Reklama

Olbrzmia dynia z Łobzowa

14/10/2020 15:20

Gospodarstwo Nawrockich z Łobzowa, choć położone nieco na uboczu, odnaleźć nie jest wcale trudno. Przed domem leży kilka naprawdę sporych dyń. Największa waży ponad 200 kg.

Wjeżdżamy na podwórko Nawrockich. Przed wejściem niewielkich rozmiarów dynia. Najokazalsze gospodarze trzymają trochę bliżej domu. Tu w rzędzie dumnie prężą się w słońcu kilkudziesięciokilogramowe warzywa. Szybko wzrok przykuwa ta najokazalsza. - Pierwsze duże okazy miałem w ub.r. Wówczas liczyły blisko 100 kg. Wszystko to zasługa syna, który złapał bakcyla i zaczął je uprawiać. Poniekąd związane jest to także z jego wykształceniem. Uczy się w klasie o profilu agrobiznesu - mówi Piotr Nawrocki. - Trzy tak jak teraz postawiłem przed domem. W tym czasie remontowano drogę z Łubna w kierunku Wądołu, objazd prowadził obok mojego gospodarstwa. Ludzie często się zatrzymywali. Także teraz podjeżdżają i robią sobie pamiątkowe zdjęcia - mówi P. Nawrocki.

Po ubiegłorocznym sukcesie w tym roku zaopatrzył się w nasiona specjalnej dużej odmiany. - Syn skontaktował się z hodowcą z południa Polski i od niego je kupił. Pewnego dnia przyjechał kurier, wręczył nam paczkę, a w środku... jedno nasionko. Nie powiem, byliśmy mocno zdziwieni - mówi P. Nawrocki. Ale też to m.in. sprawiło, że dbali o nie o wiele bardziej niż o inne. Dopiero w czerwcu przesadzili do gruntu. Następnie roślinę chronili przed ślimakami. - W ub.r. była susza, ale zawiązań pojawiło się sporo, w tym roku na brak wody nie narzekaliśmy, ale zawiązań dużo mniej - opowiada gospodarz z Łobzowa. W końcu pojawiło się upragnione warzywo. - Dynia szybko zaczęła przybierać. Praktycznie z dnia na dzień się zmieniała. Mierzyliśmy ją i ze specjalnej tabeli odczytywaliśmy wagę. Okazało się, że w ciągu tygodnia potrafiła przybrać nawet 20 kg - mówi P. Nawrocki, dodając: - Byłaby większa, ale lipiec okazał się chłodniejszy.

W pewnym momencie dynia się przekręciła i łodyga zaczęła pękać. - Nie wiedzieliśmy, co robić. Szukaliśmy informacji. Syn zadzwonił do hodowcy, od którego nabyliśmy nasiona. Polecił nam, by kupić specjalny środek, a łodygę po prostu obwiązać bandażem - wspomina P. Nawrocki. Pomogło.

Gdy dynia dojrzała, by ją przywieźć pod dom, niezbędny okazał się ciągnik. - Mam specjalną wagę. Pokazała, że warzywo waży 210 kg - mówi P. Nawrocki. Teraz duma gospodarzy cieszy oko przed domem. Nie jest sama. Towarzyszą jej nieco mniejsze okazy. Część z nich liczy sobie ok. 100 kg. Przed nimi zaś leżą kabaczki - oczywiście kilkudziesięciokilogramowe. Dynie gospodarz spożytkuje jako karmę dla krów. - Później mleko ma nieco inny smak i lekko pomarańczowy kolor. Śmieję się, że to specjalne, dyniowe - mówi gospodarz.

To jednak nie wszystkie duże okazy. - W sezonie miałem pomidory dochodzące do 1 kg. Teraz zaś ziemniaki o podobnej wadze - zdradza gospodarz. Na dowód wysypuje z worka okazałe sztuki. - To odmiana Satina. Mam je już 5 rok, ale po raz pierwszy urosły tak duże. W tym sezonie krzaki długo pozostawały zielone. Początkowo nic nie zapowiadało tak dużych rozmiarów, gdy jednak rozpoczęliśmy wykopki, okazało się, co kryje się pod roślinami. Wszędzie wokół słyszę zaś, że ten rok nie był najlepszy - mówi P. Nawrocki. W czym tkwi tajemnica takich okazów? - Stosuję tylko naturalne nawozy. Dodatkowo każda z roślin potrzebuje uwagi. Codziennie chodziłem do ogrodu i doglądałem - mówi P. Nawrocki.

Czy w przyszłym roku także postara się wyhodować podobny okaz dyni? - Chyba syn zaraził mnie ich uprawą. Teraz z tej największej będziemy już mieli własne ziarna, więc na pewno je posadzimy. Zobaczymy, co urośnie. Żałuję, że dotychczasowych sztuk nie miałem jeszcze okazji pokazać na gminnych dożynkach. W ub.r. było już zbyt późno, a w tym roku wiadomo, epidemia. Może w następnym... - snuje plany P. Nawrocki.

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama
Reklama
Wróć do