
- Rozwiązujemy umowę na dzierżawę nieczynnego składowiska śmieci w Osławie Dąbrowie - zapowiada studzienicki wójt Bogdan Ryś.
To pokłosie protestu mieszkańców Osławy Dąbrowy podczas spotkania z władzami gminy, które odbyło się 5.04. (szeroko pisaliśmy o nim na naszych łamach). Po burzliwej dyskusji dotyczącej planowanej rekultywacji przez firmę z woj. kujawsko-pomorskiego wójt Bogdan Ryś wydał oświadczenie, w którym zapowiedział rozwiązanie umowy na dzierżawę zamkniętego przed kilkunastoma latami składowiska i rekultywację, którą zawarł w październiku ub.r. - Rozmawiamy z firmą, która miała zrekultywować obiekt. Dogadaliśmy się, że dojdzie do rozwiązania umowy za porozumieniem stron. My ze swojej strony pokryjemy koszty, jakie firma poniosła, przygotowując potrzebną dokumentację. Bo to my wyszliśmy z tym pomysłem na wniosek mieszkańców. Szacujemy, że nie będą to kwoty milionowe, o czym niektórzy rozpowiadają, ale około kilkanaście tysięcy złotych. Właśnie ustalamy szczegóły - mówi B. Ryś.
Tymczasem Urząd Marszałkowski ciągle prowadzi postępowanie o wydanie decyzji wyrażającej zgodę na zamknięcie składowiska w Osławie, która pochodzi jeszcze z 2010 r. Wniosek w sprawie dokładnie w dniu, kiedy miało się odbyć zebranie z mieszkańcami Osławy, złożyła firma, która miała się zająć rekultywacją. - Musiała to zrobić, bo inaczej rekultywacja nie byłaby możliwa. To się stało jeszcze przed spotkaniem z mieszkańcami. Chcę jednak powiedzieć, że nie będzie to miało wpływu na to, co w tej chwili się dzieje. Umowę rozwiązujemy, grunt wraca do gminy i nikt inny ni będzie nim zawiadywał - mówi wójt.
Problem jednak zostaje. Jaki los czeka zatem zamknięte składowisko? - Obiekt czeka na rekultywację. Wcześniej czy później trzeba ją będzie przeprowadzić, bo tak nakazują przepisy. Będziemy o tym rozmawiać z okolicznymi mieszkańcami - mówi B. Ryś.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!