Reklama

Szeroka koalicja, chyba że ktoś nie będzie chciał

30/04/2024 13:36

Krótko po wyborach rozmawiamy z burmistrzem elektem Ireneuszem Gospodarkiem.

Kurier Bytowski”: Chyba trochę jesteś zaskoczony wynikiem wyborów?

Ireneusz Gospodarek: Tuż po pierwszej turze sądziłem, że jakieś szanse na wygraną mam, ale tylko jeżeli będzie wysoka frekwencja. Na kilka dni przed II turą nie zanosiło się na nią. Więc... Kiedy jednak podczas wieczoru wyborczego zaczęły spływać wyniki z poszczególnych komisji, znów zacząłem mieć nadzieję. To działo się szybko, bo wybory były proste do liczenia. Wszystko okazało się w niespełna godzinę.

W kilku zdaniach przybliżmy twoją postać. Z urodzenia bytowiak...

Tak, choć urodzony w Pomysku Wielkim, bo w Bytowie nie było akurat miejsca. Wychowałem się na Szarych Szeregów. Uczęszczałem do Szkoły Podstawowej nr 2, jeszcze kiedy mieściła się w ceglanym budynku na Podzamczu. Dyrektorem był Julian Guździoł. Potem liceum zawodowe. Po maturze próbowałem dostać się na prawo na Uniwersytet Gdański, ale się nie dostałem. Wybrałem się więc do Pedagogicznego Studium Technicznego w Gdańsku. Następnie pracowałem jako nauczyciel w bytowskiej trójce przez 11 lat, ucząc pracy techniki. W 1997 r. zostałem zarządcą kompleksu zamkowego. W 2004 r. przeszedłem do starostwa do wydziału edukacji. Pozostałem tam półtora roku, ale zrezygnowałem. Potem pół etatu otrzymałem w szkole Parchowie i pół w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych. W Parchowie uczyłem techniki i informatyki, a w ZSP informatyki. Po roku dyrektor Powiatowego Centrum Edukacji Zawodowej Piotr Wicher zaproponował mi funkcję wicedyrektora. W PCEZ pracuję do dziś. Jestem żonaty, mam troje dzieci. Z wykształcenia nauczyciel techniki, informatyki.

Kiedy zainteresowałeś się samorządem lokalnym?

Na samym początku, tj. w 1990 r., kiedy przy Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim powstała taka grupa, w której mówiło się o tych nowych wtedy sprawach. To był prawdziwy przełom. Dostałem wówczas do nauczania wiedzę obywatelską. Stwierdziłem, że na pewno nie będę uczył o przewodnich partiach narodu. Program zmieniłem tak, że uczyłem o samorządności. Potem w 1994 r. startowałem do Rady Miejskiej, a następny raz spróbowałem w 2014 r.

Ale wtedy nie udało ci się dostać do Rady.

Wtedy jeszcze mieliśmy w Bytowie okręgi jednomandatowe. W 1994 r. przegrałem nieznacznie z Marianem Miazgą. Nie do końca zdawałem sobie sprawę, że kiedy odbywałem służbę wojskową, w mojej okolicy wybudowano bloki kolejowe na Starym Dworcu. Tam mieszkało wiele kolejarskich rodzin i Marian, również jako kolejarz i mieszkaniec tych bloków, miał ich wsparcie. W 2014 r. starłem się zaś z Olkiem Pradellą, który wiele rzeczy zrobił w tamtej okolicy i był silnym kandydatem. Zresztą znów jest w Radzie.

W 2018 r. po raz pierwszy wystartowałeś z Porozumienia Lokalnego. Dostałeś mandat.

Otrzymałem telefon od Janusza Wiczkowskiego, czy nie wystartowałbym od nich. Po namyśle się zgodziłem. Ale potem nasza grupa podzieliła się w Radzie Miejskiej. Mateusz Oszmaniec, Bogdan Adamczyk i Eugeniusz Wiatrowski związali się ze Wspólnotą Samorządową, czyli grupą burmistrza Ryszarda Sylki, a my z Katarzyną Januszewską-Lisińską i Tomaszem Franciszkiewiczem pozostaliśmy w opozycji.

W Radzie zajmowałeś się m.in. oświatą.

Na niej się znam, dlatego wszedłem do komisji oświaty. Interesowałem się też kulturą, z którą związany jestem jeszcze dłużej. Przez kilkanaście lat byłem członkiem Kaszubskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Bytów”, należałem do Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. W domu kultury, zaczynając jeszcze w 4 klasie liceum, pracowałem jako instruktor fotografii, ale jeszcze przed epoką pojawienia się masowej fotografii kolorowej.

