
Kiedy miała 6 lat pocięła firankę mamy, by uszyć lalce sukienkę balową. - Zawsze lubiłam szyć, malować. Wykorzystywałam na to każdą wolną chwilę - opowiada o swojej artystycznej pasji Bogumiła Szarmach z Barnowca.
Niewielka biblioteka na piętrze Gminnego Ośrodka Kultury w Kołczygłowach to nie tylko miejsce odwiedzin małych czytelników. Tam też swój warsztacik ma B. Szarmach. Drzwi do głównej sali otwiera nam sympatyczna szatynka. - Zapraszam serdecznie - mówi pani Bogumiła, proponując herbatę. Naszą uwagę od razu przykuwa tekturowa kartka. Na sporych rozmiarów formacie pojawia się szkic anioła. - To praca, którą przygotowuję na aukcję na galę sportowca. Chcemy w ten sposób pomóc rodzinie dwóch chorych chłopców - mówi młoda kobieta. B. Szarmach nie tylko rysuje.
W bibliotecznym pomieszczeniu jest wiele innych prac, które wyszły spod jej ręki. Na regale stoją np. szkatułki ozdabiane metodą decoupage. Na stoliku pod oknem miejsce znalazła z kolei szopka bożonarodzeniowa, której wszystkie postacie wykonano z masy papierowej. Na większym stole zachwyca prawdziwa galeria prac pani Bogusi. Nad rozłożonymi tutaj ozdobami czuwa szary kilkudziesięciocentymetrowy anioł z masy papierowej. Wokół leżą naczynia ozdobione decoupage, serca z papierowej wikliny i inne kolorowe klejone przez panią Bogusię postacie. - Zawsze ciągnęło mnie do takich rzeczy. Kiedy w szkole rysowałam musiałam dokańczać rysunki na miejscu, bo jak zabrałam do domu, to nauczyciele nie chcieli uwierzyć, że wykonałam je sama - zaczyna opowiadać pani Bogusia. Twórczy temperament w dzieciństwie dawał o sobie też znać w inny sposób. - Często coś tam pocięłam mamie, żeby uszyć jakąś przytulankę czy sukienkę dla lalki. Kiedyś to nawet zniszczyłam całą firanę, co trochę mamę rozgniewało - mówi kobieta. Rodzice widząc, że córka ma talent do szycia, wysłali ją do szkoły na krawcową, aby zdobyła dobry zawód. - Potem wyszłam za mąż, urodziłam dzieci, ale zawsze jak mogłam, coś rysowałam albo szyłam. Szukałam też innych zajęć. W ten sposób kiedyś trafiłam w internecie na ozdoby z masy papierowej. Przepis na masę, który tam znalazłam, szybko ulepszyłam po swojemu. Potrzebna jest dobra szara gazeta. Przyznam, że „Kurier” doskonale się do tego nadaje - opowiada z uśmiechem pani Bogusia, która w ten sposób zaczęła przygotowywać pierwsze aniołki i koty.
- Długo nabierałam wprawy. Próbowałam, a jeśli coś nie wychodziło psułam i lepiłam na nowo. W końcu zaczęło wychodzić - wspomina kobieta. Przygotowywane przez nią postacie szybko okazały się doskonałymi prezentami. - Mam 7 sióstr i 3 braci, którym podobało się to co robię. Każdy chciał coś ode mnie dostać - mówi pani Bogusia. Skończyła również kurs kreatywnego wykańczania wnętrz i rozpoczęła naukę w studium medycznym w Słupsku. - Robię specjalizację ratownika medycznego i terapeuty zajęciowego. Uwielbiam pracę z dziećmi i chciałabym jej poświęcać jak najwięcej czasu. Mam nadzieję, że tutaj w GOK-u uda się nam zorganizować warsztaty - opowiada kobieta, która od kilku miesięcy pracuje w kołczygłowskiej bibliotece. - Trafiłam tutaj trochę przypadkiem. Przed dożynkami gminnymi pani dyrektor potrzebowała kogoś do przygotowania dekoracji. Zgodziłam się. Potem okazało się, że pan, który pracował w bibliotece odchodzi. Zaproponowano mi tę posadę, zgodziłam się i mam wrażenie, że odnalazłam swoje miejsce - mówi z zadowoleniem kobieta, która w czasie ferii zimowych zorganizowała dla najmłodszych zajęcia artystyczne. Wykonane przez nią prace trafiły na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Teraz przygotowuje kolejne na galę sportowców. Dochód z ich sprzedaży ma pomóc potrzebującej rodzinie.
Pani Bogusia swojej pasji poświęca każdą wolną chwilę. Kiedy pytamy się o warsztat, śmieje się, że jest... wszędzie. - W domu niemal w każdym pomieszczeniu jest coś mojego. W jednym przygotowuję masę, w innych maluję, w kolejnym suszę. A jak jeszcze mam ochotę to wyciągam maszynę, żeby coś uszyć - mówi kobieta, która najbardziej lubi pracę z masą papierową. - Decoupage jest dosyć drogie. Farby, kleje, serwetki kosztują. A masa to jedynie szara gazeta, woda mąka i sól. Kiedy coś kleję, to jest to takie moje, jedyne, niepowtarzalne. Wiem, że drugiej takiej rzeczy nie będzie. Formowanie figurek z papierowego ciasta zupełnie mnie pochłania. Tracę wtedy kontrolę nad czasem. Dla mnie doba mogłaby być dwa razy dłuższa - kończy.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie