimy brykietem torfowym - mówił W. Kotowski. Mokradła mają też istotne znaczenie w retencji wody. - W torfie do 95% to woda. Jest jej 20 razy więcej niż suchej materii. Jeżeli zanika torf, to zanika też woda, którą gromadził. A retencji wody potrzebujemy, aby spiętrzała wodę wszędzie w okolicy. Druga sprawa to obieg wody, czyli parowanie i powracanie z rosą, deszczem i śniegiem - mówił W. Kotowski. 

Na towarzyszącym konferencji „Bazarze Idei Bagiennych” swoje stoisko miało też bytowskie stowarzyszenie Nenufar, zajmujące się ochroną jezior dystroficznych i towarzyszących im bagien. - Zależny nam nie tylko na ochronie cennych siedlisk na Ziemi Bytowskiej, ale również na przywróceniu pierwotnych funkcji mokradeł. Jesteśmy tuż przed podpisaniem umowy ze starostą na użytkowanie jezior Sierżenko i Czarne. Oba zbiorniki są częścią większego kompleksu bagien będących stanowiskami rzadkich gatunków. To przyrodnicze perły, które trzeba chronić, dlatego naszym celem jest opracowanie dokumentacji przyrodniczej. Specjaliści określą niezbędne zadania, które trzeba zrealizować. Na konferencji mogliśmy spotkać się z naukowcami, którzy mogą w tym nam pomóc - mówi Marcin Jaworski z bytowskiego Nenufara, który wspólnie z innymi członkami stowarzyszenia wziął udział w tegorocznym Pakcie dla Mokradeł zorganizowanym na Uniwersytecie Warszawskim.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do