Dekoruje pojemniki na chusteczki, wieszaki na klucze, serwetniki, szkatułki, deski, krzesła. - Wszystko, co tylko da się ozdobić - mówi Joanna Cyra, która od kilku lat zajmuje się decoupagem. Nieobce są jej też inne techniki.
Upiększaniem przedmiotów za pomocą serwetek i papierów zajęła się po tym, jak ze względu na problemy zdrowotne przestała pracować. - Żeby zabić czas, przeglądałam internetowe fora. Na jednym z nich nawiązałam kontakt z kobietą, która od lat zajmowała się decoupagem. Namawiała mnie, żebym też spróbowała - mówi Joanna Cyra z Mokrzyna (gm. Bytów). Początkowo nie była przekonana, bała się, że jej nie wyjdzie. W końcu się ozdobiła tą techniką drewnianą deskę do krojenia. Metoda ta polega na wycinaniu elementów papieru, tworzeniu kompozycji i naklejaniu ich na przedmioty w taki sposób, aby wyglądały na pomalowane. - Deskę pokazałam na stronie internetowej, na której oceniane są tego typu rzeczy. Nie usłyszałam krytyki, tylko kilka porad - to mnie zmotywowało - opowiada kobieta. Później ozdobiła też inne drewniane przybory kuchenne, m.in. łyżki i packi. Nie wiedząc, czy wciągnie ją to na dobre, najpierw używała zamienników profesjonalnych materiałów do zdobienia. - Zamiast specjalistycznego kleju stosowałam białko kurze, profesjonalne farby i lakiery zastępowałam tymi, które miałam w domu do ścian - wspomina.
Obecnie w jej małej pracowni, czyli kąta w sypialni, znajduje się pełno farb akrylowych, koralików, tasiemek, serwetek, papierów ryżowych i innych materiałów. Zapatruje się w nie przeważnie w sieci i bytowskim sklepie papierniczym. - Pomaga mi też mąż, który jest złotą rączką, od niego mam m.in. miniwiertarkę, którą wiercę otwory. On też teraz przygotowuje dla mnie pracownię w osobnym pokoju - mówi J. Cyra.
Na swoim koncie ma kilkaset prac. Od desek kuchennych poprzez lampiony, jajka dekoracyjne, szkatułki, po serwetniki, pudełka na chusteczki czy skrzynki na klucze. - Wszystko, co tylko da się ozdobić - mówi z uśmiechem mieszkanka Mokrzyna. Nogę starej patery odnowiła srebrną folią spożywczą i masą szpachlową, na górze pod szkło wstawiła tekturkę ozdobioną serwetką. Udekorowała też m.in. stary taboret czy butelki na wino, które zamiast kwiatów można dać nowożeńcom. Planuje zajęcie się komodą z szufladkami, służącą do przechowywania katalogów w bibliotece dawnej szkoły, w której obecnie mieszka. Oprócz zdobienia tą techniką spod jej rąd wychodzą też niezwykłe pisanki i szkatułki. Tworzy je z wydmuszek strusich i gęsich jaj, z wielką precyzją wycinając w nich wzory, malując, oklejając kolorowymi papierami.
Jej prace wędrują głównie do bliskich. - Obdarowuję nimi tych, których kocham - mówi J. Cyra. - Każda praca jest jedyna w swoim rodzaju, we wszystkie wkładam dużo serca. Z żalem się z nimi rozstaję - mówi, dodając: - Oczywiście nie jestem mistrzem. Nieraz coś zepsuję, wtedy dany przedmiot odkładam, żeby później go naprawić.
Zdradza, że myśli o uruchomieniu działalności gospodarczej. - Starałam się o dofinansowanie na własną firmę, ale bezskutecznie - mówi pani Joanna. Próbowała też znaleźć w okolicy kogoś, kto również zajmuje się deocupagem, ale nie nie udało się nawiązać z nimi kontaktu. Z takimi osobami rozmawia tylko w sieci. - Kilka razy uczestniczyłam w zlotach, m.in. w Karwi, Wejherowie i Gdańsku. Są one bardzo uczące, zjeżdżają się ludzie z całej Polski. Każdy dzieli się swoją wiedzą, pokazuje własne techniki. Można udoskonalić umiejętności - mówi kobieta. Od ok. 2 lat swoje prace pokazuje na własnej stronie internetowej www.kuferekjoanny.cba.pl. Swoją pasją dzieliła się też z uczniami Zespołu Szkół w Półcznie (gm. Studzienice). - Zaprosiła mnie nauczycielka Bernadeta Myszk na lekcje języka kaszubskiego, na których poprowadziłam małe warsztaty - mówi.
Rękodzielnictwo to dla pani Joanny sposób na relaks. - Bardzo mnie to wycisza. Kiedy siedzę przy decoupage, mój świat tylko do tego się ogranicza, nic innego mnie wtedy nie obchodzi - mówi.
Myśli też, żeby zająć się filcowaniem, próbuje scrapbookingu, ale ulubionej techniki nie zamierza odkładać.
Komentarze opinie