
O szkoleniu młodych piłkarzy w Myśliwcu Tuchomie na przestrzeni niemal dwóch dekad i planach na przyszłość rozmawiamy z Tomaszem Grubą, animatorem sportu w gminie Tuchomie, który koordynuje działania piłkarskiej szkółki.
„Kurier Bytowski” - Kiedy na poważnie zajęliście się szkoleniem młodzieży w Myśliwcu?
Tomasz Gruba - W 2006 r. zostałem animatorem sportu przy Gminnym Ośrodku Kultury w Tuchomiu. W pewnym sensie transakcją wiązaną było, że w ramach obowiązków miałem zająć się prowadzeniem juniorów w klubie.
W jakiej kategorii wiekowej?
Myśliwiec był wówczas na zakręcie. Spadliśmy z klasy okręgowej do klasy A. Wówczas PZPN stawiał wymóg prowadzenia w niej drużyn juniora młodszego i juniora starszego. Fikcja, bo w małych miejscowościach trudno było często zmontować choćby jedną drużynę juniorską...
W jakich rocznikach zaczęliście?
Byli to zawodnicy ur. w 1992/1993 r. W tej grupie byli m.in. Łukasz Michańczyk, obecnie jeden z bramkarzy drużyny seniorów, i napastnik Tomasz Kupczyk. On również przez kilka dobrych lat był zawodnikiem pierwszego zespołu.
Pierwszą mocną i liczną grupą byli zawodnicy z grupy naborowej w rocznikach 1996/1997.
Można powiedzieć, że od nich zaczęło się szkolenie młodzieży w Myśliwcu „na serio”. To była bardzo ciekawa grupa chłopaków, choć zebrana w zasadzie z podwórka. To w tej drużynie swoją przygodę z piłką zaczynali Cezary Jenta, Dominik Michańczyk, Rafał Chamier Ciemiński.
Domyślam się, że byłeś i jesteś emocjonalnie związany z tymi piłkarzami.
Tak, bo to dla mnie szczególna drużyna. Przede wszystkim dlatego, że jedna z pierwszych wychowanych przeze mnie od podstaw. Inna sprawa, że było tam wielu naprawdę utalentowanych chłopaków. Niektórzy stanowią obecnie o sile drużyny seniorów.
Rozumiem, czemu właśnie tę grupę wspominasz szczególnie.
Jeszcze zanim zgłosiliśmy ten zespół do ligowych rozgrywek, wzięliśmy udział w kilku turniejach halowych. Pierwsze były zawody w Kobylnicy, które niespodziewanie wygraliśmy. Dotąd pamiętam chłopaków w zbyt dużych, luźnych koszulkach. Później ci sami zawodnicy, w większości, w drużynie Zespołu Szkół w Tuchomiu zdobyli mistrzostwo Polski szkół wiejskich [w 2009 r.].
Potwierdziło się, że mają to coś.
Poza wymienionymi wcześniej zawodnikami w drużynie byli jeszcze inni naprawdę utalentowani. Śmiem stwierdzić, że tak mocnego rocznika dotąd w Tuchomiu nie mieliśmy. Po roku gry w lidze w juniorze D, w kolejnym sezonie już w juniorze C ci zawodnicy byli o włos od awansu do ligi wojewódzkiej. Minimalnie przegraliśmy ten wyścig z Gryfem Słupsk i Jantarem Ustka.
To był impuls, by obejmować szkoleniem kolejne grupy?
Tak, tyle że był problem z młodymi zawodnikami, a właściwie z ich brakiem. W roczniku 1998/1999 mieliśmy zbyt mało piłkarzy, by zbudować zespół mogący grać w lidze. Potem było jednak lepiej. Udało nam się zebrać drużynę w rocznikach 2000/2001.
Liczniejsza grupa?
Zdecydowanie. Zacząłem z tymi chłopakami ja, ale szybko przejął ich Łukasz Sabisz, który dość szybko zrobił sobie przerwę od czynnej gry w piłkę i zaangażował się w pracę w Myśliwcu w roli trenera. W tej drużynie byli m.in. Cezary Pupka Lipiński, Szymon Żmuda Trzebiatowski i Sebastian Jeszka. Dwaj ostatni występują obecnie w zespole seniorów.
Potem już szkolenie było cykliczne?
