Reklama

Z Wojciechem Megierem rozmawiamy o problemach strażaków ochotników i rozwoju pożarnictwa w powiecie bytowskim

10/12/2021 17:20

O 5-letniej prezesurze, problemach strażaków ochotników, rozwoju pożarnictwa w powiecie bytowskim, pożegnaniu z zarządem Stefana Pitucha i nie tylko rozmawiamy z Wojciechem Megierem, nowym/starym prezesem Zarządu Oddziału Powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Bytowie.

„Kurier Bytowski”: Z pożarnictwem związany jest pan od dawna...

Wojciech Megier: Na początku zaangażowałem się w życie najbliższej mi jednostki, czyli Ochotniczej Straży Pożarnej w Zapceniu. To był 2000 r. Cztery lata później wybrano mnie na stanowisko komendanta gminnego OSP w Lipnicy, które piastuję do dziś. Zazwyczaj bywa tak, że komendant gminny należy również do Zarządu Oddziału Powiatowego ZOSP RP. W 2016 r. wybrano mnie na prezesa powiatowego. Nie byłem do końca przekonany do objęcia tego stanowiska. To kolejne zobowiązanie, a przecież zaangażowany jestem w życie społeczne Zapcenia i gminy Lipnica jako samorządowiec. Przeważyła jednak chęć wprowadzenia zmian.

Prezesem jest pan od 2016 r. Co zmieniło się w bytowskim pożarnictwie w ciągu tych 5 lat?

Cenną lekcją była dla nas nawałnica z 2017 r. W ciągu godziny od pierwszych wezwań na nogi postawionych zostało 250 druhów. Ochotnicy pokazali, że można na nich liczyć, nie tylko w gminach powiatu bytowskiego. Strażacy wyjeżdżali też do ościennych powiatów, by tam nieść pomoc. Po tej tragedii analizowaliśmy, jak przygotować jednostki na przyszłość w razie podobnych kataklizmów. Z różnych źródeł zakupione zostały przede wszystkim piły do drewna oraz pompy szlamowe, pływające, ubrania ochronne i wiele innego drobnego sprzętu. Dodatkowo niektóre samorządy zainwestowały w porządne agregaty prądotwórcze. W ciągu 5 lat na 58 jednostek OSP w powiecie bytowskim przeznaczone zostało ok. 15 mln zł (środki z budżetu państwa, budżetu gmin i powiatu, od sponsorów i wielu inny źródeł). Zakupiono 6 nowych samochodów, m.in. w mojej jednostce w Zapceniu. Do tego doszły samochody używane. W ciągu tej kadencji wybudowano także dwie nowe strażnice w Zapceniu oraz w Niezabyszewie. Ta druga aktualnie stara się o włączenie do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Wiele remiz wyremontowano i zmodernizowano. Obecnie na terenie powiatu mamy ok. 2,5 tys. członków OSP. Z tego przeszkolonych, gotowych do działania ok. 600 druhów. Liczymy, że uda nam się sukcesywnie zwiększać tę liczbę. W ostatniej kadencji przybyły także 4 nowe sztandary, m.in. w OSP Sierzno, która do uroczystości nadania przygotowywała się długo i starannie. Uroczystość była piękna i podniosła. Marzy mi się, aby każda jednostka posiadała własny sztandar. Póki co łącznie są 34, więc jeszcze trochę brakuje.

Jakie wyzwania stoją jeszcze przed bytowskimi jednostkami?

Ochotnicy są wzywani do nowych typów zdarzeń, tzw. miejscowych zagrożeń. Wcześniej były to głównie pożary i wypadki komunikacyjne. Teraz np. ściąganie kotów z drzew, wypompowywanie wody z różnych miejsc, usuwanie powalonych drzew. W ostatnich latach sporą część wyjazdów w sezonie stanowi usuwanie gniazd owadów (szerszeni, os) i to nie tylko z budynków, ale także z pól. Druhowie stoją też niejednokrotnie w pierwszej linii przy ratowaniu ludzkiego życia, bo często OSP  dociera szybciej od karetki, a ochotnicy są odpowiednio przeszkoleni w udzielaniu pierwszej pomocy. Bywa, że to do nich pierwszych trafia zgłoszenie o nagłych przypadkach utraty czynności życiowych w domu. Dlatego ważne jest, by posiadali odpowiedni sprzęt do ratowania życia i byli należycie przeszkoleni. To wymaga od nich poświęcenia wiele czasu, zazwyczaj kilku weekendów, co w dzisiejszych czasach nierzadko stanowi wyzwanie. Chcielibyśmy przeszkolić jak największą ich liczbę. Czasami zjadają nas też procedury i „papierologia”.

To znaczy?

