
W trzeciej edycji jesiennych zawodów spinningowych jezioro Głęboczek w Lipnicy nie darzyło w ryby. Wymiarowe szczupaki nie chciały współpracować, a wszystko między siebie rozdzielili okoniarze. Zwyciężył bytowiak Jacek Morzuch z „pasiakami” mierzącymi 26,8 cm i 19,5 cm.
W sobotę 28.10. Wiejskie Koło Wędkarskie w Lipnicy zaprosił nad jezioro Głęboczek, gdzie przygotowało coroczne zawody spinningowe Biôtka ò Mùtë, co z języka kaszubskiego można przełożyć na bitwę o ryby. O wielkiej batalii jednak ciężko mówić. Choć do wód urokliwego Głęboczka przynęty wrzucało aż 38 wędkarzy, ryby z wyjątkową determinacją ignorowały wabiki. Niewielką aktywność przejawiały jedynie w pierwszej turze, w której zawodnicy wyjęli z wody kilka ryb. Złowiono pięć szczupaków, jednak żaden z nich nie miał punktowanego wymiaru, ustalonego przez organizatorów na 50 cm („zębate” mierzyły od 43 do 48 cm). Tylko nieco lepiej było z okoniami. Wymiarowe, choć ciągle niewielkie „pasiaki”, złowiło pięciu wędkarzy. W drugiej turze woda ucichła niemal całkowicie. Wyciągnięto jeszcze tylko jednego niewymiarowego szczupaka i jednego punktowanego okonia.
W tych trudnych warunkach najlepiej poradził sobie Jacek Morzuch z Bytowa. Zwycięstwo i Puchar Prezesa Zarządu Oddziału Powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Bytowie, który było nagrodą główną, dały mu dwa okonie długości 26,8 cm i 19,5 cm, co złożyło się na łączny dorobek w postaci 310 pkt. Jemu też przypadła statuetka dla zawodnika z największym okoniem. Drugie miejsce w lipnickich zawodach zajął Wiktor Chylewski z Kramarzyn (260 pkt.), trzeci był Szymon Bujczenko z Władysławowa (190 pkt.). Punktowali jeszcze tylko dwaj zawodnicy. Piąte miejsce przypadło Bartoszowi Borkowi z Bytowa (180 pkt.), a szóste Klaudiuszowi Szycy z Zapcenia (170 pkt.). Na zakończenie organizatorzy nagrodzili najlepszych wędkarzy pucharami i bonami zakupowymi, które wręczył sponsor tytularny zawodów, Wojciech Megier z firmy Karo. Specjalne wyróżnienie odebrała bytowianka Patrycja Borek, która była jedyną kobietą w zawodach. Ponadto wśród uczestników rozlosowano upominki w postaci bonów.
- Ryby wyjątkowo nie chciały brać. Dlaczego, trudno powiedzieć. Wędkarstwo często uczy pokory. Sztuką jest coś „wydłubać” z wody, kiedy drapieżniki nie żerują, dlatego wielkie brawa dla wędkarzy, którzy w naszych zawodach punktowali. Pod jednym względem trzecia edycja zawodów była jednak wyjątkowo udana, a to za sprawą atmosfery, jaką stworzyli uczestnicy naszej imprezy. Nie było kłótni, za to uśmiechów i gwarnych rozmów nie brakowało. Chcielibyśmy serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyłożyli się do przygotowania imprezy. Przede wszystkim Wojciechowi Megierowi i firmie Karo, bo już po raz trzeci wsparł nasze zawody, jak również Zbigniewowi Fabczakowi, którego piekarnia właściwie od początku istnienia naszego koła wspiera pieczywem wszystkie nasze zawody. Super, że było co przegryźć do pysznej gróchówki, którą rozgrzewaliśmy się w przerwie pomiędzy turami - mówi Daniel Zakrzewski, wiceprezes Wiejskiego Koła Wędkarskiego w Lipnicy i pomysłodawca zawodów Biôtka ò Mùtë.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!