Dziupla czy gniazdo w rozwidleniu gałęzi? Niektóre ptaki idą z duchem czasu

Dziuple czy ukryte wśród listowia rozwidlenia gałęzi niektórym ptakom, by wychować młode, na uwicie gniazd wcale nie są potrzebne. Idą - a w zasadzie lecą - z duchem czasu.

Tej wiosny nasza redakcja jest wyjątkowo rozśpiewana. Zza uchylonego okna niemal cały czas dochodzi do naszych biurek ptasie ćwierkanie. Jest go więcej niż w poprzednich latach i częściej go słychać. Owszem, w okolicy zawsze wiosną jakiś skrzydlaty bytowiak śpiewał, przeganiał krakaniem innych, albo podnosił alarm. Kilka lat temu było nawet jeszcze głośniej, kiedy to na dachu kamienicy naprzeciwko pewna mewa srebrzysta złożyła jajo, z którego potem wykluła się szarka kuleczka. Nim wyrosły jej lotki i mogła odlecieć, ptasia mama robiło tyle hałasu, że czasami trudno było wytrzymać. Tym razem ptasie głosy są o wiele milsze.

Postanowiliśmy dowiedzieć się, skąd dochodzą. Początkowo sądziliśmy, że to wróbel, który gdzieś w pobliżu uwił sobie gniazdo. Nasze przypuszczenie się potwierdziło, choć... po oględzinach okazało się, że wróbel na miejsce wychowania młodych wybrał sobie resztki po starej instalacji doprowadzającej zasilanie do klimatyzacji. Zresztą nie tylko on. Obok gniazdo zainstalował też szpak.

Kabla już nie ma, ale pozostała plastikowa rynienka zamontowana na grubej warstwie zewnętrznego styropianowego ocieplenia ścian. W tej rynience kiedyś znajdowały się otwory prowadzące do wnętrza naszego budynku. Co prawda zostały zalepione, ale ptaki musiały je częściowo odtworzyć, a na dodatek trochę jeszcze powiększyć komory gniazdowe kosztem styropianu. Ptakom jest tu ciepło i dosyć bezpiecznie, choć jeden z naszych pracowników był świadkiem, gdy pewna kawka próbowała zabić szpacze pisklę (to jeden z większych szkodników w naszym mieście niszczących lęgi innych ptaków). Na szczęście szpaczej mamie udało się ją zniechęcić - uchwyciła kawkę dziobem za skrzydło i ciągnęła z całej mocy.