
O malarskiej pasji Władysława Kowalskiego już pisaliśmy. Mieszkaniec Wojska ma ich znacznie więcej.
Jedną z nich są stare radia. - Przeglądając jeden z serwisów aukcyjnych, natknąłem się na dawne odbiorniki - mówi Władysław Kowalski, dodając: - Zacząłem się zastanawiać, jaki mieli moi rodzice. Czy takie jeszcze gdzieś są? Okazało się, że były. To, na które trafił, nie odbierało jednak fal UKF. - Nie mógłbym więc z niego korzystać, więc po co mi ono. Kupiłem innej firmy, też stare - mówi W. Kowalski. Męczyło go jednak, że nie takie samo. Nabył więc nowocześniejsze radio tego samego producenta. Dziś stoi w salonie. - Z lampowymi odbiornikami jest jeden problem. Trudno w nich o części do naprawy, uruchamiam je więc z rzadka - wyjaśnia W. Kowalski. Ale i tak niemal nie ma konkurencji, bo artysta nie posiada telewizora. Nie lubi go oglądać. - Słucham radia. Pomyślałem, że przydałoby mi się jedno w kuchni. Gra tam długo, dlatego stare by się nie sprawdziło. Nie chciałem jednak mieć takiego zupełnie współczesnego - wyjaśnia W. Kowalski. Poszedł więc na kompromis. Kupił obudowę dawnego Pioniera, który miał kiedyś jego wujek, i wstawił nowocześniejsze wnętrze.
Później pojawił się u W. Kowalskiego gramofon. Wprawdzie niesprawny, ale dla mieszkańca Wojska to przecież nie przeszkoda. - Stoi, działa. Lubię starszą muzykę, a na nim brzmi zupełnie inaczej. Przyjemnie posłuchać chociażby tenorów z lat 40. - mówi, dodając na zakończenie: - Dużo rzeczy w domu jest naprawianych przeze mnie, nie tylko radia. Kiedy uda mi się coś przywrócić do życia, to dla mnie ogromna frajda.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!