
Marcin Stoltman ukończył swój pierwszy ultramaraton. Pokonanie 53-kilometrowej trasy podczas Garmin Ultra Race w Gdańsku zajęło mu ponad 5 godzin i 21 minut.
Marcin Stoltman biegi uprawia z przerwami na futbol od 2017 r. Na koncie ma 16 startów w półmaratonach, jednak nigdy nie miał okazji stanąć na starcie maratonu, nie mówiąc o dłuższych dystansach klasyfikowanych jako biegi ultra. - Było kilka podejść. Albo start uniemożliwiała mi kontuzja, albo impreza została odwołana. Tak było w marcu tego roku w Gnieźnie, gdzie chciałem się zmierzyć z królewskim dystansem. Teraz, dość spontanicznie, zapisałem się na ultramaraton w Gdańsku. Miałem miesiąc, by się przygotować. Jak to mówimy w środowisku, na treningu przede wszystkim „klepałem" kilometry – mówi Marcin Stoltman.
Mowa o Garmin Ultra Race w Gdańsku, który odbył się w sobotę 7 grudnia. Marcin Stoltman postanowił wystartować na dystansie 53 kilometrów (do wyboru była jeszcze 83-kilometrowa trasa). Bytowiak zaczął z problemami. Już na 3 kilometrze podkręcił kostkę. Mimo to kontynuował bieg. - Odczuwałem ból, ale jakoś to rozbiegałem. Problem wrócił na 27 kilometrze, do tego zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać – przyznaje Marcin Stoltman.
Nie ma się co dziwić, trasa wytyczona w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym to przede wszystkim strome podbiegi i zbiegi. Technicznie trudna, mocno interwałowa. - Nie wiedziałem, że na Pomorzu mamy takie góry. Teoretycznie zbiegać było gorzej, bo trzeba było mocno hamować, żeby nie zaliczyć upadku. Do tego niemal cała trasa to błoto, liście, korzenie, kamienie, wąskie dróżki i głębokie jary. Nie ma co, wyzwanie – zaznacza popularny „Cinek".
Bytowiak dotarł do mety w czasie 5,21.35 h, co dało mu 63 miejsce w stawce 383 zawodników i 18 pozycję w kategorii M30. Triumfatorem został Florian Pyszel z Warszawy z rezultatem 3,25.49 h. - Pierwszy ultramaraton za mną. Ponad pięć godzin walki na trasie. Kryzysów większych nie było, choć czułem, że nogi „płoną". Jednak serducho i głowa dały radę. Kolejne biegowe marzenie zostało spełnione. Dziękuję rodzinie i przyjaciołom za wsparcie podczas biegu – mówi Marcin Stoltman.
Bytowiak zapewnia, że nie był to jego ostatni bieg ultra. - Przekonałem się, jak to jest po ultra, jak nie możesz wejść i zejść po schodach, nie wspominając o odpadających paznokciach i zdartych do krwi palcach, ale... to wciąga. Już snuję plan, by ponownie sprawdzić się na dłuższym dystansie. Najpewniej w maju przyszłego roku pobiegnę w zawodach Ultrawysoczyzna w Elblągu. Tam wskoczę na głębszą wodę, bowiem do pokonania będzie 80 kilometrów – zapowiada Marcin Stoltman.
W Garmin Ultra Race w Gdańsku na dystansie 53 kilometrów pobiegli jeszcze dwaj joggerzy z Bytowa, Mateusz Grochowski i Jordan Fiszka Borzyszkowski. Niestety, nie dotarli do mety. Znakomicie spisała się natomiast pochodząca z Bytowa Agata Świątek. Zawodniczka startująca w barwach AZS WUM/Bogdziewicz Team Cumulus z czasem 4,48.28 h zajęła 2 miejsce wśród kobiet, ulegając jedynie Aleksandrze Jakubiec z MamyTo (jej wynik to 4,35.56 h).
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie