
Zimą miejski krajobraz robi się bardziej kontrastowy. Za sprawą padających pod ostrym kątem promieni słonecznych oświetlenie staje się mocne, nie mówiąc o zieleni, której brak odsłania wiele niewidocznych latem szczegółów. Dzięki temu zobaczymy więcej, łatwiej dostrzeżemy to, co nie rzuca się w oczy. Zapraszam na kolejny spacer po Bytowie.
STARYCH DRZEW CORAZ MNIEJ
Nim przejdziemy do głównego tematu, tj. roślinnej ornamentyki na bytowskich budynkach, najpierw przyjrzyjmy się jej wzorcom, tzn. roślinom. W mieście najbardziej okazałe są stare drzewa. Niektóre liczą 250-300 lat, posadzono je więc po 1700 r. Niestety tych zachowało się u na niewiele. To dęby rosnące na skarpie przy dawnej ćwiczeniówce (późniejsza Szkoła Podstawowa nr 3 i Gimnazjum nr 2). Stare są też drzewa, choć nie wszystkie, porastające stoki zamkowego wzgórza. Młodszą metrykę mają te posadzone ok. 1880 r. lipowe aleje biegnące w kierunku cmentarza na górce, do Starego Dworca, wzdłuż ówczesnych dróg do Grzmiącej, Pomyska, Rzepnicy i Dąbia. Stare lipy rosnące za bytowskim browarem (dawna mleczarnia), zwężają przejazd i pewnie to będzie podstawą wniosku o ich usunięcie, tak by miasto wybudowało dogodną drogę do nowych willi na Złotej Górze. Wiek okazałych, kandelabrowych w formie kasztanowców przy ul. Kochanowskiego (niestety już tylko jeden), nad Bytową za budynkiem ul. Drzymały 14 oraz w alei wjazdowej do zamku, szacowany jest na ponad 100 lat. Ul. Zieloną zdobią młodsze brzozy, ale po wielu drzewach w tym rejonie pozostały już tylko pnie.
Zachowały się też inne większe założenia przestrzenne związane z zielenią. Na rozwidleniu ulic w kierunku Chojnic i Słupska w końcu XIX w. powstał park publiczny. Poświęcono go Bismarckowi. Po II wojnie patron miejsca się zmienił. W latach 60. stanął tam betonowy monument „Byliśmy, jesteśmy, będziemy”, stawiając polski, słowiański akcent. Z kolei w miejscu, gdzie dziś mamy niewielki skwer vis-à-vis „czerwonego” banku (pierwotnie mieścił się tam Kreishaus, czyli bytowskie Biuro Powiatu, wydzielone z powiatu lęborsko-bytowskiego w połowie XIX w.). Historycznie teren ten był ogrodem rektora, jak nazywano stanowisko kierownika szkoły miejskiej. Jeszcze w latach 70. XX w. rosły w nim drzewa owocowe i stały rzeźby lwów, będące jedną z atrakcji małego parku, który tam wtedy funkcjonował. Na początku XX w. zagospodarowano jako park- miejsce pamięci poświęcone ofiarom I wojny św. pochyłość, gdzie wcześniej rozciągało się podwórze zamkowego folwarku (dziś ulice Mierosławskiego i Staszica). Po wojnie nazywano je parkiem jordanowskim, a funkcje wypoczynkowe pełni ono do dziś. Jako piękny ogród botaniczny wspominany jest teren wokół pobliskiego stawu (po drugiej stronie ul. Staszica), gdzie na wybudowanym w 1914 r. budynku umieszczono płyty dekoracyjne wodnych roślin, co w ubarwionej formie przetrwało. W tym czasie można też było pływać łódkami na rozlewisku rzeki Bytowy, tam gdzie dziś biegnie Trakt Młyński. Jak ukazuje pocztówka z tego okresu, jednocześnie mieściło się na wodzie kilka łódek. Most przy pobliskim młynie (pozostał po nim wodny próg) nazywano Zamkowym.