No to przejdźmy do spraw, które uważasz za najważniejsze w nadchodzącej kadencji. Wspomniałeś o kulturze, czy będzie to budowa nowego gmachu dla Bytowskiego Centrum Kultury?

Tak, dotąd władze miejskie chciały postawić cały naraz, co nie byłoby możliwe bez wsparcia zewnętrznego, bo to bardzo duży wydatek. Sądzę, że teraz powinniśmy nowy BCK realizować etapami.

A co jeszcze?

Ważne jest przywrócenie połączenia kolejowego do Lipusza, tzn. linii pasażerskiej, ale z modernizacji skorzysta też transport towarowy, który ciągle ma miejsce. W latach 90. przed zamknięciem linii do Lipusza wiele osób ratowało się przed bezrobociem pracą w Trójmieście. I niejedna dojeżdżała właśnie koleją. Dziś też potrzebujemy tego połączenia, ale bardziej po to, by do nas, do naszych firm dojeżdżali pracownicy np. z Lipusza, Kościerzyny. Nasz przemysł się rozwija i potrzebuje rąk do pracy.

Kolejna sprawa to troska o jezioro Jeleń. Tam mamy do czynienia z przeciwstawnymi interesami. Wędkarze, którzy mają zbiornik w długoletniej dzierżawie, poprzez dokarmianie ryb, niewłaściwe zarybianie popadli w konflikt z tymi, którzy korzystają z jeziora w inny sposób. To należy wyprostować.

Jako radny wskazywałem na dokończenie modernizacji Szkoły Podstawowej nr 5, zwłaszcza spraw związanych z bezpieczeństwem, terenem wokół budynku. Dzieci w naszej gminie muszą mieć jednakowe warunki do nauki, tzn. we wszystkich szkołach podobne. To kolejny punkt programów wspólny z innymi ugrupowaniami, które weszły do Rady.

W kampanii mówiłeś o zawiązaniu szerokiej koalicji programowej. Na czym miałaby ona polegać?

Od samego początku nie kombinowałem. Dla mnie szeroka koalicja to zaangażowanie do rządzenia gminą wszystkich. Nie wyobrażam sobie, byśmy np. zorganizowali koalicję poza Wspólnotą Samorządową. To by oznaczało wyeliminowanie 45% społeczeństwa, bo jej radni otrzymali w sumie takie poparcie. Tak nie powinno być. Oczywiście jeżeli jakieś ugrupowanie samo będzie się chciało wykluczyć z koalicji, to już jego wola.

Jako opozycja dotąd byliście zepchnięci w narożnik.

Tak. Nie chciałbym, żeby jakikolwiek radny czuł się tak jak my. W drugiej części kadencji właśnie z tego powodu przychodziły mi myśli, by nawet sobie odpuścić samorząd.

Nie boisz się jednak, że przy 21 radnych trudno będzie pogodzić wszystkich? Bywają wszak partykularne interesy, interesiki... One mogą rozsadzać wspólne działanie.

Wierzę, że szeroka koalicja ma sens. Przecież przez minione 5 lat w większości głosowaliśmy na tak, nie bacząc na to, że jesteśmy w opozycji. W każdym razie rządy zamierzam rozpocząć właśnie od powołania szerokiej koalicji, bo w naszych programach jest wiele wspólnego. Oczywiście jeżeli się nie uda, to zrealizuję inne rozwiązania. Rozmowy dopiero się zaczynają.

Burmistrz Bytowa tradycyjnie ma zastępców...

Te personalia są jeszcze do uzgodnienia. Chciałbym, żeby wiceburmistrzów tak jak do tej pory było dwóch. To gwarantuje dobre rozłożenie pracy. Taki układ jest w stanie wszystko ogarnąć. Zamierzam rozmawiać z kilkoma osobami, chociaż nie ukrywam, że jeżeli chodzi o wiceburmistrza zajmującego się inwestycjami, to mam kogoś na myśli. Na pewno będzie to osoba spoza samorządu. Całość musi sprawnie działać. Ja sam chciałbym mieć pod nadzorem oświatę. Mamy trochę czasu, bo do ratusza wejdę po długim majowym weekendzie.

Do omówienia pozostał nam jeszcze Urząd Miejski. Planujesz jakieś zmiany w ratuszu?

Wielkiej rewolucji personalnej nie przewiduję. Jestem zwolennikiem pracy zespołowej, indywidualiści nie będą mieli lekko. Ważne, by urzędników można było zastępować w razie ich nieobecności, by nie dochodziło do sytuacji, że dziś sprawy nie załatwimy w ratuszu, bo ktoś poszedł na zwolnienie. Jak dziś patrzę na urząd, to widzę w nim wielu fachowców.

Rozmawiał P.D.

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 30/04/2024 14:53
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do