
Gdy mają sprzyjające warunki, potrafią lecieć nawet ponad 120 km/h, jeden może kosztować i kilkadziesiąt tys. zł. Mowa o... gołębiach. W ubiegłym roku te Mirosława Piechowskiego okazały się najlepsze i to nie tylko w bytowskim oddziale.
Nad Lipnicą co i rusz latają gołębie. Choć nie tyle co dawniej, kiedy wielu gospodarzy zajmowało się ich hodowlą. Przyglądam się jednemu ze stad. Wylądowało niedaleko. Ruszam ich śladem. Zaglądam na jedno z podwórek wabiony znajomym gruchaniem. Przy gołębniku w kształcie litery L zastaję właściciela. - Sam go zbudowałem. Jest odpowiednio ustawiony, nasłoneczniony. To bardzo ważne, by w pomieszczeniu nie było wilgoci - tłumaczy Mirosław Piechowski. Pokazuje także swoją dumę, czyli gołębia, który zakwalifikował się na ogólnopolską wystawę. - Musi mieć odpowiednią budowę ciała, a nade wszystko osiągnięcia - mówi M. Piechowski. Dalszą rozmowę kontynuujemy już przy kawie i czymś słodkim. - Gołębiami zacząłem się interesować jeszcze w szkole podstawowej. Dziś sam nie wiem, skąd mi się to wzięło, bo rodzice się nimi nie interesowali - zaczyna opowiadać hodowca. Najpierw trzymał jedynie te ozdobne. Jednak szybko porzucił je na rzecz pocztowych. - Pierwsze z nich tylko siedziały na dachu i „wyglądały”. Te drugie można już było ćwiczyć, rywalizować z innymi hodowcami - mówi M. Piechowski. Zapisał się też do bytowskiego oddziału Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, do którego należy już 20 lat. Chciał poznać środowisko, innych pasjonatów z okolicy, a może też trochę podpatrzeć tajniki pracy kolegów ze związku. Jak sam jednak zaznacza, częściej trzymali je dla siebie. - Początki więc wcale nie były łatwe. Osiągnięć także było mało, ale się nie poddawałem. Teraz, gdy przyszły, sam nie zdradzam swoich tajemnic - z uśmiechem mówi M. Piechowski. - Podstawa jest w gołębniku. I mowa tu nie tylko o tym, by był odpowiednio wentylowany, nie zalęgła się w nim wilgoć, ale także o odpowiednich gołębiach. A dobry samiec czy samiczka potrafią kosztować - dodaje. - Ile? - próbuję się dowiedzieć. - Mój znajomy nabył niedawno samczyka. Zapłacił za niego 21,5 tys. zł. Przez pewien czas trzymał go u mnie - wyjaśnia M. Piechowski. - Ale ja tak drogich nie kupuję - dodaje nieco zbyt głośno. Zdaje się jednak, że nie tyle, bym usłyszał, ile by usłyszała jego żona, która właśnie przechodziła obok. - Znowu gołębie? Wszystkie weekendy przez nie zajęte. Niech o tym opowie - mówi z udawanym oburzeniem Kasia. Wydaje się jednak, że już dawno pogodziła się z pasją męża.
Podpytuję o te weekendy. - To związane jest z lotami - lakonicznie wyjaśnia hodowca. Po czym dodaje więcej. - Po zimie trenuję ptaki wpierw na 10 km, a następnie zwiększam dystans - mówi M. Piechowski. Później uczestniczy w rywalizacji wraz z innymi hodowcami z powiatu. Na początku odbywają się loty dorosłych ptaków, a następnie młodych. Pierwszy dystans to 120 km. Ostatni ok. 720 km. Loty organizuje się właśnie w weekendy. - W sobotę należy gołębie zawieźć do Bytowa, zostają zarejestrowane, otrzymują specjalne chipy. Następnie wywozi się je na daną odległość i wypuszcza, a my czekamy na przylot naszych pupilków, jak je nazywamy. Loty zaczynają się w maju i trwają do września - tłumaczy M. Piechowski. W Bytowie lotujących hodowców jest ok. 80.
