
Nie milkną echa tekstu dotyczącego garnizonu Straży Granicznej w Parchowie. Trzy tygodnie temu pisaliśmy o Urszuli Majkowskiej z Bytowa, która na jednym z opublikowanych zdjęć rozpoznała członków swojej rodziny. Teraz zgłosiła się do nas kolejna osoba.
- To było dla mnie duże zaskoczenie, gdy dowiedziałem się, że mój dziadek służył w Straży Granicznej. Tym większe, że nie wiedząc o tym, sam wybrałem służbę w tej formacji - mówi Dariusz Klawikowski z Lęborka, wnuk Roberta Klawikowskiego. Informacje o tym przekazała mu jego mama, która z kolei o naszym artykule dowiedziała się od swojej szwagierki.
Wcześniej w domu rodzinnym R. Klawikowskiego nie wspominało się o wojskowej przeszłości dziadka. - Trudno mi powiedzieć dlaczego. Być może przyczyną był strach przed wspominaniem o służbie w II RP w komunistycznych czasach. Jednak przy różnych rodzinnych spotkaniach ktoś powinien coś powiedzieć - mówi D. Klawikowski. Próbował się dowiedzieć czegoś od swojego ojca. - Niewiele jednak mógł mi powiedzieć. Wcześnie, już jako 17-letni chłopak, opuścił dom rodzinny, wyjeżdżając, by się kształcić - mówi D. Klawikowski. Sam był zbyt młody, by zapamiętać dziadka, który po II wojnie światowej pracował w Lasach Państwowych. Jednocześnie w Gołczewie miał gospodarstwo rolne.
D. Klawikowski, nie znając przeszłości dziadka, nieświadomie poszedł w jego ślady. - Jak chyba każdy chłopak w młodości myślałem, żeby zostać żołnierzem. Mieszkałem blisko wojskowego lotniska i marzyłem o karierze pilota. Nie pozwolił na to mój stan zdrowia - mówi D. Klawikowski. Chciał także zostać cukiernikiem, i to mu się udało. O mundurze jednak nie zapomniał. - Po szkole średniej dwukrotnie zdawałem do Szkoły Podchorążych w Poznaniu. Ostatecznie jednak, wspólnie z dwoma kolegami, zdecydowaliśmy się na służbę graniczną. W 1997 r. trafiłem na ścianę wschodnią. Służyłem na odcinku styku trzech granic: Rosji, Litwy i Białorusi - mówi D. Klawikowski. Ten odcinek do spokojnych nie należał. Jego kolegę próbowano przejechać. - Sam z kolei uczestniczyłem w zatrzymaniu osoby, która przez trzy dni błąkała się po przygranicznym terenie, wędrując pomiędzy państwami. Była tak wycieńczona, że nie stawiała żadnego oporu, a z tym mogłoby być różnie. Podczas przesłuchania okazało się, że to żołnierz Legii Cudzoziemskiej, znający sztuki walki. Szedł pieszo z Rosji do Francji. Przy naszej granicy jednak stracił orientację. Po przesłuchaniu został przekazany stronie rosyjskiej - opowiada D. Klawikowski. Innym razem trafili na nielegalnych imigrantów. - Kolega zatrzymał się, by połączyć się radiowo ze strażnicą. Nagle tuż obok niego z krzaków wyłoniła się głowa czarnoskórego mężczyzny. Okazało się, że odłączył się od grupy, która nielegalnie chciała przekroczyć granicę. Jego towarzyszy znaleźliśmy ok. 20 km dalej - mówi strażnik graniczny.
Na wschodniej granicy służył dwa lata. W tym czasie założył rodzinę. - Żona mieszkała na Pomorzu. Podobnie jak pozostali członkowie mojej rodziny. Dlatego postanowiłem się przenieść - mówi D. Klawikowski. Trafił do Morskiego Oddziału Straży Granicznej placówka w Łebie. - To była już dużo spokojniejsza służba. Bardziej przypominała tę policyjną. Kontrolowaliśmy kutry i łódki głównie pod kątem przemytu - mówi. W Łebie pracował do 2013 r., kiedy to przeszedł na emeryturę. - Informacja o służbie dziadka w straży granicznej bardzo mnie zaskoczyła. Zupełnie nieświadomie wybrałem w życiu tę samą drogę, a dowiedziałem się o tym, kiedy przeszedłem już na emeryturę - mówi D. Klawikowski. Postanowił czegoś więcej dowiedzieć się o służbie swojego przodka. - Póki co sytuacja związana z epidemią nie pozwala na ożywione kontakty rodzinne. Nie chciałbym nikogo narażać. Zamierzam skontaktować się z Archiwum Straży Granicznej w Szczecinie z zapytaniem, czy w zgromadzonych przez nich materiałach nie ma informacji o członkach mojej rodziny - mówi D. Klawikowski, dodając: - Niestety, brakuje informacji w internecie. Zupełnie inaczej jest w przypadku wschodniej granicy, gdzie można znaleźć spis funkcjonariuszy, którzy tam służyli. Liczę na to, że w Szczecinie znajdę ciekawe dane.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!