
Wygląda na to, że kilka mln zł więcej niż w tym roku będą musiały wyłożyć na prąd Wodociągi Miejskie i Kompleks Basenowo-Rekreacyjny Nimfa w 2023 r. Skąd wezmą na to pieniądze?
Spośród instytucji i firm podległych gminie Bytów Wodociągi i Nimfa płacą największe rachunki za prąd. W sumie rocznie zużywają niemal 2,7 GWh (Wodociągi 1,7 GWh, Nimfa 0,96 GWh). Od stycznia część tej energii firmy wytwarzają same w instalacjach fotowoltaicznych uruchomionych głównie dzięki 85-procentowemu unijnemu wsparciu. Według wstępnych szacunków w Wodociągach zaspokoją one ok. 12-14% rocznego zapotrzebowania, a w Nimfie ok. 8-9%. W obu tych komunalnych firmach ekologiczny prąd nie jest oddawany do sieci, a potem uwzględniany w rozliczeniach z operatorem, tak jak to ma miejsce w przypadku prosumentów, ale zużywany na miejscu. Przy tym w Wodociągach największe zapotrzebowanie na energię elektryczną ma oczyszczalnia ścieków w Przyborzycach, za co odpowiedzialne są głównie czynne całą dobę dmuchawy napowietrzające osad czynny. Z kolei w Nimfie najbardziej energochłonne są filtry oraz wentylatory. Podsumowując, obie firmy w tym roku razem będą musiały zapłacić za niespełna 2,4 GWh.
Za każdy 1 MWh obie firmy płacą ok. 1 tys. zł (w tym stawka za zużycie i tzw. stawka przesyłowa). Obowiązujące dziś 660 zł/MWh za zużycie, wynegocjowała grupa zakupowa złożona z bytowskich gmin oraz powiatu, która kupuje na potrzeby swoich urzędów, placówek oświatowych i innych podległych instytucji. - Razem stanowimy większego odbiorcę, więc możemy wynegocjować korzystniejsze ceny - wyjaśnia starosta Leszek Waszkiewicz. To właśnie starostwo reprezentuje bytowską grupę w rozmowach z dostawcami prądu. - Cały czas obserwujemy, jak kształtują się ceny na giełdzie energii. Obecnie za 1 MWh w opłatach za zużycie żąda się ok. 1,8 tys. zł. Jeszcze czekamy z zamówieniem na przyszły rok, licząc, że być może ta cena spadnie w związku z jakimiś zmianami, w tym z ewentualną decyzją dotyczącą wstrzymania naliczania opłat za emisję CO2 - mówi starosta.
Jeżeli obecne ceny na giełdzie prądu przełożą się na stawkę obowiązującą bytowską grupę zakupową w 2023 r., to za 2,4 MWh kupowane przez Wodociągi i Nimfę trzeba będzie zapłacić ok. 5,5 mln zł, czyli 2-3 razy więcej niż w tym roku (wzrost stawek przesyłowych nie jest jeszcze znany). Skąd firmy wezmą na to pieniądze? Głównym źródłem przychodów Wodociągów są opłaty za wodę i zrzut ścieków. Gdyby to z nich chciano zalepić wyrwę w finansach wywołaną podwyżką za prąd, stawki tych opłat musiałyby wzrosnąć o 30%. Na to się jednak nie zanosi, bo zgodnie z zapowiedziami płynącymi z Warszawy na drastyczne podwyżki mają się nie zgadzać Wody Polskie, z którymi każda taka podwyżka musi być uzgadniana. Jednocześnie rząd wskazuje na gminy, jako na źródło pokrycia wodociągowego deficytu, sugerując, że Warszawa przekazuje ponad 13 mld zł na ich wsparcie w formie subwencji rozwojowej.
W Nimfie głównym źródłem przychodów jest sprzedaż biletów wstępu na basen. Jednak, by nie stracić klientów, podwyżka ich cen nie może być zbyt drastyczna, zwłaszcza że basenowe kąpiele i sauna nie są produktem pierwszej potrzeby, więc w dobie kryzysu można się spodziewać na nie niższego popytu. Spółka nie ma też wielkiego pola do popisu, jeżeli idzie o oszczędności, tym bardziej że czeka ją również wzrost kosztów ogrzewania (jest przyłączona do miejskiej sieci Veolii).
Jako że właścicielem Wodociągów i Nimfy jest gmina Bytów, możemy się spodziewać, że to na nią spadnie rozwiązywanie ich finansowych kłopotów. - W tym roku z rządowej subwencji rozwojowej otrzymaliśmy 3,69 mln zł. W przyszłym ma ją zastąpić tzw. łączna kwota dodatkowego PIT, ale jak wynika ze wstępnych wyliczeń, w 2023 r. przypadnie nam już tylko 3,48 mln zł. W sumie więc na tych zmianach wychodzimy na minus. Przynajmniej takie są przymiarki. Trudno. Ze swojej strony przygotowujemy program oszczędzania prądu i ogrzewania, jednak nie mamy tu zbyt dużego pola manewru, nie obejdzie się więc bez dokapitalizowania Wodociągów i Nimfy. Na razie jednak nie wiadomo, na jaką skalę i kosztem jakich wydatków w naszym budżecie - mówi burmistrz Ryszard Sylka. Przy tym głowa miasta nie wyklucza zastosowania nawet najbardziej skrajnych posunięć, w tym nawet czasowego zamknięcia basenu. Szuka się też innych sposobów na zmniejszenie kwot płaconych dostawcom prądu. Mowa o rozbudowie własnych źródeł energii. Problemem mogą się jednak okazać wymagane nakłady. Dotąd większość takich przedsięwzięć gmina realizowała przy wsparciu zewnętrznym. - Wybudowanie instalacji zdolnych wyprodukować 2 GW, która w pełni zaspokajałaby nasze potrzeby i jeszcze moglibyśmy trochę odsprzedać to koszt ok. 9 mln zł - mówi Marcin Rychter dyrektor Wodociągów Miejskich, dodając: - Są firmy, które oferują, że same wyłożą pieniądze na źródła odnawialne, ale wymagają udostępnienia im odpowiedniej parceli, a potem dzielenia się pozyskiwaną energią przez pewien okres.
Co na to władze miejskie? - Kto wie, może to jest jakieś rozwiązanie. Chcemy się spotkać z tymi firmami i poznać szczegóły ich oferty - mówi R. Sylka.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!