Czas przylotu ptaków uzależniony jest od różnych czynników. Główny to pogoda. - Z wiatrem gołębie pocztowe potrafią lecieć ponad 120 km/h. Pod wiatr, wiadomo, wolniej. Jeśli na trasie napotkają burzę lub inne niesprzyjające warunki, to raczej okrążą je, niż gdzieś przysiądą - mówi M. Piechowski. Po wylądowaniu na specjalnej płytce w gołębniku ich wynik zostaje zapisany w komputerowym zegarze. W lotach w tym roku zapisał 47 gołębi, w 3 klasach (A, B i C) różniących się między sobą odległościami. - Jest jeszcze jedna GMP. Tu ze wszystkich swoich gołębi typuje się 7 na dany lot. Należy wskazać te najszybsze, a to trudne. Mnie udało się trafnie wytypować te najszybsze. Dzięki temu zdobyłem tytuł II wicemistrza bytowskiego oddziału - wyjaśnia M. Piechowski.
Ubiegły rok hodowca z Lipnicy może zaliczyć do udanych. Zdobył 4 tytuły mistrza: bytowskiej sekcji, klas A i C, a także D, która jest podsumowaniem A, B i C. Dodatkowo po raz drugi uczestniczył w wystawie gołębi. W tym roku w Tucholi oceniano najlepsze ptaki z Pomorza Środkowego. W sumie pokazano 258, z czego 7 z Bytowa. - Wystawiłem dwa. Jeden z nich został wybrany, by reprezentować nasze strony na ogólnopolskiej wystawie w Sosnowcu. Na tę samą pojedzie także gołąb prezesa naszego związku, Roberta Topki z Piaszna. To dla mnie duże wyróżnienie. Stamtąd droga już na światową olimpiadę - z dumą mówi M. Piechowski. By znaleźć się w gronie najlepszych, ptaki muszą pochwalić się wynikami w lotach. - Wystawiony przeze mnie w jednym z lotów wśród ponad 1500 innych na dystansie 540 km był pierwszy, a na dystansie 720 km drugi. A to tylko część - wyjaśnia hodowca.
Najlepsze wyniki gołębie pocztowe osiągają w wieku od 2 do 6 lat. Później się już je wycofuje, są wolniejsze. A jak wygląda ich emerytura? - Gdy przestają latać, przeznaczam je do rozpłodu. Wśród 80 sztuk, które mam obecnie, jeden ma 10 lat. Jestem do niego szczególnie przywiązany. Wprawdzie nie przylatywał jako pierwszy, ale wracał z każdego lotu - mówi hodowca. A to nie jest regułą. Część z ptaków zostaje złapana przez jastrzębie. W tym roku z tych lipnickich nie wróciło 9. Na koniec zadaję jeszcze pytanie, czy dzieci kontynuują jego pasję. - Nie, raczej nie - mówi M. Piechowski, dodając: - Może to i lepiej. Pochłania dużo czasu i jeszcze więcej pieniędzy. Nie mówię tu jedynie o weekendach. Codziennie rano i wieczorem ćwiczę gołębie. Dodatkowo jeszcze typowa pielęgnacja, szczepienia. Specjalna karma...
Wychodząc, zahaczamy na chwilę o gołębnik. Zaglądamy do reproduktorów. - W hodowli wspomaga mnie kolega z Niemiec - mówi M. Piechowski.
Żegnając się, spoglądam w niebo. Czyste, bezchmurne, bez gołębi. Ptaki spokojnie gruchają w gołębniku.
W tym roku bytowski oddział Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych obchodził 65-lecie istnienia. Należy do niego 106 członków. 13.12. w bytowskiej „Zagodzie” nie tylko świętowali rocznicę powstania, ale także podsumowali mijający rok. - Największym sukcesem jest zakwalifikowanie się dwóch naszych gołębi na ogólnopolską wystawę w Sosnowcu. Wprawdzie wcześniej w naszym oddziale mieliśmy podobny sukces, ale już od wielu lat żaden ptak nie startował w imprezie o tej randze - mówi Robert Topka, prezes bytowskiego oddziału PZHGP, dodając: - Chciałbym podziękować burmistrzowi za ufundowanie upominków z okazji naszego jubileuszu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!