Reklama

Bożena Maciejewska: Rowerem jeżdżę dla siebie, nie dla rekordów

17/07/2020 17:20

- Jakieś 8 lat temu wybrałam się na rowerze do Niezabyszewa. Jak ja się ucieszyłam, że udało mi się pokonać trasę w tę i z powrotem - mówi Bożena Maciejewska. Dziś przejechanie kilkudziesięciu kilometrów to dla niej żaden problem.

Zawsze starała się być aktywna. Trochę rekreacyjnie biegała, do pracy dojeżdżała rowerem. Jednak dopiero po przejściu na emeryturę poświęciła się swojej pasji - wycieczkom jednośladem. - Dzieci dorosły. Z biegiem lat miałam coraz więcej wolnego czasu. Zapisałam się na Uniwersytet III Wieku, poznałam nowe osoby. No i zaczęłam więcej jeździć rowerem - mówi Bożena Maciejewska. Pamięta pierwszy swój dalszy wyjazd. - Pewnego dnia wybrałam się do Niezabyszewa. Jak ja się ucieszyłam, że mi się udało. Wówczas to było dla mnie daleko - wspomina B. Maciejewska. Później jeździła coraz częściej i dalej. Jedną z jej ulubionych tras stała się ta do Studzienic. - Wybierałam ją, gdy chciałam przejechać ok. 20 km - mówi rowerzystka. Kolejną, już dłuższą, była droga do Somin i z powrotem, 40-kilometrowa. Teraz dużo częściej udaje się w północne rejony naszego powiatu. Początkowo jeździła do Łupawska, wracając przez Jasień. - Pewnego dnia postanowiłam objechać jezioro Jasień. Udało się. I tak stopniowo zwiększałam dystans. Najwięcej udało mi się przejechać 88 km - mówi B. Maciejewska. Soszyca, Jasień, Łupawsko to obecnie jej ulubione trasy. - Może nie są najbardziej wymagające, najdłuższe, ale dla mnie najciekawsze. Dużo na nich pięknych krajobrazowo miejsc. Jeżdżę i patrzę, jak się zmieniają - dodaje kobieta.

Po otwarciu ścieżki rowerowej biegnącej starym nasypem kolejowym to nią najczęściej wybiera na jazdę. - Wcześniej były na niej dziury, a po żwirze też niezbyt dobrze się jeździło. Teraz jest zupełnie inaczej. I chyba nie tylko ja tak uważam. Zauważyłam, że pojawiło się tam dużo więcej osób niż wcześniej. Wcześniej na palcach jednej ręki policzyłabym, ilu tam spotkałam rowerzystów. Dziś jest się naprawdę gęsto. Cieszy mnie zwłaszcza fakt, że widzę sporo osób starszych - mówi B. Maciejewska, dodając: - To też w miarę równa trasa. Nie jest zbyt wymagająca dla rowerzystów.

Jak zaznacza, nie jeździ po to, by bić rekordy. - Owszem jeśli uda mi się przejechać dłuższy dystans, to cieszy, ale dużo bardziej zachwycam się pięknem krajobrazu, mijanych wiosek - mówi B. Maciejewska. Stąd też czas pokonania danego dystansu zależy od tego, jak często zatrzymuje się, by podziwiać widok czy zrobić fotki. - Gdzieś zobaczę łabędzie, konie, innym razem piękne maki, kwitnący rzepak. Zauroczyły mnie Rokity. To piękna wioska. Nic dziwnego, że kilka lat temu zdobyła tytuł najpiękniejszej w powiecie. Ostatnio zaś zatrzymałam się, by... zbierać grzyby - mówi B. Maciejewska. Fotografia stała się jej nową pasją, którą z powodzeniem łączy z jazdą rowerem. - Zdjęcia robię telefonem. Szybko zapełnia mi się w nim pamięć i albo przerzucam fotki na komputer, albo zmuszona jestem je usuwać. A tak tego nie lubię. Z każdym związana jest jakaś historia, wspomnienia - mówi rowerzystka.

Niestety, jazda na jednośladzie nie zawsze jest bezpieczna. B. Maciejewska na rower wróciła po kilkuletniej przerwie spowodowanej wypadkiem. - Znajomi mówili, że sami by się chyba nie odważyli. Przyznam szczerze, że z początku także się obawiałam, ale udało się przezwyciężyć lęk - mówi B. Maciejewska. Choć to niejedyna niebezpieczna sytuacja w jej życiu. - Ostatnio postanowiłam wybrać się na przejażdżkę. Pojechałam do Łupawska, następnie do Czarnej Dąbrówki. Wracałam przez Jasień. Na drodze pomiędzy Soszycą a Pomyskiem Małym w pewnym momencie z naprzeciwka jechał bus. Za sobą także słyszałam auto. Oczywiście nie zwolniło, tylko zaczęło mnie wyprzedzać. No i wylądowałam w rowie. To nie pierwszy raz - mówi  B. Maciejewska.

Kilkadziesiąt przejechanych kilometrów, i to niemal codziennie, wpływa na stan roweru. - Kilka razy w roku wymieniam hamulce. Oddaję także rower do serwisu. Zawsze myślałam, że jeżdżę na dobrym sprzęcie, ale ostatnio usłyszałam, że dobry to on był - śmieje się B. Maciejewska. Zużywają się szczęki hamulcowe, a ostatnio także zębatki. - Są miejsca, gdzie zjeżdżając ze wzgórz, nabieram sporej prędkości, muszę mieć sprawny rower - dodaje kobieta.

Praktycznie nie ma dnia, by nie wsiadła na swój jednoślad. Jeździ nim także po zakupy. - Wszystko jednak zależy od pogody, innych zajęć, które sobie zaplanowałam, do niczego się nie zmuszam. Nic nie muszę udowadniać - mówi B. Maciejewska, po czym dodaje: - Ostatnia zima była łagodna, jeździłam więc praktycznie cały rok. Myślę, że wokół Bytowa w promieniu 20 km przejechałam każdą z dróg. W ten sposób odwiedza także różne ciekawe miejsca. - Przeczytałam o Płotowie i tamtejszym Muzeum Szkoły Polskiej. Wsiadłam więc na rower i pojechałam je zobaczyć. Podobnie na wycieczkę wybrałam się na Górę Lemana - mówi B. Maciejewska. Jeździ jednak nie tylko po naszych drogach. - Kilka lat temu pojechałam do Swornychgaci. Jakie tam są piękne trasy, a do tego też tereny. Ścieżki rowerowe wytyczone są przy głównych drogach, ale na uboczu, w lesie. Zazdroszczę ich, chętnie bym tam wróciłam, ale trochę daleko, by wybrać się rowerem - mówi B. Maciejewska.

Najbardziej cieszy ją fakt, że swoim przykładem zachęca innych. - Moi znajomi także wsiedli na rower. Trochę się usprawiedliwiają, że nie jeżdżą tyle co ja, ale to nie jest najważniejsze. Niech to będzie 10, 15 km. Najważniejsze, by wyjść z domu i zacząć się ruszać - uważa B. Maciejewska.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do