Reklama

Henryk Lepak artysta ludowy

24/12/2019 18:30

Mówi o sobie „Kaszub z Kaszuba”, bo to właśnie w Kaszubie koło Brus w powiecie chojnickim 22.07.1935 r. urodził się Henryk Lepak. Od ponad 50 lat mieszka w Bytowie. Ludowy artysta świętuje w tym roku 65-lecie pracy twórczej. Na swoim koncie ma tysiące prac, w tym rzeźby przygotowywane na ołtarz papieski, stacje drogi krzyżowej, specjalne witacze i wiele innych.

Przygodę z rzeźbą Henryk Lepak rozpoczął w dzieciństwie. - Byłem samoukiem, nikt mi nie pomagał, nie podpowiadał. Ze starych drewnianych szpuli do nici, podbieranych mamie robiłem takie krużle (drewniana zabawka przypominająca bąka). W szkole każdy taki chciał mieć, więc rozcinałem scyzorykiem szpulkę i robiłem zabawkę. Urządzaliśmy nawet konkursy, kogo bączek dłużej albo lepiej się kręci - wspomina dzisiaj już 84-letni artysta. Z czasem wziął się za ptaszki dłubane w korze lub gałązkach. - Rodzice śmiali się, że jak szedłem paść krowy, to byli pewni, że zwierzęta nie pójdą w szkodę. Wiedzieli, że ja nie zasypiam przy wypasie tak jak moje rodzeństwo, bo cały czas jestem zajęty dłubaniem - opowiada pan Henryk.

Jego pierwszym narzędziem był przedwojenny scyzoryk podarowany przez mamę, który nosił przyszyty do koszuli na specjalnym łańcuszku. - Kiedy przyszli Ruscy w 1945 r., odwiedzili też nasze gospodarstwo. To było nocą, spaliśmy. Nagle do naszego pokoju wszedł żołnierz. Zobaczył świecący się przy mojej koszuli łańcuszek. Od razu za niego chwycił i urwał, zabierając mój cenny scyzoryk. Wtedy nie mieliśmy takich możliwości jak dzisiaj, a więc bardzo cierpiałem, że straciłem to narzędzie - wspomina ze smutkiem artysta.

Jedną z pierwszych poważnych rzeźb Henryk Lepak wykonał w 1954 r. To orzeł bielik. Skrzydła powstały z drewna sosnowego, a tułów z głową z dębu. Całość osadzona jest na cokole przypominającym kamień, który zdobią biało-czerwone koniczyny, data i inicjały młodego artysty. Tego orła do tej pory rzeźbiarz trzyma w swojej pracowni. - Przed wojną istniało towarzystwo sokolników, które jako odznakę miało orła bielika. Chciałem nawiązać do tego symbolu. Lata 50. to trudny czas, a więc mój orzeł korony nie miał, nie odważyłem się, ale koniczyny biało-czerwone miały odwoływać się do barw narodowych Polski - wyjaśnia pan Henryk. Orzeł był też jedną z nielicznych rzeźb, którą artysta pomalował. Zdecydowana większość jest naturalna. - Najbardziej lubię robić w drewnie lipowym. Nie używałem nigdy dłut mechanicznych, wszystko ręcznie, starając się jak najlepiej odzwierciedlić rzeczywistość. Raz nawet mi zarzucono, że jak na rzeźby ludowe, moje prace są zbyt dokładne - mówi pan Henryk, którego mottem zawsze było podtrzymywanie tradycji. - Kiedyś rzeźb drewnianych raczej nie malowano, to było naturalne drewno, które z czasem ciemniało, ewentualnie pokrywano je bejcą. Spotkałem się nawet z tym, że artystom, którzy malowali swoje rzeźby, zarzucano, że to nie drewno, a gips - tłumaczy rzeźbiarz. To trzymanie się rzeczywistości powodowało, że jego Chrystus na krzyżu miał umęczoną twarz i potargane włosy, a starcy zniszczone zmarszczkami twarze i ręce. - Dziwiło mnie, jak widziałem na krzyżu postać Chrystusa, taką jakby dopiero co wyszedł od fryzjera. To nienaturalne. Tak samo rzecz ma się z postaciami, które tworzę, to ludzie wsi, jakich zapamiętałem z dzieciństwa, zapracowani, zmęczeni - mówi rzeźbiarz.