Od strażaków ochotników oczekuje się nie tylko prowadzonej na bieżąco dokumentacji, ale też m.in. różnych statystyk. Kiedyś, gdy wszystko odbywało się listownie, otrzymywało się formalną prośbę o przesłanie wskazanych danych. Miało się na to tydzień lub dwa. Teraz jednego dnia przychodzi mail z prośbą o podanie danych np. o stanie osobowym czy liczbie przeszkolonych osób lub stanie wyposażenia i trzeba na to odpowiedzieć do godz. 10.00 następnego dnia, bo Komenda Główna potrzebuje tego na cito. Jak człowiek pracuje, to siedzi wieczorami, aby się z tego wywiązać. Dlatego ważny jest też podział obowiązków w zarządzie OSP. Prezes czy naczelnik nie może wykonywać wszystkiego. Brać udziału w akcjach, dbać o strażnicę, sprawdzać przygotowania jednostki, reprezentować ją na zewnątrz, a do tego zajmować się dokumentacją. To absolutnie nie wypali. OSP nie będzie funkcjonowała sprawnie. Każdy z zarządu ma swoje zadania i zakres obowiązków, z których powinien się wywiązywać. Teraz trochę się przyzwyczailiśmy do takich maili. Wszystko staramy się uzupełniać na bieżąco. Ważne, aby członkowie zarządu byli aktywni w tych sprawach pod względem informatycznym. Często musimy podawać te same dane kilka razy w roku do różnych urzędów. Gdy rzetelnie prowadzi się dokumentację w Zarządzie OSP, to nie powinno być z tym problemów, aczkolwiek nieraz druhowie burzą się przeciwko takiej procedurze, bo jak to często podkreślają, są ochotnikami i robią to społecznie.

Stawia pan również na młodzież.

To jeden z priorytetów moich działań, jeśli mowa o pracy naszego zarządu powiatowego. Czasy bardzo się zmieniły. 15-20 lat temu młody człowiek spędzał czas wolny na placu zabaw czy grając w piłkę. Czasami z braku innych zajęć szedł do remizy popatrzeć, co tam się dzieje. I często tam już zostawał jako działacz. Nie ma co ukrywać - w niektórych jednostkach średni wiek strażaków mocno się podniósł. W dobie internetu niełatwo zainteresować młodzież na tyle, by zaangażowała się w jednostkę na dłużej i w pracę społeczną. Dlatego nalegałem na to, aby samo wstąpienie w szeregi nowo wstępujących ochotników miało uroczysty charakter, odbywało się na zebraniach bądź apelach, żeby było ślubowanie, najlepiej na sztandar, o ile jest w jednostce, by została wręczona legitymacja. Tak, by młody ochotnik miał poczucie, że zwierzchnicy witają go z radością, a on staje się częścią poważnej formacji mundurowej. Jednostki muszą być otwarte. Zapraszać młodych do siebie, na spotkania do remizy, pokazywać sprzęt, samochody, wyposażenie. Opowiadać o tym fachu. To są wyzwania dla zarządów OSP.

A zawody strażackie?

To jeden z pierwszych kroków, żeby zachęcić młodych. Będę dążył, aby zawody dla młodzieżowych drużyn pożarniczych odbywały się co roku na szczeblu gminnym i powiatowym. Dorośli mają możliwość doskonalić swoje umiejętności na szkoleniach, ćwiczeniach czy bezpośrednio podczas akcji. Z kolei młodym trzeba dać jak najwięcej okazji ku temu, by poznali swoją jednostkę, ludzi, angażowali się w jej życie, poznawali ze sprzętem. Poza tym od kilku lat wysyłamy młodzież z naszego powiatu na obozy strażackie na południe Polski, które odbywają się kilka razy w roku w Wambierzycach. Najwięcej w ciągu jednego roku pojechało 45 młodych ludzi. Jednak w przyszłym chciałbym, aby pojechało ich ok. 80. To turnus wyłącznie dla młodzieży z naszego powiatu. Już udało się zarezerwować termin na 26.07.-5.08.2022 r. Spędzą tam 10 dni. Czekają na nich szkolenie, ćwiczenia strażackie, przejdą małą musztrę, bo każdy dzień rozpoczyna się tam rozgrzewką. Dla niektórych będzie to okazja do pierwszej styczności z pompą strażacką, wężami i innym sprzętem pożarniczym. Oprócz zadań związanych z pożarnictwem będą mieli czas, aby pozwiedzać i pochodzić po górach. Cieszę się i dziękuję samorządom z terenu powiatu, które współfinansują pobyt na tym obozie.

Na jakie zmiany chce pan jeszcze położyć nacisk?

