Reklama

Nie żyje Kryspin Garski. Wielki pasjonat i popularyzator biegania

08/08/2022 15:20

Nie żyje Kryspin Garski. Wielki pasjonat i popularyzator biegania. Człowiek życzliwy i serdeczny. Miał 46 lat.

W życiu Kryspina sport obecny był od najmłodszych lat. Najpierw piłka nożna, potem całkowicie zawładnęło nim bieganie. Jego debiut w zawodach przypadł na Grand Prix Bytowa, w którym od razu pobiegł na 10 km. „Debiut bez żadnych rewelacji, ale dla mnie ogromna radość i satysfakcja. A co najważniejsze, bardzo mi się spodobało. Można by zapytać, co konkretnie się spodobało? Przecież nie wygrałem, nie pobiłem rekordu biegu, ani nic innego co mogłoby powalić na kolana. Ale dla mnie sam start, pokonywanie dystansu z tyłu za najlepszymi bez spoglądania na zegarek, na czas, jaki osiągnąłem, były dla mnie ogromnym przeżyciem” - wspominał. Niedługo potem jako 15-latek z powodzeniem wystartował w Maratonie Warszawskim. W ciągu 30 lat Kryspin ukończył ponad 600 biegów. Lubił rodzinne wyjazdy, w których bieganie można było połączyć ze zwiedzaniem okolicy. Radość sprawiał mu jednak nie tylko udział w zawodach, ale także każde inne bieganie: w pielgrzymkach na Jasną Górę, po Smolarni, na ścieżce zdrowia, czy po nasypie kolejowym. Niekiedy trasy pokonywał sam, innym razem w większym gronie. Od lat wraz z żoną Asią mówili o sobie, że „zarażają bieganiem”. Cieszył się, gdy kogoś namówił do biegania, czy jakiejkolwiek innej aktywności ruchowej. Równie dobrze mogła być to jazda rowerem, marsz nordic walking. Kochał ludzi i wszyscy byli dla niego równie ważni: ci młodzi i ci, starsi. Dla każdego miał dobre słowo, uśmiech, służył radą i pomocą, cieszył się z sukcesów innych. Jednak i on - tak jak każdy - dźwigał swoje życiowe ciężary. Niewielu wiedziało, że cierpiał na przewlekłą chorobę, która od czasu do czasu boleśnie dawała o sobie znać i utrudniała mu normalne funkcjonowanie. Nie lubił jednak o tym mówić.

Zmarł 27.07. Na miejsce wiecznego spoczynku na cmentarzu przy ul. Popiełuszki w Bytowie odprowadziły go tłumy przyjaciół i znajomych. Najbardziej widoczny znak, jak bardzo był lubiany, szanowany i jak wielu zasmuciła jego przedwczesna śmierć. Z miejsca, gdzie spoczął, będzie mógł z satysfakcją spoglądać na ul. Wrzosową, którą jego koledzy biegacze przemierzają truchcikiem podczas zainicjowanych przez niego „środowych bieganek”.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do