W latach 60. XX w. H. Lepak przeniósł się z rodzinnej miejscowości do Bytowa i tutaj rozpoczął swoją karierę zawodową jako stolarz. Choć nie miał wykształcenia, zdał egzamin i uzyskał tytuł czeladnika. Wykonywał rozmaite rzeczy: meble, okna, drzwi. Nie brakowało też innych, takich jak sanie czy siedziska do bryczek. Często zajmował się renowacją zniszczonych przedmiotów. - Kiedyś nawet wziąłem udział w konkursie rzemiosła artystycznego. Po latach znajomy zobaczył mój dyplom. Zdziwił się - wspomina Henryk Lepak. Przygotowywał też, dziś już niemal zapomniane, drewniane masielnice dla Cepelii. Każdą wolną chwilę poświęcał rzeźbie. - Początkowo myślałem nawet o tym, by zostać kowalem, ale ojciec odradzał mi to. Twierdził, że to bardzo ciężka praca, a poza tym człowiek się spoci, zaraz go przewieje i choroba gotowa - mówi p. Henryk.

Głównym motywem jego prac byli święci (m.in. św. Roch, św. Hubert, św. Franciszek, których zawsze rzeźbił w towarzystwie zwierząt, ale też św. Jakub patron pielgrzymów, św. Juda Tadeusz, św. Teresa od Dzieciątka Jezus i wielu innych). Spod jego ręki wychodziły zarówno rzeźby indywidualne, jak i kapliczki czy prace wykonane na ważne w historii Polski wydarzenia, jak choćby rzeźba Chrystusa ze św. Franciszkiem na ołtarz papieski w Sopocie w 1999 r., która później trafiła do Sanktuarium Matki Boskiej Brzemiennej w Gdańsku - Matemblewie. Na wyróżnienie zasługuje również kapliczka do drogi krzyżowej w Sianowie. W ostatnich latach wyrzeźbił figurę św. Jana Pawła II.

Drugim jego ulubionym motywem są postacie świeckie, najczęściej ludzie przy pracy. Stąd w bogatym dorobku H. Lepaka można znaleźć pasterzy, muzykantów, kupców, żniwiarzy, handlarzy, myśliwych, starców, kobiety ubijające masło, obierające ziemniaki czy robiące pranie. Sporo znajdziemy też zwierząt leśnych, dzików, jeleni itp. Jedną z takich szczególnych prac jest kałamarz z sową wykonany dla córki Renaty. Rzeźbione postacie przy pracy często mają na głowach kapelusze. Sprawiają wrażenie, jakby się poruszały. - Kiedyś taki profesor z Torunia stwierdził, że te moje kapelusze są wyjątkowe, każdy inny - wspomina artysta.

Jego rzeźby znalazły się w wielu muzeach, m.in. Muzeum Zachodniokaszubskim w Bytowie, w Chojnicach, Słupsku, Toruniu, Płocku, Szczecinku, a nawet Francji. Część prac, zwłaszcza tych sporych rozmiarów, wykonywanych w trakcie licznych plenerów artystycznych pozostała w miejscu, gdzie powstały. Wśród tych, które szczególnie zapadły artyście w pamięci, są żniwiarz z Prabut oraz diabeł stojący przy Kaszubskim Uniwersytecie Ludowym we Wieżycy. - Ta pierwsza praca była robiona w trakcie pleneru dla takiego dużego ośrodka rolniczego. Był to czas żniw, a więc stwierdziłem, że najlepiej będzie pokazać pracującego mężczyznę i łany zboża. Druga, ta z Wieżycy, sprawiła mi trochę trudności. Chciałem zrobić diabła, ale zastanawiałem się, jakie uszy ma diabeł. Jeden znajomy podpowiedział mi, aby zrobić krowie, ale to mi się nie spodobało, nie chciałem obrażać zwierząt - opowiada pan Henryk.

Artysta oprócz udziału w wielu plenerach może pochwalić się licznymi wystawami, zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Z okazji 65-lecia twórczości prace H. Lepaka na specjalnej wystawie jemu poświęconej pokazano w bytowskim muzeum.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do