
5 lat pracy, 11 autorów, 400 haseł, a wśród zawartych informacji wiele związanych z Ziemią Bytowską. Ukazał się słownik kaszubskich symboli „Gniazdo gryfa”. - Ta książka jest dla wszystkich uczniów, studentów, nauczycieli, regionalistów, muzealników, dziennikarzy i samorządowców - mówił na promocji bytowiak prof. Cezary Obracht-Prondzyński, redaktor naukowy publikacji.
- Wcześniej na Śląsku wydano podobną. Gdy ją zobaczyłem, pomyślałem sobie, dlaczego my Kaszubi takiej nie mamy. Musimy ją przygotować. Kolejnym powodem jest to, że coraz częściej nie tylko w internecie, ale także w publikacjach pojawiają się na temat Kaszub informacje, w których pełno jest przekłamań, manipulacji i uproszczeń. Potrzeba rzetelnego źródła informacji - mówił C. Obracht-Prondzyński na promocji w Kaszubskim Forum Kultury w Gdyni 11.06. (spotkanie można obejrzeć na YouTube na kanale placówki).
Z Narodowego Centrum Kultury pozyskano środki. Prace rozpoczęły się w 2016 r. od szeregu spotkań, na których dyskutowano, jak zbudowana ma być publikacja i jakie zagadnienia powinny się w niej znaleźć. - Kiedy zrobiliśmy pierwszą listę, była bezbrzeżna. Moglibyśmy tymi hasłami wypełnić kilka tomów - wspominał na promocji C. Obracht-Prondzyński. Pisanie poprzedziły wyjazdy. Pierwszy z nich zawiódł autorów do Bytowa. Odwiedzono wówczas cerkiew greckokatolicką i zamek. Zatrzymano się także przy miejscach upamiętnienia społeczności żydowskiej (ul. Młyńska), Związku Polaków w Niemczech (ul. Młyńska), ks. Ignacego Cyrę z Rabacina, pierwszego prezesa Towarzystwa Młodokaszubów (kościół św. Katarzyny w Bytowie). Z kolei na zamku wskazano m.in. na tablicę upamiętniającą mieszczący się tam obóz NKWD. Potem uczestnicy, jadąc przez Niezabyszewo, odwiedzili Muzeum Szkoły Polskiej w Płotowie, zobaczyli cmentarz leśników na Bukowej Górze. Pojechali także do Kłączna. Następnie przez Studzienice, Osławę Dąbrowę i Półczno wrócili do Gdańska.
Później zaczęły się prace nad doborem haseł, a to nie było łatwym zadaniem. - Przykładowo przy miejscowościach musieliśmy wybierać te z największym ładunkiem symbolicznym, zapisane w historii, pamięci, a to zawsze jest trudne - mówił C. Obracht-Prondzyński. - Gdy lista haseł była niemal gotowa, okazało się, że wśród kaszubskich miast brakuje Bytowa - mówił inny autor dr Tomasz Rembalski, również związany z Bytowem, żartując: - Obaj z profesorem nie moglibyśmy się później pokazać w mieście, gdyby książka wyszła bez historii naszego miasta. Kolejnym z dopisanych haseł było to dotyczące przydomków szlacheckich.
Czytamy w nim: „... pod wpływem polskiej kultury szlacheckiej ci kaszubscy już teraz drobni szlachcice, a dawni pankowie, w drugiej połowie XVI w. zaczęli dodawać do swych starych, pierwotnych nazwisk, nazwiska przymiotnikowe, odmiejscowe, które urabiane były od nazw wsi, w której posiadali majątki. (...) Stąd Jutrzenkowie z Trzebiatek stali się Jutrzenka Trzebiatowskimi, zaś z Gliśna Wielkiego Jutrzenka Gliszczyńskimi. Byli też Chamier Ciemińscy z Ciemna, Chamier Gliszczyńscy z Gliśna Wielkiego, Chamier Borzyszkowscy z Borzyszków oraz Chamier Trzebiatowscy z Trzebiatek. (...) W czasach W. Kętrzyńskiego sądzono, że owi przykładowi Jutrzenkowie i Chamierowie z Gliśna Wielkiego wywodzili się z jednego rodu Gliszczyńskich. Stąd powstało błędne mniemanie, że Jutrzenka i Chamier to przydomki rodu Gliszczyńskich. Tymczasem było odwrotnie i dotyczyło to niemal wszystkich dwuczłonowych nazwisk szlachty kaszubskiej. (...) Jednocześnie też na Kaszubach powstawały rzeczywiste przydomki, co doprowadziło do występowania różnych kombinacji nazw osobowych ówczesnej szlachty kaszubskiej. Przykładowo silnie rozrodzeni Zmudowie Trzebiatowscy na Gochach w XVII-XVIII w. używali trójczłonowych nazwisk, jak Knypc Zmuda Trzebiatowski czy Pyks Zmuda Trzebiatowski. A obok nich funkcjonowali też Ocisk Mądry Trzebiatowscy, którzy wywodzili się, na co wiele wskazuje, z rodu Zmudów”.
W publikacji poza informacjami historycznymi organizatorom zależało również na uchwyceniu spraw bieżących. - I to się udało. Ujęliśmy wydarzenia niemal do 2020 r. - mówił C. Obracht-Prondzyński. Na promocji zwracał także uwagę na ogrom pracy włożonej w redakcyjną część „Gniazda gryfa”. Trzeba było bowiem wycinać powtarzające się przy różnych hasłach fragmenty i umieszczać odnośniki, gdzie czytelnik znajdzie więcej informacji na dany temat. - Na pewno łatwiej było mi napisać wszystkie moje hasła, niż pracować później nad wszystkimi razem - mówił C. Obracht-Prondzyński. Konsultacji wymagał także projekt okładki. - Oczywiste wydawały się barwy kaszubskie, czyli czarno-żółty. Takich książek jest jednak pełno. Narzucał się też symbol gryfa - mówił C. Obracht-Prondzyński, dodając: - Przyznam się szczerze, że gdy po raz pierwszy zobaczyłem obecną okładkę, to zupełnie mi się nie spodobała. W zespole autorów dyskutowaliśmy, który wariant wybrać. Ostatecznie zapadła decyzja „projekt nr 13”.
Gdy wszystko wydawało się już dopięte na ostatni guzik, z pliku, który miał być przesłany do drukarni, zniknęła część haseł. - Matko jedyna! Przecież były opracowane, mamy spis treści, ale ich nie ma. Sprawdzaliśmy jedno po drugim i szukaliśmy, które zniknęły. Na szczęście wszystkie udało się przywrócić - mówił C. Obracht-Prondzyński.
Autorzy mają też świadomość, że wybór tematyczny, którego dokonali, nie jest doskonały. - Opisywałem młyny i one się ukazały. Nie ma natomiast wzmianki o kaszubskich karczmach, a moim zdaniem powinny się pojawić. Nie jestem też zadowolony z hasła gbur. To wielka luka w naszej wiedzy. Struktura społeczna Kaszubów w XIX w. i wcześniej domaga się ponownego opisania - mówił z kolei T. Rembalski. Ale być może nic straconego. - Marzy mi się, by powstało coś na kształt gedanopedii. Ukazała się jako książka, następnie całość zamieszczono w internecie i systematycznie uzupełniano kolejnymi hasłami. Chciałbym, by coś takiego stworzyć także dla „Gniazda gryfa” - mówił C. Obracht-Prondzyński.
Książka do nabycia jest w internetowych księgarniach.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!