DOBRE I ZŁE PRZYKŁADY
W letnich miesiącach z okolicznych wzgórz widać, jak bardzo Bytów i jego okolica nasycone są zielenią, ale nierównomiernie. Szczególnie agresywne i monumentalne w panoramach oglądanych od strony zachodniej jawią się bloki mieszkalne przy ulicach Pochyłej i Miłej, mające ponad 15 m wysokości. Dotąd tej nieatrakcyjnej w formie zabudowy nie zdołano zasłonić drzewami, chociaż liczy ona już prawie 50 lat. Pozytywnym przykładem współgrania architektury z przyrodą jest zaś zbudowany w pobliżu, tj. u podnóża skarpy, dom z usługami kosmetycznymi, okryty płaszczem winobluszczy (ul. Sikorskiego 36). Zresztą w wielu podwórkach, na starych ogrodzeniach (m.in. zbocze ul. Sikorskiego, Pochyła, koło dawnej gazowni) rosną pnącza, w tym chmielu. Z przymrużeniem oka możemy je potraktować jako dowody piwowarskich tradycji Bytowa. Potrzebę obcowania z roślinami widać też w niewielkich ogródkach, na niewielkich powierzchniach podwórek (ulice Pochyła, Wojska Polskiego, Armii Krajowej, Kochanowskiego), ale także na terenach ogrodów działkowych (ulice Zielona, Tartaczna, Prosta, Miła, Szarych Szeregów, Kwiatowa, Stary Dworzec).
Z kolei parki - ogrody towarzyszące architekturze zaprojektowano w 1910 r. przy wilii landrata, czyli szefa powiatu (architekt Ernst Paulus z Berlina), przy szpitalu miejskim (1931 r.), przy dzisiejszej Szkole Podstawowej nr 1 (lata 30. XX w.), czy dla osiedli mieszkaniowych powstałych w latach 1980-1990. Po 1980 r. przekształcenie zamkowej fosy w park poprzedzono głębokim odwodnieniem. Kolejnym zadaniem upiększającym stał się Trakt Młyński, czego efekty wykorzystują prywatni inwestorzy, tworząc wzdłuż rzeki ciąg mieszkalno-handlowy. Tu warto dodać, że techniczne parametry ul. Podzamcze nie zapewniają bezpieczeństwa dla ruchu pieszego, ale to osobny temat. Ostatnio w parki przekształcono też dwa bytowskie cmentarze: protestancko-katolicki przy ul. Nad Borują oraz protestancki przy ulicach Pochyła - Miła. W minipark zmienił się także dawny żydowski kirkut przy ul. Derdowskiego. Dziś to skwer z aleją lipową, pomiędzy budynkiem głównym a salą gimnastyczną Zespołu Szkół Ekonomiczno-Usługowych. To nie jedyna zieleń. W granicach administracyjnych miasta i jego najbliższym sąsiedztwie posiada bardzo dużo terenów nazywanych zielonymi, które wciąż są gospodarczo wykorzystywane: pola, pastwiska, uprawy ogrodowe, łąki. O niektórych jednak jakby zapomniano, są niepielęgnowane, jak dolina Bytowej poniżej miasta, którą w niektórych miejscach „niezidentyfikowani mieszkańcy” traktują jako wysypiska gruzów i śmieci. Obok zimowa pora odsłoniła zrujnowany już zespół obiektów wybudowanej w latach 1892-93 miejskiej rzeźni. Dziś oferowanej przez właścicieli do sprzedania za kilkaset tys. zł, z racji „położenia w centrum” i nadającej się na restauracje, usługi hotelarskie itp.
Ostatnio wędrowałam też po dawnym parku przyszpitalnym, gdzie na wzniesieniu przed wiekami Bytów miał swoją Górę Szubieniczą (niem. Galgenberg). Góry takie, wyposażone w narzędzia tortur, posiadało każde miasto w średniowieczu. Kres ich funkcjonowania w końcu XVIII w., położyło wprowadzenie ogólnego prawa państwowego. Miejsce musiało być z dala widoczne, by przestrzegać wjeżdżających do miasta przed konsekwencjami naruszania praw (droga z kierunku Dąbia prowadziła wówczas do Słupska i Lęborka). W najwyższym miejscu (ok. 141 m n.p.m.) wyrósł olbrzymi świerk. Dziś trudno dopatrzyć się tu parku, nie mówiąc o tej jeszcze dawniejszej funkcji. Z uwagi na „bezpańskość”, szatę rośliną i konfigurację teren wykorzystywany jest m.in. do gier sprawnościowych przez harcerzy. Szpital takiego parku na pewno nie potrzebuje. Od zachodu - minimalne rzędne ok. 110 m np.p.m. - ponadhektarowa zadrzewiona enklawa łączy się z laskiem sportowym przy kompleksie basenowym. Spadki terenu osiągające tam ponad 30% i utwory piaszczyste wykluczają ten lasek z zabudowy.