Od tego momentu już regularnie powoływaliśmy grupy w młodszych rocznikach. W 2011 r. otworzyliśmy nabór dla zawodników z roczników 2002/2003/2004. Zbiegło się to z programem Akademia Orlika 2012, w którym wzięliśmy udział. Otrzymaliśmy dodatkowe środki finansowe na pracę z młodzieżą. Pamiętam, że na pierwszym spotkaniu zjawiło się ponad 40 adeptów futbolu.
Kolejna grupa zdolnych piłkarzy?
Tak. Grali w niej m.in. Adam Tandecki, Bartosz Hering, Filip Krycki i Oskar Żmuda Trzebiatowski. W ramach programu Akademia Orlika 2012 prowadzony był Turniej Orlika w tej kategorii. Przeszliśmy rozgrywki makroregionalne i zameldowaliśmy się w wielkim finale rozgrywanym na stadionie Legii Warszawa. Dla chłopaków było to wielkie przeżycie. W końcu mieli okazję zagrać z wielkimi klubami, jak choćby Lech Poznań. Turnieju nie zawojowaliśmy, ale i tak pamiętna sprawa.
Inne sukcesy tej drużyny?
Ten rocznik był zarazem pierwszym, który wywalczył awans do ligi wojewódzkiej. W sezonie 2014/2015 chłopcy wygrali rozgrywki klasy okręgowej juniora D1, by w kolejnych wystąpić w wojewódzkiej lidze juniora C2. Mogli się zmierzyć z rówieśnikami z takich klubów jak Lechia Gdańsk czy Arka Gdynia. Spory sukces.
Przygoda trwała jednak krótko.
Niestety, po rundzie jesiennej musieliśmy się wycofać z ligi. Przyszła plaga kontuzji, co przy wąskiej kadrze było dla nas fatalne w skutkach. Do tego naszymi najzdolniejszymi zawodnikami interesowały się inne kluby. Daniel Pałubicki trafił do Varsovii Warszawa, a Adam Tandecki i Patryk Reschke do Arki Gdynia. Mimo wszystko to było wartościowe pół roku.
Na szczebel wojewódzki wróciliście w sezonie 2021/2022.
Awans wywalczyła drużyna Łukasza Sabisza z rocznika 2010. Tym razem udało nam się dokończyć sezon w wojewódzkiej lidze juniora D1 w całości. Chłopcy zajęli 16 miejsce w stawce 18 ekip, ale to nie miało większego znaczenia. Ważne było nowe, cenne doświadczenie.
Pracowałeś chyba ze wszystkimi kategoriami wiekowymi.
Miałem to szczęście, że przez te kilkanaście lat przeszedłem od najmłodszych po seniorów, których prowadzę aktualnie. Z pracy z każdą grupą wyciągałem jakieś wnioski, dla mnie też to była nauka.
Jakie przemyślenia?
Z każdą grupą praca jest inna, wymaga innego podejścia. Pod pewnymi względami łatwiej pracować z młodszymi zawodnikami, pod innymi ze starszymi czy seniorami.
W jakim sensie?
W przypadku najmłodszych piłkarzy zdarza się kłopot z utrzymaniem spokoju. Dzieciaczkom trzeba zwracać uwagę, ustawiać ich, zadbać o koncentrację, której czasem im brakuje. W starszych grupach tego problemu nie ma, za to pojawiają się problemy wychowawcze, co normalne w wieku dojrzewania. Każda grupa to inna specyfika pracy.
Ciężko nie wspomnieć o waszej współpracy z Arką Gdynia. Na czym polegała?
Przyjeżdżali do nas trenerzy Arki, otrzymywaliśmy od gdyńskiego klubu materiały szkoleniowe. Ponadto nasze drużyny jeździły na różne turnieje i konsultacje do Gdyni. Z kolei piłkarze Arki przyjeżdżali do nas, organizowali w Tuchomiu zgrupowania. Kilku naszych zawodników kontynuowało szkolenie w Arce. Pierwsze lata były naprawdę owocne. Później trochę się to wszystko rozmyło.
Konflikt?
Nie między nami. Wszystko popsuło się, gdy nastąpił rozłam pomiędzy Arką Gdynia SA i Arką Gdynia SI, niejako dwoma osobnymi podmiotami szkolącymi młodzież przy gdyńskim klubie. W rezultacie pracę straciły osoby koordynujące współpracę z klubami z zewnątrz, jak nasz Myśliwiec.
W jakich latach najmocniej współpracowaliście?
