
Jaką drogę pokonują muzealne eksponaty, nim trafią na wystawę? Tego dowiadujemy się, śledząc losy pewnej perkusji.
- Trafiają do nas różne przedmioty i w różnym stanie. Pozornie wydaje się, że to jedynie mało znacząca kupka metalu. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej, a nade wszystko zagłębić w historię, ta okazuje się niezwykle bogata i interesująca. Ostatnio zaciekawiła nas informacja o perkusji znajdującej się na strychu jednego z domów w okolicy Bytowa - mówi Jaromir Szroeder, kierownik działu etnograficznego Muzeum Zachodniokaszubskiego w Bytowie. Instrument sam w sobie nie jest szczególny. Jednak wiąże się z nim ciekawa historia. O niej opowiada, pokazując poszczególne elementy J. Szroeder. - Została wykonana przez osobę, która trafiła w nasze strony w ramach akcji „Wisła”. Ktoś czuł wewnętrzną potrzebę grania i dlatego skonstruował dla siebie instrument - mówi J. Szroeder, dodając: - Widzimy, że przy budowaniu perkusji użyto dostępnych pod ręką materiałów. Do opasania bębna z jednej strony posłużył metalowy płaskownik, drugą zaś opleciono kawałkiem pręta zbrojeniowego. Membranę wykonano z kawałka prawdziwej skóry, najprawdopodobniej koziej lub owczej. Zmyślnie zrobiono także stopę. Znalazło się także miejsce na werbelek i talerz.
Instrument jest jednak dość mocno nadszarpnięty zębem czasu. Skóra przerwana, naprawy potrzebują także mocowania. Przed nim długa droga, zanim znajdzie się wśród muzealnych eksponatów. - Najczęściej trafiają do nas z dwóch źródeł. Jako darowizny, a także poprzez kupno, bo sami z własnych środków też staramy się wzbogacać nasze zbiory. Trzecim, rzadszym źródłem, są depozyty od konserwatora zabytków. Te po jakimś czasie najczęściej przekształcają się w nasze obiekty - tłumaczy J. Szroeder. Zakupione przedmioty często od razu są katalogowane. Co innego jest, jak w przypadku naszej perkusji, z darowiznami. Te potrzebują niekiedy renowacji. - Trafiają więc do naszej pracowni konserwatorskiej. Wkrótce oddamy tam także ten instrument. Następnie nadany mu zostanie specjalny numer w Księdze Wpływów Muzealiów, w skrócie KWM - wyjaśnia J. Szroeder. Pracownia nie zajmuje się jednak wyłącznie odnawianiem starych przedmiotów. - Eksponaty co jakiś czas trzeba konserwować. A także choćby przewietrzyć. Tak było m.in. w przypadku „Panoramy Apokalipsy” Józefa Chełmowskiego. Dzieło to sporządzone jest na płótnie. Już wisi w nowej sali muzeum, ale wcześniej znajdowało się w naszym magazynie. Co jakiś czas trzeba je było rozwinąć i sprawdzić, czy nic złego się z nim nie dzieje - mówi J. Szroeder.
Wracając do księgi wpływów, znajdują się w niej informacje, skąd pochodzi dany eksponat, szczegółowy opis wyglądu, z jakiego materiału jest wykonany, jak i do czego był używany. Podaje się także dokładną lub przybliżoną datę powstania. Jeśli nie jest to możliwe, umieszcza się adnotację, że jej nie ustalono. - Nie inaczej jest w przypadku naszego instrumentu. Mamy tu jednak nie tylko historię ustną. Zachowało się także zdjęcie z wesela, na którym ukazana jest perkusja z właścicielem. Dzięki temu wiadomo, że używano jej podczas różnych uroczystości - mówi J. Szroeder. Dodatkowo w księdze określa się wartość obiektu w momencie wpływu do muzeum. - W przypadku zakupionych przedmiotów nie ma problemu, wpisuje się po prostu cenę nabycia. Inaczej sprawa wygląda, gdy otrzymujemy jakiś przedmiot. Wówczas zbiera się komisja kustoszy. U nas w jej skład wchodzą dyrektor muzeum, a także kierownicy działów etnograficznego i artystyczno-historycznego - mówi J. Szroeder. W KWM bytowskiego muzeum znajdziemy 6366 wpisów. - Pod numerem 1 figuruje kronika szkolna z czasów przedwojennych z jednej z podbytowskich wsi. Adnotacji dokonano 2.10.1972 r. - czyta J. Szroeder.
Na koniec każdy eksponat otrzymuje numer inwentarzowy. - Od tego momentu przedmiot, który leżał gdzieś zakurzony i w każdej chwili ktoś mógł go wyrzucić, oficjalnie staje się chronionym prawem eksponatem muzealnym na równi z innymi przedmiotami. Nasza perkusja więc jest przez prawo tak samo traktowana jak portret Mona Lisy. Obowiązują wobec nich te same przepisy - tłumaczy J. Szroeder. Następnie obiekt trafia na wystawę lub do muzealnego magazynu. Co stanie się z samorobną perkusją? - To ciekawy przedmiot mówiący o życiu mieszkańców tych terenów, ich życiu i o tym, jak organizowali sobie czas. Będzie eksponowany przy okazji różnych naszych wystaw lub wypożyczany innym muzeom. No i oczywiście przetrwa jako znak czasu dla kolejnych pokoleń - mówi na koniec J. Szroeder.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!