
Gdy wraz z mężem kupiła dom w Bytowie, było to gospodarstwo, na obrzeżach miasta. Teraz walczy z hałasem przejeżdżających aut, a po dawnych zabudowaniach pozostał jej ogród, miejsce wyciszenia i inspiracji.
Mariola Majkowska pochodzi z Bytowa. Tu kończyła szkołę podstawową i średnią. Studia to dzieło przypadku. - Wybrałam nauczanie początkowe w Słupsku. Nie wiedziałam, co chcę robić, a ten kierunek wydawał mi się najbardziej wszechstronny. Była tu i muzyka i plastyka - opowiada M. Majkowska. To do przedmiotów artystycznych od dziecka miała zamiłowanie. Nie wierzyła jednak w siebie i w to, że może się im poświęcić, osiągając sukces. - Pamiętam, że w IV klasie w mojej szkole utworzono chór. Chciałam się do niego zapisać. Zaśpiewałam tak cicho, że mnie nie przyjęto. To był dla mnie ogromne przeżycie. Uważałam, że się nie nadaję - wspomina dziś z uśmiechem bytowianka. Po studiach krótko pracowała w Szkole Podstawowej nr 2, mieszczącej się wówczas na ul. Podzamcze, potem wyjechała z rodziną do Niemiec. Po kilku latach wróciła. Jej dom mieścił się wówczas na obrzeżach Bytowa. Teraz biegnie obok niego ruchliwa ulica, którą codziennie przemierza sznur aut. - W ogrodzie specjalnie mam drzewa, by wsłuchiwać się w śpiew ptaków, a tymczasem słyszę jedynie samochody. By temu zaradzić, postawiłam wysoki mur - mówi M. Majkowska.
Po powrocie z Niemiec zaczęła pracę w szkole. Uczyła niemieckiego, a później angielskiego. Skończyła także studia podyplomowe z kaszubskiego. To kontakty z kolegami i koleżankami z pracy dały jej motywację do rozwijania swoich artystycznych zainteresowań, a zwłaszcza malarstwa. - Zobaczyłam kiedyś prace Małgorzaty Osowskiej i trochę jej zazdrościłam talentu. Ona stwierdziła krótko: „Chcesz? To sama zacznij malować”. Podczas jednej z wizyt podała mi kartkę, ołówek i dała zadanie, bym narysowała filiżankę - opowiada o początkach M. Majkowska. To pod okiem znajomej powstały pierwsze prace, których głównym motywem były kwiaty, rosnące w jej ogrodzie. - M. Osowska przede wszystkim nauczyła mnie patrzeć i dostrzegać cienie, odcienie i za to jestem jej ogromnie wdzięczna. Chwaliła, ale także krytykowała rysunki. Radziła co i jak poprawić. Tak jest do dzisiaj - mówi M. Majkowska. Jej obrazy powstają z potrzeby utrwalenia chwili, widoku. - Od wnuka z mężem dostałam piękne róże. Postanowiłam je utrwalić na obrazie. To jedna z moich początkowych prac - dodaje M. Majkowska. Pejzaże, zwłaszcza z okolic Rekowa, wpierw uwiecznia na zdjęciach. Tworzy głównie w akrylu. Pierwszym krytykiem jest mąż. - Ocenia, ale także pomaga w oprawianiu. Ostatnio służą mi do tego stare okna, które on przygotowuje - mówi M. Majkowska.
Pod koniec maja miała swoją pierwszą wystawę. - Wcześniej przy różnych okazjach pokazywałam prace w bytowskim zamku. Zawsze jednak z innymi twórcami. Teraz skorzystałam z zaproszenia Barbary i Józefa Łąckich - mówi. M. Majkowska. Ponad 30 obrazów pokazano w ich gospodarstwie w Lendach (gm. Brusy). Wyeksponowano je na budynkach gospodarczych, co stworzyło niezwykły klimat. - Trochę się tej wystawy obawiałam. Sama chodzę na podobne i wiem, że nie wszystkie obrazy danego malarza mi się podobają. Gdyby choć jeden mój się komuś spodobał, byłabym szczęśliwa - opowiada bytowianka. Spora grupa oglądających była dla niej zaskoczeniem. - Jestem wdzięczna gospodarzom B. i J. Łąckim za przyjęcie i zorganizowanie wystawy, a także wszystkim, którzy poświęcili niedzielne popołudnie 26.05., by przyjechać i zobaczyć moje obrazy - mówi Mariola Majkowska.
Najczęściej maluje jesiennymi wieczorami. - Wówczas najłatwiej mi się skupić. Tak mnie to pochłania, że kończę późno w nocy - tłumaczy M. Majkowska.
Malarstwo to nie jedyna jej pasja. Po latach dołączyła do chóru Collegium Musicum, spełniając swoje dziecięce marzenie. Ale to również był przypadek. - Jeszcze gdy pracowałam w szkole, szukałam zajęć z emisji głosu. Miały się odbyć w Słupsku, ale nie mogła się zebrać odpowiednia liczba osób. Spotkałam koleżankę, która powiedziała, że właśnie na takie idzie w Bytowie. Nieco się zdziwiłam, ale skorzystałam. W końcu tu bliżej niż w Słupsku. Początkowo jednak od chóru trzymałam się z daleka. Po kilku lekcjach dołączyłam do Collegium Musicum, tak już należę od 6 lat - opisuje M. Majkowska.
Postanowiła nauczyć się także gry na gitarze. - Wspólnie ze znajomymi organizujemy spływy kajakowe. Siedząc przy ognisku, brakowało nam śpiewów przy gitarze. Razem z Renatą Bukowską postanowiłyśmy się więc nauczyć gry - mówi M. Majkowska. Teraz swą grą umilają wieczory ze znajomymi. Swego czasu zajmowała się fotografią. - Pracując w szkole, spotykamy ludzi zajmujących się różnymi dziedzinami. Tak było też u mnie. To jako nauczycielka spotkałam M. Osowską, która zmobilizowała mnie do malowania i Krzysztofa Melcherta. On z kolei wciagnął mnie w świat fotografii. Pomogło mi to w malowaniu. Zwracał uwagę na kompozycję, światło - tłumaczy Mariola Majkowska. Z zajęć musiała zrezygnować, bo kolidowały z innymi. Teraz czas pochłania jej chór, gra na gitarze no i oczywiście malarstwo. Pracuje nad kilkoma obrazami. Tematem jednego z nich są margaretki. Jako duży obraz pokazałam je na wystawie, obecnie przygotowuję go w mniejszej skali.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!