Potrzebne są jeszcze te dotyczące wizerunku ochotnika. Z jednej strony zarówno strażacy zawodowi, jak i członkowie OSP są bardzo dobrze odbierani przez społeczeństwo. Niosą pomoc, działają dla lokalnych społeczności. Z drugiej zaś można jeszcze spotkać się z negatywnymi, wręcz krzywdzącymi opiniami dotyczącymi druhów, choć czasami niestety słusznymi. Zależy mi, aby noszenie munduru zobowiązywało do stosownego zachowania. Gdy już się w nim pokazujemy podczas różnych uroczystości, czy chociażby podczas corocznych zebrań sprawozdawczych, wymagana jest odpowiednia postawa i zachowanie. Poza tym uczestnicząc w spotkaniach w jednostkach, zdarzało mi się, np. poprawiać nieodpowiednio przypięty do munduru sznur, który na marginesie zapinać należy na jeden guzik. Dużą uwagę zwracam na regulaminowe umundurowanie i występowanie ze sztandarem. Należy pamiętać, że jesteśmy formacją umundurowaną i z dumą powinniśmy występować w mundurze. Warto zadbać o odpowiednią formę, bo jak to mawiają, jak nas widzą, tak nas piszą.

Rozmowy ze strażakami na ten temat przyniosły zamierzony efekt?

Jak najbardziej, choć należy nadal nad tym pracować. Podoba mi się postawa strażaków, kiedy przed ważną uroczystością w swojej jednostce dopytują o odpowiedni scenariusz i przebieg uroczystości, co świadczy, że podchodzą do tych spraw w sposób należyty. Jeżeli jest odpowiednia oprawa, zaangażowanie druhów, takie jakie powinno być - przyjemnie się na to wszystko patrzy. W szczególności gościom i mieszkańcom, którzy nie bez dumy patrzą jak ochotnicy są zorganizowani.

A jak nasze OSP wypadają na tle województwa?

Tu mogę powiedzieć, że przodujemy! Zdarza mi się jeździć na uroczystości do innych powiatów i jeśli mam porównywać, to nasi ochotnicy niejednokrotnie wypadają lepiej. Na uwagę zasługuje też fakt, że bardzo dobrze układa nam się współpraca z Komendą Powiatową Państwowej Straży Pożarnej w Bytowie, za co w sposób szczególny dziękuję panu Komendantowi Powiatowemu bryg. Dariuszowi Kaźmierczakowi. Wiem też, że w innych powiatach różnie z tą współpracą bywa, a czasami nawet jej nie ma.

Podczas zjazdu 20.11. w Kołczygłowach z oddziałem powiatowym pożegnał się Stefan Pituch.

Jego rezygnację przyjęliśmy z ogromnym smutkiem, ale też zrozumieniem. Większość swojego życia poświęcił straży PSP i OSP. Znany jest chyba najbardziej z tego, że ogromną sympatią darzy właśnie członków OSP. Ma dla ochotników ogromny szacunek. Nie brałem z nim udziału w akcjach, ale jeździliśmy m.in. na szkolenia czy uroczystości. Niesamowicie przyjemnie było go słuchać. Zawsze chętnie dzielił się doświadczeniem, rozmawiał i edukował druhów. Najlepsze było to, że np. podczas zebrań zwracał się do nich po imieniu, a przecież mamy w powiecie 58 jednostek, ok. 2,5 tys. strażaków. To nie tylko człowiek z klasą, ale przede wszystkim wielki przykład skromności i życzliwości. Zawsze wie, jak rozmawiać z ludźmi. Zawsze wspiera dobrym słowem, choć potrafił użyć też mocniejszych, i nie chodzi tu o krzyk czy podwórkową łacinę. Jest chyba jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci dla strażaków ochotników w naszym powiecie. Dla mnie to kandydat na honorowego obywatela miasta, a nawet powiatu. Dla naszego środowiska to wielka postać. Osobiście cenię go, szanuję, a przede wszystkim lubię. Takiej kultury osobistej i słownej oraz intelektu nie uczą na żadnej wyższej uczelni. Trudno było ukryć wzruszenie podczas pożegnania. Do teraz coś ściska mnie w gardle, gdy o tym mówię.

Pan ze zjazdu wyjechał z kolei ze Złotym Znakiem Związku OSP.

To najwyższe odznaczenie przyznawane zazwyczaj strażakom ochotnikom kończącym działalność, dlatego zaskoczyło mnie, że je otrzymałem. Dla mnie to ogromne wyróżnienie, które motywuje do dalszych działań.

Czy chciałby pan coś dodać?

Chciałbym podziękować wszystkim strażakom z terenu powiatu, za to, że zapraszają i przyjmują mnie z życzliwością na różnych spotkaniach i uroczystościach. Władzom samorządowym i innym instytucjom dziękuję za dotychczasowe finansowanie i wspieranie Ochotniczych Straży Pożarnych. Sympatykom dziękuję za dobre słowo i przychylność. Wszystkim strażakom życzę dumy z noszenia strażackiego munduru, a święty Florian niech darzy dobrym zdrowiem i otacza swoją opieką. Mam nadzieję, że kolejna kadencja to będzie dobry czas dla ochotniczego pożarnictwa. 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do