
Na deskach najnowocześniejszego pod względem architektoniczno-technologicznym teatru w naszym kraju występuje bytowiak Sławomir Kołakowski. Co roku sił do wyczerpującej pracy nabiera w rodzinnych stronach.
W szczecińskim Teatrze Polskim Sławomir Kołakowski pracuje od 1993 r. Przez lata występował w starym budynku, który zbudowano jako lożę masońską na skraju wysokiej skarpy schodzącej do Odry. W ubiegłym roku zakończyła się gruntowna przebudowa i rozbudowa tego obiektu. Teatr zyskał dodatkowe sale, w tym szekspirowską, wbudowane w skarpę. Starą i nową część łączy spektakularne długie podziemne zejście. - To dzisiaj najnowocześniejszy teatr w Polsce – mówi Sławomir Kołakowski. Pochodzącego z Bytowa aktora możemy zobaczyć nie tylko na deskach Teatru Polskiego, ale też w Klubie 13 MUZ w spektaklu „Wszystko o mężczyznach” Miro Gavrana. Swoją wiedzę i doświadczenie wykorzystuje również w pracy z młodzieżą i dziećmi.
Bytowiak z żoną Beatą nie zapominają o swojej rodzinnej Ziemi Bytowskiej. Beata ma tu sporą rodzinę (Pomysk Wielki, Przewóz, Kłączno, Okuny). - Poza odwiedzinami, np. z okazji świąt, przyjeżdżamy tu co roku na dłuższy wypoczynek, co najmniej 2-3-tygodniowy. Bardzo lubimy Bytów i jego okolice. Myślę, że nigdy się to nie zmieni – mówi aktor, dodając: - Od kilku lat zatrzymujemy się u naszej, już dobrej znajomej, w Studzienicach. Pani Barbara wychowała się w leśniczówce w Rogu i czasem wspomina nam o leśnym życiu. Zwłaszcza dla mnie to bardzo miłe. Kiedyś marzyłem, aby zostać leśnikiem.
Kiedy może, szczeciński aktor zagląda też na „Koncert na Dachu” w Kłącznie, w którego organizacji pomaga, a czasem jako występujący muzyk pokazuje się jego szkolny kolega Paweł Szroeder. - Występy, atmosfera, bardzo mi się podobają. „Koncert na Dachu” to interesująca propozycja kulturalna dla każdego. Łączy elementy kultury ludowej, masowej, a i dla koneserów niszowych gatunków muzyki też coś się znajdzie - mówi Sławomir Kołakowski. Wakacje w rodzinnych stronach są okazją do ich lepszego poznawania. – Kiedy tylko przyjeżdżamy, to odkrywamy coś nowego w okolicy. To prawda, że przecież oboje z żoną się tu urodziliśmy, wychowaliśmy, jak się okazuje to zbyt mało, by poznać każdy zakątek, wybudowanie, las. Np. tego lata byliśmy na polu lawendowym w Udorpiu, fantastyczna sprawa. Albo to miejsce nad Dywanem, czy okolice Hamer Młyna... Teraz na rowerze poznaję okolice Prądzonki, są po prostu fantastyczne. Kilka kilometrów od głównej drogi i zupełnie inny świat. Niewielu turystów wie o tym pięknie. Co prawda wielu ma tu swoje domy letniskowe, ale większych wczasowisk jest mało, więc te wszystkie cuda można podziwiać, unikając tłoku - mówi.
Kołakowscy przyjeżdżają zawsze w pierwszej połowie wakacji. Termin wynika ze specyfiki pracy aktora. - Nie mamy zimowych ferii, więc pozostaje tylko lipiec. Kiedyś teatry nie pracowały też w sierpniu. Pamiętam, kiedy znajomi śmiali się, że mam wakacje tak jak szkoły. Te czasy minęły. Dyrektor naszego teatru stara się, by już w połowie czerwca kończyć sezon, ale w sierpniu rozpoczynamy granie spektakli. Z racji zakończenia przebudowy naszego teatru poprzedni sezon był wyjątkowy, już właściwie w lipcu zaczęliśmy przygotowywać przedstawienia. W tym roku rozpoczynam w sierpniu próbami do musicalu „Polita” w reżyserii Janusza Józefowicza, którego premiera odbędzie się 15 września 2024. Będę występował również na scenie kabaretowej Teatru Polskiego – „Czarny Kot Rudy” w „Pornografie” (piosenki Georges’a Brassensa), na scenie szekspirowskiej w „Tragedii sztokholmskiej”. To spektakl o naszej noblistce Wisławie Szymborskiej. Zapraszam na przedstawienia Teatru Polskiego - kończy Sławomir Kołakowski.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie