Ta z wykształcenia rolnik w naszych stronach kojarzy się bardziej jako animator związany z teatralną grupą Brzozaki. To się jednak zmienia. W tym sezonie turystom odwiedzającym kwatery agroturystyczne w Chośnicy, Jasieniu czy Nowej Wsi jawi się przede wszystkim jako producent ekologicznych warzyw. Pani Ewa przekonuje, że właśnie one mogą być szansą na dorobienie sobie w naszych stronach.
Ewę Orzechowską zastajemy nieopodal jej ogrodu w Baranowie. Tuż przed wejściem do niego stoją niewielkie kompostowniki, a obok leży spora fura końskiego obornika - trafia tu z pobliskiej stajni. - To wspaniały nawóz, ale nie tylko - mówi ogrodniczka. Lepiej nasłonecznioną część tej kupki porastają ......, krewniaczki dyni, tyle że o bardziej wyrazistym smaku i nie tak łatwo się rozgotowujące. - W tym roku ten nawóz posłużył mi też do eksperymentu. Wiadomo, że na skutek procesów, które w nim zachodzą wydziela się sporo ciepła. W tym roku postanowiłam je wykorzystać. W lutym na wierzchu takiej pryzmy urządziłam inspekt. Mimo mrozu, udało mi się wyhodować niemal całą potrzebną mi rozsadę - mówi pani Ewa.
Sam ogród, tj. jego główna część, podzielona jest na cztery kwatery: zbożową, kukurydziano-słonecznikowo-gryczaną, ziemniaczaną i warzywną. W sumie ok. 8 arów, na których stosuje się płodozmian. Zboże potrzebne jest jako źródło paszy dla kur i słomy. - Nie stosuję chemicznych środków chwastobójczych. Zamiast nich wykorzystuję ściółkowanie słomą. Tak jak dawniej w Polsce wykładam ją pomiędzy warzywami. Nie tylko tłumi wzrost chwastów, ale też chroni glebę przed wysuszeniem - tłumaczy ogrodniczka. Jak mówi, wiele nauczyła się od polskich działkowców i okolicznych rolników, choć sama wychowywała się w Wielkiej Brytanii, gdzie skończyła rolnicze studnia na Uniwersytecie Walijskim. - Jak przyjeżdżają do mnie goście z Anglii, jako pierwsze w Bytowie wcale nie pokazuję im zamku, tylko ogródki działkowe. Są zachwyceni, bo u nich nie ma ich zbyt wielu, choć żywność ekologiczna jest tam bardzo popularna - mówi. Kukurydzę, jej słodką odmianę, przeznacza do jedzenia, z kolei gryka i słonecznik mają raczej przyciągać ptaki, które dobrze sprawdzają się jako „środek owadobójczy”. Ziemniaki i warzywa pani Ewa zużywa na własne potrzeby, a w tym roku po raz pierwszy przeznaczyła część również na sprzedaż. W okolicznych kwaterach agroturystycznych zostawiła ulotki, w których oferuje płody swojego ekologicznego ogrodu. - To nie są wielkie pieniądze. Wystarczy jednak, by w sezonie żyć tylko z tego - wyjaśnia.
Jak podkreśla, pracy przy warzywach i ziołach, bo i je uprawia, poświęca w sezonie 2-3 godziny dziennie. Pewnie czasu na inne zajęcia, a ma jeszcze kury, owce i konie, prowadzi też grupę Brzozaki, uczy angielskiego, no i lubi czytać, miałaby znacznie mniej, gdyby nie wolontariusze. Od 6 lat odwiedzają ją młodzi ludzie z Polski, Wietnamu, Egiptu, USA, Francji, Niemiec, Anglii, Kanady, Finlandii, Indii. Pomagają w gospodarstwie, za co pani Ewa daje im wikt i opierunek. Pomaga też lepiej poznać Kaszuby. Niektórzy, zarażeni pasją do ekologicznego rolnictwa, sami założyli u siebie podobne uprawy, w których tradycje łączą z nowoczesną wiedzą i technologiami.
- Kaszubskie piaszczyste ziemie, choć uznawane za słabe, to skarb dla ogrodnictwa. Odpowiednio zasilane organicznie i umiejętnie nawadniane stają się ciepłym, przyjaznym podłożem dla większości warzyw, a nieprzyjaznym dla wielu szkodników, są przy tym lekkie w kultywacji. Póki co mamy też czyste powietrze i wody, z daleka od ciężkiego przemysłu i górnictwa czy dużego ruchu drogowego. Pod nosem rozrasta się ponadmilionowa aglomeracja trójmiejska, przyjeżdżają turyści, rynek zbytu na ekologiczną żywność jest spory i będzie się nadal powiększał. Aż się prosi, by coraz więcej osób w naszej okolicy wzięło się za takie ogrody. To może być jedna ze specjalizacji Kaszub - mówi ogrodniczka.
Pani Ewa ma też inne marzenia. Chciałaby sprowadzić z Francji nowoczesne, lekkie i bardzo ergonomiczne narzędzia do uprawy, ciągnione przez konia - pług i bronę. Myśli również o lepszym wykorzystaniu deszczówki, nowym tunelu foliowym czy powiększeniu sadu. Znając jej determinację można się spodziewać, że jej plany się ziszczą.
Komentarze opinie