WZIĘTE Z NATURY
Tyle o zieleni, tej naturalnej i nasadzonej. Teraz zajmijmy się detalami architektonicznymi i dekoracjami zaczerpniętymi z przyrody. W Bytowie warto zobaczyć kilkanaście obiektów. Zacznijmy od portalu Urzędu Miasta z 1914 r. projektu architekta Ernsta Paulusa. Zdobi go głowa lwa trzymającego w paszczy wstęgę. Symbolika tego zwierzęcia kojarzona jest z siłą i władzą. Przed wejściem zasadzono dwa dęby o formie kolumnowej, które miały podkreślać rangę budowli (dawny Landratsamt to odpowiednik starostwa powiatowego). We wnętrzu w kratach zabezpieczających schody wykonano w owalnym polu pionowe okratowanie na poziomym złączeniu wzbogaconym o feston, laurowy wieniec, dzbanki, laurowe gałązki oraz pąki róż lub piwonii. Roślinne motywy w formach wici witają też wchodzących w przeszklonych, dwuskrzydłowych drzwiach wejściowych.
W tym czasie zaprojektowano też budynek miejskich wodociągów (ul. Mickiewicza). Jego architektura nawiązuje do stylu „dworkowego” (niem. Landhaus). Na ścianie frontowej, po lewej stronie od głównego wejścia wykonano tablicę z ramą z guzami, esownicami i pąkami, w której umieszczono nazwę. Pierwotną zakrywa teraz szklana tablica „Stacja pomp wodociągów miejskich Bytów 1913”. U góry ramy widzimy płaskorzeźbę twarzy - maszkaron z wydętymi ustami, szerokim nosem, wyłupiastym oczami, okoloną liśćmi roślin wodnych. U dołu tablicy feston imitujący materię z dwoma zwisającymi motywami kwiatowymi, nawiązującymi do dzwonków przebiśniegów lub śnieżyc. Motyw taki występuje także na elewacjach kamienic (ul. Drzymały 22 i 24), co pozwala na postawienie tezy o pochodzeniu ozdób z jednego warsztatu.
W Bytowie kamienice dekorowane sztukaterią o motywach przyrodniczych występują w kilku miejscach: przy ulicy Sikorskiego nr 23-27, Kochanowskiego 1 i 19, Wojska Polskiego 3, 15, 21, 44, 53, św. Jana Pawła II - 2, 6, 24. Najbardziej plastyczne rozwiązania wykonano na elewacjach kamienic ul. Drzymały nr 5-9, 14-24. Spośród tych ostatnich rok powstania znamy tylko dla nr 18. Ten budynek stanął w 1896 r. na potrzeby pastora kościoła luterańskiego, co pierwotnie podkreślał duży, masywny, betonowy krzyż na gzymsie tympanonu. Budynek ma dwie kondygnacje, elewację frontu licowaną czerwoną cegłą oraz ceramicznymi kształtkami. Centralnie umieszczono portal zamknięty półkoliście z obramieniem trójuskokowym. W otworze widzimy odnowione stylowe pierwotne dwuskrzydłowe drzwi, płycinowe z motywami maswerków. Nad drzwiami przeźrocze czterodzielne z ostrymi łukami normalnymi, zaszklone barwnym szkłem (żółte i szmaragdowe). Powyżej koliste okno-rozeta z ośmioliściem. Nad portalem umieszczono mocno wysunięty wykusz, podparty uskokowo z balkonem. W sieni natkniemy się na drewnianą dwubiegową klatkę schodową oraz przyścienne kwadratowe pilastry z trzema uskokami, bazami i głowicami kostkowymi, na których oparto łuki sklepień krzyżowo-żebrowych. Na podłodze położono posadzki z płyt ceramicznych, kwadratowych błękitnych i szarych obrzeżone wzorzystymi z wic- plecionki opartej na okręgach. Pod warstwami olejnych farb na lamperiach ścian można dostrzec malaturę z motywów roślinnych, liściastych. Budynek pod względem stylu należy do nurtów historycznych nawiązujących do północnoniemieckiego gotyku.
