Reklama

Wywołuje dyskusje i łzy. Projekcja filmu Piotra Zatonia „Jutro będzie padać” w Tuchomiu

01/05/2023 17:20
MAJ04

godz: 19:00

Mimo że od II wojny światowej minęło już osiem dekad, dramaty, jakie wówczas się rozegrały, wciąż wzbudzają na Kaszubach silne emocje. Było to widać na pokazach filmu pt. „Jutro będzie padać”, które odbyły się w Bytowie i Parchowie. W czwartek kolejna projekcja. Tym razem w Tuchomiu.

Wpisywaniu na Pomorzu na volkslistę w czasie wojny poświęcono już niejeden artykuł, co więcej, w 2011 r. ukazała się obszerna praca Sylwii Bykowskiej pt. „Rehabilitacja i weryfikacja narodowościowa ludności polskiej w województwie gdańskim po II wojnie światowej”. Można odnieść wrażenie, że informacje w nich zawarte nie przebiły się jednak do szerszej świadomości społecznej, a przynajmniej nie wpłynęły na zmianę stereotypów. O ile w naszej części Pomorza czy na Śląsku głównie dzięki rodzinnym przekazom ludzie rozumieją, w jak trudnym położeniu znajdowali się ich przodkowie w czasie wojny (zagrożenie wywózką do obozów koncentracyjnych, konfiskatą mienia, wysłaniem na roboty czy wręcz rozstrzelaniem), o tyle gdzie indziej często patrzy się na wpisywanie na volkslistę jednoznacznie negatywnie. Pokazaniu perspektywy kaszubskiej podjęli się twórcy nowego fabularnego filmu pt. „Jutro będzie padać” (scenariusz i reżyseria Sebastian Hermano Karaśkiewicz) wyprodukowanego przez Fundację „Aby chciało się chcieć” z Sulęczyna. Swój udział w produkcji mają też nasze strony. Autorem zdjęć jest parchowianin Piotr Zatoń, a część scen kręcono w Gołczewie. Z kolei muzykę napisał Paweł A. Nowak, nauczyciel w bytowskiej filii Państwowej Szkoły Muzycznej w Słupsku.

Obraz poświęcony jest nie tylko volksliście. Nawiązano w nim także do innych wojennych tematów - Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski oraz przejściu radzieckiego frontu w 1945 r. - Kilkadziesiąt lat od wojny okazuje się, że w historii Kaszubów są takie białe plamy. W co drugiej kaszubskiej rodzinie są zdjęcia dziadków z Wehrmachtu, ale o tym się nie mówi, nie wyjaśnia. To historie schowane do szuflady - mówi P. Zatoń. Produkcja „Jutro będzie padać” trwała 2 lata. Samych dni zdjęciowych odbyło się ok. 20. W dużej mierze w Muzeum Parku Etnograficznym we Wdzydzach, ale też kilka scen znaczących zostało nakręconych w Gołczewie w izbie regionalnej. W filmie izba jest domem miejscowego Niemca, hitlerowca Erika Webera. - Sceny z bukowego lasu kręciliśmy zaś w Parchowskim Młynie - wyjaśnia P. Zatoń, dodając: - To jest produkcja niskobudżetowa, więc ekipa nie była rozbudowana. Niemal każdy z nas zajmował się kilkoma sprawami. Na przykład Magdalena Marcholewska odpowiadała za światło i dźwięk, a Katarzyna Kiedrowska-Zagozdon grała matkę głównego bohatera oraz zajmowała się tłumaczeniem dialogów na kaszubski i częściowo na niemiecki.

