Reklama

Patrycjusz Dąbrowski z Kołczygłów dwukrotny mistrz Polski w wyścigach na 1/4 mili

05/07/2020 17:20

Przejechał 402 m w 11,09 s. Patrycjusz Dąbrowski z Kołczygłów ustanowił nowy rekord Polski w jeździe na czas na takim odcinku.

- Od zawsze lubiłem coś pogrzebać w aucie. Od szybkiej jazdy także nie stroniłem - mówi Patrycjusz Dąbrowski. W radiu usłyszał informację o wyścigach samochodowych na 1/4 mili. Dwa auta obok siebie ścigają się na odcinku 402 m. Trzy lata temu sam postanowił spróbować swoich sił. Wystartował w klasie street, czyli na samochodach dopuszczonych do normalnego ruchu ulicznego. - Na początku nie wiedziałem ani gdzie się ustawić, ani w jakiej klasie startuję. Podpytywałem o wszystko innych uczestników - przyznaje P. Dąbrowski. Wyścigi w poszczególnych kategoriach odbywały się m.in. w Pile, Szczecinku i Wilczych Laskach. Musiał jednak wcześniej wrócić do Kołczygłów, dlatego przerwał udział. Ale czasu nie marnował i gdy wystartował w 2018 r. był już zdecydowanie lepiej przygotowany. To przełożyło się na wyniki. - Pierwszy wyścig wygrałem, później tak samo w kolejnych. Zobaczyłem, że coraz lepiej mi wszystko wychodzi - mówi P. Dąbrowski. - Mamy najlepsze urządzenia pomiarowe w Europie. Klub SCS Szczecinek, który organizuje zawody mistrzostw Polski, sprowadził je ze Stanów Zjednoczonych. Mierzą czas do setnej sekundy - chwali sprzęt kołczygłowianin. Dwa lata temu zdobył tytuł mistrza Polski. Nie osiadł na laurach. Jeszcze bardziej zaczął dopracowywać auto i szkolić swoje umiejętności. - Od początku jeżdżę na Seacie Ibizie. Coraz bardziej zwiększam jego moc. Na początku miał 280 KM. Teraz już 500 KM. Dodatkowo ma zasilanie podtlenkiem azotu - tłumaczy P. Dąbrowski. Do niedawna jeździł nim normalnie do pracy. - Teraz w silniku jest już tyle zmian, że szkoda mi go użytkować na co dzień - mówi kołczygłowianin.

Początkowo rodzina niezbyt przychylnie spoglądała na jego hobby. - Gdy zaczęły jednak przychodzić pierwsze sukcesy, chyba się z moją nową pasją pogodzili - mówi P. Dąbrowski. Jak zapewnia, to bezpieczny sport. - Od kiedy startuję, nie wydarzył się ani jeden wypadek. Każdy z zawodników obowiązkowo ma kask. Na torze dokładnie określone jest miejsce, po którym możemy się poruszać, a także z jaką prędkością - tłumaczy P. Dąbrowski. Na zawody do Polski przyjeżdżają zawodnicy z różnych krajów Europy. - Z Norwegii, Niemiec. Wśród startujących widziałem także nasze bytowskie tablice, ale jeszcze nie udało mi się nawiązać z nikim kontaktu - mówi kołczygłowianin.

Udział w wyścigach w 2019 r. także może zaliczyć do udanych. Po raz drugi uplasował się na pierwszym miejscu. Jednak ciągle coś ulepsza i dopracowuje. - Nawiązałem także znajomość z pasjonatami z Lęborka, z którymi razem ćwiczymy i pracujemy nad swoimi autami - mówi P. Dąbrowski. Bywa, że spotykają się także na torze. - Nie ma między nami nadmiernej rywalizacji. Każdy stara się przejechać odcinek najlepiej jak potrafi. Szybszy zwycięża - mówi.

W tym roku 14.06. wystartował w pierwszej rundzie, znów zwyciężając. - Dystans 402 m przejechałem w 11,95 s, ustanawiając nowy rekord Polski, a być może także Europy. Czekam jeszcze na oficjalny komunikat. Podobno ktoś był szybszy o 0,02 - mówi kołczygłowianin, dodając: - Na odcinku nieco ponad 400 m rozpędzamy się do 206 km/h. Prawdę mówiąc, dopiero od 140 km/h zaczynamy tak naprawdę przyspieszać. Niestety, jak zauważa P. Dąbrowski, w okolicy brak torów do ćwiczenia wyścigów. - Najczęściej jest tak, że pakuję auto na lawetę i jadę pojeździć na lotnisko w Wilczych Laskach - mówi mistrz Polski.

W tegorocznych startach na przeszkodzie stanęła epidemia koronawirusa. Po złagodzeniu obostrzeń pierwsza runda tegorocznych mistrzostw odbyła się 14.06. Kolejną zaś zaplanowano na 5.07. Trzymamy kciuki.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do