Reklama

Zespół Zapach Słowa - jesteśmy jak rodzina

04/01/2020 18:40

- Nasze próby i granie to moja odskocznia. Gdy wracałam z Gdańska czy z pracy zmęczona, kiedy tylko zaczynaliśmy grać, te nagromadzone w ciągu dnia emocje puszczały. Nasze rozmowy też dużo nam dają. Jesteśmy jak rodzina - mówi Inga Patoka z Unichowa, gitarzystka w zespole Zapach Słowa.

W lipcu ub.r. zespół Zapach Słowa obchodził 3-lecie powstania. - Dziewczyny spotkałem w kościele. Nawiązała się rozmowa dotycząca muzyki. Zaproponowałem, abyśmy spróbowali razem pograć, założyć zespół - wspomina Tomasz Rusiecki z Nożyna, gitarzysta. - Pamiętam, że nie wzięłyśmy tego na poważnie. Jakiś czas później Tomek napisał do nas, czy się spotkamy, co ze wspólnym graniem. Ciągnął ten temat. Więc w końcu zebraliśmy się i wspólnie wykonaliśmy kilka utworów. I tak dzięki niemu powstał zespół. Przez ten jego upór, determinację - wspomina I. Patoka.

Z próby na próbę wspólne muzykowanie wychodziło im coraz lepiej. Od początku założyli, że będą prezentować utwory religijne. - Nie ma w naszym powiecie zbyt wiele takich grup. Wszyscy też jesteśmy wierzący. Było dla nas jasne, jaki kierunek obierzemy - tłumaczy T. Rusiecki. Co ciekawe, każdy z 8-osobowego składu jest samoukiem. - Nigdy nie uczyłam się śpiewu, choć zawsze było to moim marzeniem. Za dziecka nuciłam religijne utwory pod nosem. Nie ukrywam, że przy pierwszych występach bardzo się denerwowałam. Teraz jest już o wiele lepiej - mówi Karina Zander z Unichowa. I. Patoka także nie przeszła gruntowej edukacji muzycznej. - W gimnazjum koleżanka nauczyła mnie podstaw. Później sama dochodziłam do pewnych rzeczy. To było też spełnienie marzeń z dzieciństwa. Z początku bałam się, jak to będzie w zespole. Przecież nie jestem profesjonalistką. Ale Tomek mnie uspokajał. Graliśmy na dwie gitary, łatwiej przychodziło trzymanie tonacji. Z próby na próbę szło lepiej - opowiada dziewczyna. Samoukiem jest też T. Rusiecki, najstarszy członek Zapachu Słowa. Ma spore muzyczne doświadczenie. Grał już w niejednej rockowej kapeli. - Chyba się z tym po prostu urodziłem. Tym żyję. Pierwszą gitarę kupiłem, gdy umarł Elvis Presley, którego jestem fanem - mówi.

Głównie uczył się sam, najpierw na perkusji. Później przyszły kolejne instrumenty i śpiew. - Uczęszczałem na zajęcia do domu kultury w Czarnej Dąbrówce. Pierwsze zespoły zaliczyłem w wieku 15-16 lat. Dużo pomógł mi Adam Szajkowski. Następnie wyjechałem do pracy do Trójmiasta. Tam należałem do kilku kapel. Wróciłem i dalej gdzieś ta muzyka była obecna. Gdy spotykałem dziewczyny, w życiu brakowało mi właśnie wspólnego grania. Pojawił się zespół, później posypały kolejne propozycje, ale już rockowe. Realizuję kilka projektów. Gram m.in. w kapeli GangReny oraz MeLaDoGam - mówi T. Rusiecki.

Mężczyzna ma za sobą koncerty dla kilkutysięcznej publiczności. - To były lata 80., gdy w Polsce panował boom na rocka. Mam też kilka marzeń. Z Elvisem niestety już nie zagram, choć są jeszcze hologramy, ale z Krzysztofem Krawczykiem może... - opowiada T. Rusiecki. Nie boi się nowych gatunków. - Może to wydawać się niecodzienne i dziwne, że z jednej strony kocham rock i uwielbiam go grać, a z drugiej jest ta religijna muzyka. Ale dla mnie to to samo, taką samą sprawia radość. Przy tej drugiej się wyciszam. Wprowadza mnie w trans, zmusza do subtelności. Podczas prób czy występów czuje się obecność Boga. Zawsze powtarzam, że mój styl muzyczny jest raczej eklektyczny - wyjaśnia T. Rusiecki. Pisze też wiersze, słowa piosenek, komponuje. Jego utwory możemy zobaczyć wyryte na tablicy w Galerii Kamienne Baby w Nożynie.

