Reklama

Od muzyki punkowej do badań nad edukacją

27/06/2014 09:01

Czy członek punkowej kapeli, nie znoszący szkoły, może zostać adiunktem na wydziale pedagogiki uniwersytetu? Wygląda na to, że może, co własnym przykładem udowadnia bytowiak Grzegorz Dominik Stunża.


„Kurier Bytowski”: Urodziłeś się w Bytowie, skończyłeś tu Szkołę Podstawową nr 3 i Liceum Ogólnokształcące, potem ruszyłeś w świat. Czy dalej jest w nim miejsce dla rodzinnego miasta?


Grzegorz Stunża: Oczywiście. Zawsze czułem się związany z Bytowem, nawet jako nastolatek. Do Bytowa staram się wracać regularnie, odwiedzając rodzinę, ale też wpadając na próby z zespołem NO SE, które jeszcze od czasów licealnych odbywam w podziemiach Bytowskiego Centrum Kultury.


Jako młody człowiek raczej nie zapowiadałeś się na kogoś z tytułem doktora i to nauk pedagogicznych?


Zgadza się. Byłem zbuntowanym nastolatkiem. Chciałem czuć się wolny, ale był to też okres swoistych odkryć. Najlepszym tego przykładem było pójście zaraz po szkole podstawowej do technikum leśnego. Na szczęście okazało się to semestralnym epizodem. Szybko wróciłem do miasta.


W 2000 r. zdałeś maturę w bytowskim ogólniaku, co się z Tobą działo dalej?


Dostałem się na pedagogikę społeczną, choć początkowo chciałem być filologiem lub historykiem. Kierunek studiów wylosowałem z informatora. 15 lat temu nie było takich możliwość jak dzisiaj, by szukać kierunków studiów w internecie. Chodziliśmy do szkolnej czytelni, tam był jeden wspólny książkowy informator. Opisane w nim były poszczególne uczelnie, kierunki i potrzebne egzaminy. Losując wypadła mi pedagogika. Na szczęście życie zweryfikowało moje plany i chociaż zawsze nie lubiłem instytucji szkoły, napisałem pedagogiczną pracę magisterską i doktorat.


Co sprawiło, że postanowiłeś kontynuować pracę naukową?


Byłem strasznie leniwym studentem, studiowałem kierunek, który mnie kompletnie nie interesował, więc jakoś na trzecim roku zacząłem interesować się specjalnością edukacja medialna, która w moim instytucie dopiero się rozwijała, a mnie wydała się ciekawa.


Rozumiem, że to Cię wciągnęło?


Tak. Jestem adiunktem w Pracowni Edukacji Medialnej w Instytucie Pedagogiki na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Interesuję się edukacją medialną - kwestiami kompetencji medialnych i informacyjnych, kulturą cyfrową i edukacją, możliwościami uczenia się w sieci i poza formalnymi strukturami instytucji. Badam jaki wpływ, zwłaszcza na najmłodszych, mają możliwości uczenia się z e-podręczników czy internetu. Zbieram wszelkie informacje i uwagi, które mam nadzieję w przyszłości pomogą w stworzeniu ciekawych i nowoczesnych narzędzi do nauki. Trochę zajmuje mnie też kwestia otwartych zasobów edukacyjnych i uwalniania wiedzy. Współpracuję także z warszawską Fundacją Nowoczesna Polska. Od czasu do czasu z Narodowym Instytutem Audiowizualnym i jako ekspert Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Poza tym współtworzę Medialab Gdańsk przy Instytucie Kultury Miejskiej w Gdańsku, gdzie zajmuję się wspomnianymi kwestiami. Mniej jako nauczyciel akademicki, bardziej jako znawca i praktyk prowadzący warsztaty.


W sieci jesteś znany jako prowadzący popularny blog edukator medialny. Jak się zaczęła ta przygoda?


Jeszcze na studiach założyłem blog, chcąc pisać o tematyce, która mnie interesuje. Dzięki temu poznałem wielu ludzi, z którymi współpracuję do dzisiaj. Nauczyłem się, że można efektywnie się uczyć, pisząc o nowo zdobywanej wiedzy i dzieląc się nią z innymi. To procentuje. Dwa lata temu partnerem strony został Instytut Kultury Miejskiej, a w ubiegłym roku wsparcia udzielił mi Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przyznając na działania związane z serwisem stypendium z zakresu edukacji i animacji kulturalnej. To dla mnie ogromne wyróżnienie i sygnał, że moje działania popularyzatorskie i praktyczne są zauważane i nie mniej istotne od działalności badawczej.


Czy byłbyś zainteresowany ewentualną współpracą z bytowskimi szkołami, przeprowadzeniem badań, spotkań itp? Może ktoś z naszych stron już zwracał się do Ciebie z jakimiś pomysłami?


Jak najbardziej. O działaniach w Bytowie myślę od kilku lat. Kontaktowałem się nawet z kilkoma instytucjami, chcąc starać się o grant z Akademii Orange. Niestety, czy to ze względu na niemożność składania więcej niż jednego wniosku czy z uwagi na brak wkładu własnego na projekty we wspomnianych podmiotach, nie udało się do tej pory jeszcze niczego zdziałać w rodzinnym mieście. W każdym razie mam to na uwadze i tłumaczę sobie, że to tylko kwestia czasu. Może uda się to w niedalekiej przyszłości w ramach działań fundacji, którą planuję założyć, zajmującej się edukacją medialną. Chwilowo na głowie mam sporo obowiązków uniwersyteckich oraz związanych z projektami edukacyjnymi. Mocno zajmuje mnie też ośmiomiesięczna córka, dlatego trudno mi powiedzieć, kiedy na pewno spróbuję podzielić się swoją wiedzą z mieszkańcami Bytowa.


Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.


Rozmawiała B.K.


[gallery link="file" ids="11727"]

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do