Język kaszubski dominuje w filmie, choć padają też kwestie wypowiadane po polsku i niemiecku. W zrozumieniu pomagają polskie napisy. - Mówię po kaszubsku, uczę kaszubskiego. Sama rodnej mowy nauczyłam się od dziadków. Co ciekawe, nie od rodziców, choć oni mówili po kaszubsku, ale z innymi. Takie to były czasy. Cieszę się, że można było użyć tyle dialogów kaszubskich. Chcieliśmy, by był to naturalny język, taki, jakim się mówi - mówi K. Kiedrowska-Zagozdon. Niektórzy aktorzy na potrzeby filmu uczyli się nie tylko kwestii niemieckich, ale i kaszubskich. Wszyscy to amatorzy, choć dwójka jest słuchaczami Państwowego Policealnego Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni. - Gdyby nie rodziny, ich pomoc i wyrozumiałość, tobyśmy zginęli, nie dali rady ze względu na duże zaangażowanie czasu i niewielkie środki - P. Zatoń. Film trwa 1 h i 17 min.

Jak dotąd na Kaszubach odbyło się kilkanaście projekcji, niemal wszystkie przy pełnych salach. W tej chwili zaplanowano ich jeszcze 20, ale producenci filmy nie wykluczają kolejnych. W naszych stronach obraz już pokazano w Bytowie (27.02.) i Parchowie (5.03.). Tak jak gdzie indziej obie projekcje połączono ze spotkaniem z twórcami filmu oraz dyskusją. Na obu też czuło się emocje wywołane przez „Jutro będzie padać”. W Bytowie mówiono o tym, że taki film był potrzebny. Widzowie dzielili się opowieściami o wojennych dziejach swoich krewnych. Jedna z oglądających powiedziała, że jej zdaniem sceny - zwłaszcza te drastyczne - nie były przesadzone.

Z kolei w Parchowie pytano też o techniczne strony tworzenia obrazu. Ktoś m.in. stwierdził, że w filmie aktorzy wydawali się wyżsi niż są w rzeczywistości. Ci tłumaczyli, że pomieszczenia we wdzydzkim skansenie są niskie, stąd takie wrażenie. - Chyba każdy z nas co najmniej raz uderzył się tam w głowę - powiedziała jedna z aktorek. Padło też pytanie o tytuł. - Długo się nad nim zastanawialiśmy. Początkowo funkcjonował „Dziadek z Wehrmachtu”. Jednak nie chcieliśmy, by film kojarzył się politycznie. Poza tym on nie mówi tylko o wpisywaniu na volkslistę, ale też o przejściu radzieckiego frontu, partyzantach. Padło na cytat zamieszczony w jednej z książek, którą wykorzystywaliśmy, gdzie pewna Kaszubka miesza trzy języki. Ona powiedziała takie zadanie: „Wijtro (kasz. jutro) będzie (pol.) regnen (niem. padać)”. I ten tytuł długo funkcjonował, ale i na jego temat były różne zdania. Ostatecznie stanęło na „Jutro będzie padać” - wyjaśniał P. Zatoń.

Niedługo film pojedzie także poza Kaszuby. - W maju pojawimy się z nim w Szczecinie. Ma być wyświetlany także w Koszalinie - zapowiada P. Zatoń. Jesienią każdy będzie go mógł obejrzeć w domu, bo pojawi się także na YouTube. Obraz zostanie także zgłoszony do Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Tymczasem filmowcy z „Żeby chciało się chcieć” myślą o kolejnych produkcjach. Jak mówi P. Zatoń, chcą nakręcić film o tym, co Kaszubów spotkało po wojnie, co się stało z tymi, którzy wracali od Andersa, z tymi, którzy działali w Gryfie, coś o językiem kaszubskim. 

Kolejna projekcja filmu odbędzie sie 4.05. w sali Gminnego Ośrodka Kultury w Tuchomiu o godz. 19.00. - Sądzę, że wiele osób z Tuchomia gdzieś swoje rodzinne losy będzie mogła powiązać z losami filmowych bohaterów. Ich dziadkami były osoby, które wcielone do Wermachtu, później dezerterowały, przechodząc na stronę aliantów. Liczę więc na ożywioną dyskusję - dodaje Ludwik Szreder, dyreoktor GOK-u w Tuchomiu.

Wstęp na film jest bezpłatny.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do