Od 2015 do 2019 r.
Jacy wasi wychowankowie trafili do Arki?
Pierwsi byli wspomniani wcześniej Adam Tandecki i Patryk Reschke. Przed rokiem do Arki dołączył nasz kolejny wychowanek Szymon Smolak. Do Gdyni trafił z Kaszubii Studzienice, której był ostatnio zawodnikiem.
Wielu, czy niewielu?
Mogłoby więcej. Trzeba jednak pamiętać, że dzieciakom z mniejszych ośrodków trudniej się odnaleźć w nowych realiach w mieście. Trzeba szybko opuścić dom, zamieszkać w internacie, z czym nie każdy dzieciak sobie radzi. Inna sprawa to konkurencja. W miastach jest zwyczajnie więcej dzieci.
Ilu piłkarzy trenuje aktualnie w Myśliwcu Tuchomie?
Szkolimy w sumie 90 zawodników, którzy pracują z 8 licencjonowanymi trenerami. Wspomnę, że przed rokiem mieliśmy 5 trenerów. To rekord, jeśli chodzi o naszą szkółkę.
Jakie roczniki prowadzicie obecnie?
Z rocznikami 2009/2010 pracuje Artur Chajecki, z 2011/2012 Ireneusz Wnuk Lipiński i Damian Sobisz, 2013/2014 prowadzi Adam Jenta, 2015/2016 Dawid Leszczyński, a 2017/2018 Łukasz Sabisz i Bartosz Hering. Ja koordynują pracę tych trenerów, a sam prowadzę drużynę seniorów.
Spytam o rolę rodziców w procesie szkolenia. Większość zawodników jest z Tuchomia lub okolic, co pewnie ułatwia kontakt.
Rodzice znają trenerów, trenerzy rodziców. To rodzi zaufanie, mamy wspólny język. Rodzice mocno się angażują w ten proces, nie ograniczają się jedynie do posłania dziecka na trening.
Co masz na myśli?
Rodzice pomagają nam w wielu sprawach - podczas imprez i turniejów, nierzadko w kwestiach organizacyjnych. Niedawno powołaliśmy Radę Rodziców przy grupach treningowych. Odzew był ogromny, chętnych do wejścia w jej skład wielu. To głównie panie, mamy zawodników. Ma to ułatwić przepływ informacji.
Jakim budżetem dysponuje Myśliwiec?
Rok 2023 zamknęliśmy wydatkami ok. 170 tys. zł. Rekordowo.
Skąd środki na klub?
Gminna dotacja to jedno. Dochodzą środki ze składek od rodziców. Sporą część stanowi wsparcie sponsorów.
A tych macie naprawdę liczne grono.
Już dekadę temu przyjęliśmy system, że każda drużyna juniorska ma swojego patrona. Zaczęliśmy regularną współpracę z tuchomskimi firmami, dbamy o kontakt z przedsiębiorcami. Zyskują oni, bo kreują pozytywny obraz wewnątrz naszej tuchomskiej społeczności, zyskujemy my, bo możemy się rozwijać.
W kwestii rozwoju... Bazę sportową macie bogatą.
Dotąd nie mieliśmy prawa narzekać. Dwa boiska piłkarskie z naturalną trawą, przyszkolny orlik, boisko wielofunkcyjne koło Centrum Międzynarodowych Spotkań. Władze gminy Tuchomie od lat sprzyjają rozwojowi infrastruktury sportowej.
A ma być jeszcze lepiej.
Plany inwestycyjne na ten rok są ambitne. Powiększone zostanie boisko piłkarskie przy szkole, wymieniona zostanie murawa, powstanie oświetlenie. Do tego obok stanie budynek szatniowy z pomieszczeniami dla klubu i siłownią. Wisienką na torcie jest plan budowy przy boisku krytej hali ze sztuczną murawą.
Nowe obiekty to nowe możliwości.
Gdy te wszystkie inwestycje się zakończą, będziemy mieć fantastyczne warunki do pracy. Śmiem twierdzić, że najlepsze w powiecie bytowskim. To jedynie doda nam przysłowiowego kopa.
Czyli świetlana przyszłość przed wami?
Mocno w to wierzę. Misja szkolenia młodzieży w Tuchomiu będzie kontynuowana w kapitalnych warunkach.
Pozostaje mi życzyć powodzenia i realizacji planów. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.
rozmawiał D.Z.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie