Miał ekstremalne marzenie i je spełnił. Iron Man z Bytowa

24-letni Jordan Fiszka Borzyszkowski ukończył dystans pełnego Iron Mana, czyli przepłynął 3,8 km, na rowerze pokonał 180 km i na koniec przebiegł maraton. Potrzebował na to 13,5 godziny.

- Z kolegami stawiamy sobie coraz to nowe, większe wyzwania. Był już bieg maratoński, objazd z kolegami rowerem w tydzień całej Polski. Teraz Iron Man - mówi Jordan Fiszka Borzyszkowski. Przygotowania do zmierzenia się z ekstremalnym wysiłkiem rozpoczął z początkiem tego roku pod okiem Mateusza Heringa, najlepszego triathlonisty w rejonie bytowskim. - Trzeba mieć dużo samodyscypliny. Ale że miałem Mateusza, było mi łatwiej. On kontrolował, czy trenuję, a jak nie ćwiczyłem, pisał do mnie: hej, co tam, jak trening? To motywowało – mówi 24-latek. Dzień próby miał miejsce 8 września w Castle Triathlon Malbork. Najpierw 3,8 km pływania w chłodnej wodzie Nogatu, potem 190 km na rowerze i na koniec bieg maratoński. Wszystko to w niesprzyjającej ekstremalnemu wysiłkowi aurze, bo żar się tego dnia z nieba lał niemiłosierny. Dokładnie po 13 godzinach 31 minutach i 41 sekundach Jordan wykonał zadanie. - Pływanie to nie był problem. Rower był dla mnie najtrudniejszy, pierwsze trzy godziny... nudy, kolejne 3 godziny to walka z sobą. I na końcu maraton – pierwsza połowa dystansu OK, w drugiej to już nie było siły i tylko głową biegałem – opowiada Iron Man, dodając: - Czas nie miał znaczenia, chodziło tylko, żeby ukończyć. Limit był 16 godzin, ja zrobiłem Iron Mana w 13 i pół godziny.

Jordan myśli już o kolejnym sportowym wyzwaniu. Co to będzie? - Myślę o tym, by wystartować w ultramaratonie i przebiec w górach 100 km – mówi.

W tych samych zawodach w Malborku wystartował Mateusz Hering. Triathlonista z Mądrzechowa dystans 1/2 Iron Mana, czyli 1,9 km pływania, 90 km rowerem i 21,1 km biegiem, ukończył w czasie 4 godzin 16 minut i 49 sekund w stawce prawie 400 zawodników, zajmując 6 miejsce, co dało mu 3 lokatę w kategorii M30 (30-34 lata). - Poszło bardzo dobrze. Top 10 na dużych zawodach w mocnej stawce to zawsze cieszy – mówi Mateusz Hering,