W pobliżu nad Borują w 1906 r. powstała okazała, dwupiętrowa, wolnostojąca kamienica, z wysokim mansardowym dachem, od strony południowej i wschodniej wykonano nad okapem duże facjaty zakończone trójkątnymi attykami. Na dwóch elewacjach zrealizowano bogaty program dekoracyjny o stylizacji secesyjnej złożony z boniowania na narożach, fryzur geometrycznych i kołowych oraz płycin zawierających motywy dekoracyjne liści, wodnych roślin, pąków, esownic, kłosów i owoców. W trójkątnych polach, najwyżej wokół okien poddasza wykonano dekoracje wstęgowe zwieńczone koronami. W najwyższych partiach ścian umieszczono kartusze z obramieniami zwojowymi z odgiętymi brzegami. Emblematy kartuszowe są charakterystyczne dla stylu barokowego, do którego cech nawiązuje w architekturze budynek. Kartusz z rokiem znajduje się w elewacji od strony rzeki pod oknami piętra. Wśród detali występują zwisające dzwonki kwiatowe, trójpłatkowe, które stanowią główny motyw dekoracji florystyczny pobliskich kamieniec ul. Drzymały 22 i 24. Domy te nazywano na początku XX w. willami Koernera, bytowskiego przedsiębiorcy budowlanego, którego syn Karl ogłaszał usługi jako architekt. Jak na okres powstania te fryzy i płyty dekoracyjne wciąż są wyraziste, jednak elewacje wymagają bardzo profesjonalnego, konserwatorskiej renowacji.
Noworoczne przedstawienie perełek dekoracji architektonicznych opartych na motywach przyrodniczych zakończę jeszcze dwoma domami zbudowanymi zapewne na początku XX w., w których połączono licowanie czerwoną cegłą i dekoracje prefabrykowane, betonowe odlewy płytowe oraz płaskorzeźby maszkaronów. To dom przy ul. Młyńskiej 5 (dawniej Synagogenstrasse), który zdobi pięć głów Bachusa. Podobnym w zakresie dekoracyjnym jest narożny budynek przy ul. Wojska Polskiego 44, gdzie część elementów dekoracyjnych oderwała się.
Należy też wspomnieć wzbogacające fasady metalowe balustrady. Mam na myśli te w formach barokowych z krzyżującymi się liśćmi i kwiatowymi pąkami. Na balustradzie domu ul. Wojska Polskiego 44 centralnie umieszczono metalowy element dekoracyjny w formie patery z trzema baleronami, co można interpretować jako obraz przestrzenny wędzonych szynek. Poza tym na dwóch budynkach w Bytowie zlokalizowałam jeszcze inne dekoracje przyrodnicze. Ze ściany bocznej kamienicy przy ul. Zielonej (punkt weterynaryjny) spogląda na nas głowa konia. Głowy zwierząt były programem dekoracyjnym także na ścianach zbudowanej w latach 1892-93 miejskiej rzeźni.
Na zakończenie wypada dodać, że dekoracje rzeźbiarskie wykonywali artyści, majstrowie sztukatorzy w tynku lub seryjnie w formach, w których produkowano gotowe elementy wg katalogów. Gotowe przytwierdzano kotwami do muru. Nie posiadamy informacji o tym, by w Bytowie istniał zakład, fabryka detali architektonicznych, ale kilka takich fabryk pod koniec XIX w. działało w Słupsku. Wiemy, że w Bytowie na początku XX w. działalność prowadził jeden mistrz sztukator.
Elżbieta Szalewska
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!