Reklama

Jedyne takie, moje, niepowtarzalne

12/02/2014 19:39

Kiedy miała 6 lat pocięła firankę mamy, by uszyć lalce sukienkę balową. - Zawsze lubiłam szyć, malować. Wykorzystywałam na to każdą wolną chwilę - opowiada o swojej artystycznej pasji Bogumiła Szarmach z Barnowca.


 

Niewielka biblioteka na piętrze Gminnego Ośrodka Kultury w Kołczygłowach to nie tylko miejsce odwiedzin małych czytelników. Tam też swój warsztacik ma B. Szarmach. Drzwi do głównej sali otwiera nam sympatyczna szatynka. - Zapraszam serdecznie - mówi pani Bogumiła, proponując herbatę. Naszą uwagę od razu przykuwa tekturowa kartka. Na sporych rozmiarów formacie pojawia się szkic anioła. - To praca, którą przygotowuję na aukcję na galę sportowca. Chcemy w ten sposób pomóc rodzinie dwóch chorych chłopców - mówi młoda kobieta. B. Szarmach nie tylko rysuje.


 

W bibliotecznym pomieszczeniu jest wiele innych prac, które wyszły spod jej ręki. Na regale stoją np. szkatułki ozdabiane metodą decoupage. Na stoliku pod oknem miejsce znalazła z kolei szopka bożonarodzeniowa, której wszystkie postacie wykonano z masy papierowej. Na większym stole zachwyca prawdziwa galeria prac pani Bogusi. Nad rozłożonymi tutaj ozdobami czuwa szary kilkudziesięciocentymetrowy anioł z masy papierowej. Wokół leżą naczynia ozdobione decoupage, serca z papierowej wikliny i inne kolorowe klejone przez panią Bogusię postacie. - Zawsze ciągnęło mnie do takich rzeczy. Kiedy w szkole rysowałam musiałam dokańczać rysunki na miejscu, bo jak zabrałam do domu, to nauczyciele nie chcieli uwierzyć, że wykonałam je sama - zaczyna opowiadać pani Bogusia. Twórczy temperament w dzieciństwie dawał o sobie też znać w inny sposób. - Często coś tam pocięłam mamie, żeby uszyć jakąś przytulankę czy sukienkę dla lalki. Kiedyś to nawet zniszczyłam całą firanę, co trochę mamę rozgniewało - mówi kobieta. Rodzice widząc, że córka ma talent do szycia, wysłali ją do szkoły na krawcową, aby zdobyła dobry zawód. - Potem wyszłam za mąż, urodziłam dzieci, ale zawsze jak mogłam, coś rysowałam albo szyłam. Szukałam też innych zajęć. W ten sposób kiedyś trafiłam w internecie na ozdoby z masy papierowej. Przepis na masę, który tam znalazłam, szybko ulepszyłam po swojemu. Potrzebna jest dobra szara gazeta. Przyznam, że „Kurier” doskonale się do tego nadaje - opowiada z uśmiechem pani Bogusia, która w ten sposób zaczęła przygotowywać pierwsze aniołki i koty.


 

- Długo nabierałam wprawy. Próbowałam, a jeśli coś nie wychodziło psułam i lepiłam na nowo. W końcu zaczęło wychodzić - wspomina kobieta. Przygotowywane przez nią postacie szybko okazały się doskonałymi prezentami. - Mam 7 sióstr i 3 braci, którym podobało się to co robię. Każdy chciał coś ode mnie dostać - mówi pani Bogusia. Skończyła również kurs kreatywnego wykańczania wnętrz i rozpoczęła naukę w studium medycznym w Słupsku. - Robię specjalizację ratownika medycznego i terapeuty zajęciowego. Uwielbiam pracę z dziećmi i chciałabym jej poświęcać jak najwięcej czasu. Mam nadzieję, że tutaj w GOK-u uda się nam zorganizować warsztaty - opowiada kobieta, która od kilku miesięcy pracuje w kołczygłowskiej bibliotece. - Trafiłam tutaj trochę przypadkiem. Przed dożynkami gminnymi pani dyrektor potrzebowała kogoś do przygotowania dekoracji. Zgodziłam się. Potem okazało się, że pan, który pracował w bibliotece odchodzi. Zaproponowano mi tę posadę, zgodziłam się i mam wrażenie, że odnalazłam swoje miejsce - mówi z zadowoleniem kobieta, która w czasie ferii zimowych zorganizowała dla najmłodszych zajęcia artystyczne. Wykonane przez nią prace trafiły na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Teraz przygotowuje kolejne na galę sportowców. Dochód z ich sprzedaży ma pomóc potrzebującej rodzinie.


 

Pani Bogusia swojej pasji poświęca każdą wolną chwilę. Kiedy pytamy się o warsztat, śmieje się, że jest... wszędzie. - W domu niemal w każdym pomieszczeniu jest coś mojego. W jednym przygotowuję masę, w innych maluję, w kolejnym suszę. A jak jeszcze mam ochotę to wyciągam maszynę, żeby coś uszyć - mówi kobieta, która najbardziej lubi pracę z masą papierową. - Decoupage jest dosyć drogie. Farby, kleje, serwetki kosztują. A masa to jedynie szara gazeta, woda mąka i sól. Kiedy coś kleję, to jest to takie moje, jedyne, niepowtarzalne. Wiem, że drugiej takiej rzeczy nie będzie. Formowanie figurek z papierowego ciasta zupełnie mnie pochłania. Tracę wtedy kontrolę nad czasem. Dla mnie doba mogłaby być dwa razy dłuższa - kończy.


 

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do