Grupa zaczęła od oprawiania muzycznego ślubów i mszy w nożyńskim kościele. - Później jeździliśmy po innych parafiach m.in. w Sierakowicach, Parchowie, Budowie, Czarnej Dąbrówce, Ugoszczy czy Nakli. Zdobywaliśmy dzięki temu doświadczenie. To były bardziej spontaniczne występy. Wtedy spotykaliśmy się raz w tygodniu na próbach. Przez jakiś czas odbywały się u mnie w domu, bo byłam w ciąży, a musiałam zająć się też dziećmi. Dzięki temu moje pociechy też się osłuchały. Chodzą i nucą pod nosem. Najstarszy, 8-letni Damian, czasami z nami występuje. To duma dla mnie jako mamy. Muszę przyznać, że głos ma mocniejszy niż ja. Ja mogę czasami nie wyciągnąć w górę, ale wiem, że on to zrobi. Jestem wtedy spokojniejsza - opowiada K. Zander.

Zespół Zapach Słowa gra nie tylko podczas niedzielnych mszy, ale też świąt czy ślubów. W Sierakowicach przygrywali spotkaniom odnowy w Duchu Świętym. W trakcie podróży autobusem do Częstochowy na Wielką Pokutę rozśpiewali cały autobus. Od dwóch lat w ostatnie piątki miesiąca można ich spotkać na mszach o uzdrowienie, które zapoczątkował ks. Michał Lal w Nożynie. - Na początku naszych prób każdy przynosił kserówki z piosenkami, które mu się podobają. Dopiero po jakimś czasie opracowaliśmy śpiewnik. Ja najbardziej lubię „Oblubieńca”, „Schowaj mnie” i „Oddychać Tobą chcę”. Niekiedy gdy gramy, po prostu płaczemy ze wzruszenia - opowiada K. Zander. - Prowadzimy scholę dla najmłodszych w Nożynie. Pomagamy w organizacji imprez miejscowej szkole, m.in. wieczoru poezji śpiewanej, w którą w szczególności angażuje się nasz Tomek, bo sam pisze wiersze - opowiada I. Patoka, która na początku przyszłego roku wychodzi za mąż. - Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale mamy nadzieję, że coś dla niej zaśpiewamy - zapowiada K. Zander. Marzeniem jest uwiecznienie granych przez nich utworów. - Póki co z coverami. Może do tego dojdzie jakiś teledysk - mówi T. Rusiecki. Ale bywa też stresująco. Jak np. podczas ślubu w kościele w Nakli. - Ksiądz za wcześnie rozpoczął mszę, a my jeszcze niepodłączeni. Musieliśmy improwizować, śpiewać i podłączać się w międzyczasie. Innym razem mieliśmy wyjazd do Sierakowic, a auto nie chciało nam odpalić. Okazało się, że mój najmłodszy syn Jasiek bawił się kluczykami i coś z niego wypadło. Na ostatnią chwilę udało nam się dojechać - wspomina K. Zander. Można ich usłyszeć w sieci. - W studiu u znajomego Michała Króla z Bytowa nagraliśmy kilka piosenek, które później wrzuciliśmy na nasz profil facebookowy. Nagraliśmy też teledysk do jednej z nich. Wystarczyła jakaś cyfrówka, dobre humory i piękne okolice Nożyna. Teraz myślę, aby coś znów zrobić, bo dawno nie wrzucaliśmy nic z naszych występów - mówi T. Rusiecki.

Zespół Zapach Słowa tworzą: K. Zander (śpiew), I. Patoka (gitara), T. Rusiecki (gitara), Daniel Gawin z Nożyna (gitara/ bas), Anna Sysojew-Osińska z Jutrzenki (altówka), Anna Chomacka z Nożyna (śpiew), Damian Zander (śpiew) oraz Karol Malinowski (zaplecze techniczne). Zespół to nie tylko wspólne występy. - Spotykamy się na imprezach, grillach czy u siebie w domach. Połączyła nas nić przyjaźni - mówi K Zander.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do