Reklama

Bez przetargu na jezioro Brzezinek Duży. Zbiornik dla stowarzyszenia z Brzeźna Szlacheckiego

22/08/2021 17:20

Nie będzie przetargu na dzierżawę jeziora Brzezinek Duży. Samorząd w Lipnicy zgodził się przekazać akwen miejscowemu Stowarzyszeniu Rozwoju Wędkarstwa „Blinkier” z Brzeźna Szlacheckiego. Z decyzją nie może pogodzić się dotychczasowy dzierżawca jeziora. - Gdy je braliśmy, to była przysłowiowa studnia. Przez 10 lat na zarybienie wydaliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych. Teraz nam je odebrano, nie dając nawet szansy na przedłużenie umowy. W sądzie będziemy domagali się od gminy zwrotu poniesionych nakładów - zapowiada Iwona Piecek, dotychczasowy dzierżawca zbiornika.

Malowniczo położone, wśród wzgórz, pól i lasów 26-hektarowe jezioro Brzezinek Duży, stało się przedmiotem konfliktu, który odbił się echem m.in. na ostatniej sesji Rady Gminy Lipnica. - W sierpniu kończy się umowa z dotychczasowym dzierżawcą, dlatego zamierzaliśmy ogłosić przetarg na kolejny okres. Tuż przed tym zgłosiło się do nas miejscowe stowarzyszenie wędkarskie „Blinkier”. Zaproponowało, że wydzierżawi jezioro na tych samych zasadach co koło wędkarskie w Lipnicy. Uznaliśmy ostatecznie, że możemy oddać jezioro bez przetargu temu kołu - mówi Andrzej Lemańczyk, wójt Lipnicy. Aby tak się stało, zgodę najpierw musiała wydać Rada Gminy. W programie obrad sesji 30.07. pojawił się projekt uchwały o wyrażeniu zgody na zawarcie umowy dzierżawy oraz odstąpienia od przetargowego trybu jej zawarcia. - Przed sesją w sekretariacie urzędu poprzedni dzierżawca jeziora zostawił dokumenty świadczące o poniesionych kosztach na zarybienie jeziora. Materiały przed sesją przekazałem radnym - mówił przed głosowaniem nad uchwałą przewodniczący Rady Gminy Wojciech Megier. Zaraz potem odbyła się dyskusja. - Tak na szybko przeanalizowałem dokumenty i powiem, że wychodzi z tego partyzantka. Jest pismo do dotychczasowego dzierżawcy z 18.06., w którym przewodniczący Rady Gminy informuje, że wójt zorganizuje przetarg ustny nieograniczony na dzierżawę tego jeziora. To zaledwie miesiąc przed tym, gdy zapadła decyzja, że tak się jednak nie stanie. Czy ci państwo otrzymali informację, że do przetargu nie dojdzie? Teraz sprawa wywołuje emocje i plotki. Chcę zapytać, czy koło wędkarskie w Lipnicy płaci za dzierżawę gminnych jezior Głęboczek i Lipionek. Czy może stowarzyszenie jest zwolnione z wszelkich opłat? Chciałbym też się dowiedzieć, jak będzie szacowana opłata za dzierżawę dla koła „Blinkier” w Brzeźnie Szlacheckim - pytał radny Roman Reszka.

Przewodniczący Rady Gminy potwierdził, że początkowo zakładano wydzierżawienie jeziora w drodze przetargu nieograniczonego. - Wcześniej taką podjęliśmy uchwałę, dlatego nie można tego nazwać partyzantką. Dopiero po jej przyjęciu wpłynął wniosek koła wędkarskiego z Brzeźna Szlacheckiego. W efekcie pojawiła się nowa uchwała, unieważniająca poprzednią - wyjaśniał W. Megier. Na kolejne pytania zadane przez radnego odpowiedział już wójt Lipnicy. - Od głosowania w sprawie dzisiejszej uchwały zależy, czy przetarg na jezioro Brzezinek Duży się odbędzie, czy nie. Koło w Lipnicy nic nie płaci za zbiornik, bo taką decyzję kiedyś podjęto - mówił Andrzej Lemańczyk. Włodarz odniósł się też do uwag zawartych w liście od dotychczasowych dzierżawców zbiornika. - Pani stwierdziła, że poniosła koszty na zarybianie jeziora. Trzeba jednak powiedzieć, że 10 lat temu nie dostała pustego jeziora. Zawsze trzeba się liczyć z tym, że po 10 latach jezioro może wydzierżawić ktoś inny. Myślę więc, że pretensje są nieuzasadnione - przekonywał wójt. Przewodniczący tłumaczył też powody oddania jeziora dla stowarzyszenia bez opłat. - O ile wiem, na jeziorze Głęboczek przeprowadzono inwestycje z dofinansowana zewnętrznego, w efekcie przez jakiś okres gmina nie może nawet pobierać opłat z jeziora. Podobna sytuacja będzie w przypadku Lipionka, gdzie chcemy zagospodarować teren przy jeziorze - wyjaśniał W. Megier. Jednak dyskusja szybko wróciła do Brzezinka Dużego. - Uważam, że brzydko postępujemy. Zarybione jezioro przez jednego oddajemy komuś innemu. To tak jakbym ja zasiał, a pan przewodniczący skosił. To taka sama sytuacja. Po wcześniejszych dzierżawcach jeziora ryb nie było. Teraz są i dlatego ktoś chce jezioro odebrać. Nawet wiem kto. Były przypadki wywożenia gnojowicy do jeziora i inne sprawy - mówił radny Gerard Lemańczyk. - Skoro w uchwale widnieje zapis, że odstępujemy od przetargu, to dotychczasowy dzierżawca może też wydzierżawić jezioro. W uchwale nie ma żadnego ograniczenia, kto zawrze umowę z gminą - dodał Ireneusz Kuik Studziński. - Tak nie jest. Wybieramy formę bezprzetargową, ale dla określonego wnioskodawcy, dla którego ustalamy warunki dzierżawy - prostował W. Megier. - Pierwsza uchwała została podjęta w połowie czerwca. Co się wydarzyło, że po niespełna dwóch miesiącach chcemy ją uchylić i wydzierżawić zbiornik w trybie bezprzetargowym? Dlaczego stowarzyszenie nie zainteresowało się tą sprawą wcześniej? - pytał radny Bogdan Rymon Lipiński. Głos w sprawie zabrał też sołtys Brzeźna Szlacheckiego. - Zarybienie jeziora przez dotychczasowego dzierżawcę było jego obowiązkiem. W Brzeźnie nie działa Koło Wędkarskie a Stowarzyszenie „Blinkier”. Skupia nie tylko mieszkańców Brzeźna. Wstąpić do niego i korzystać z jeziora może również dotychczasowy dzierżawca. Ustawa mówi wyraźnie, że Rada Gminy może odstąpić od przetargu na wniosek zainteresowanego. Taki wniosek złożyło tylko Stowarzyszenie „Blinkier” - przekonywał Zdzisław Myszka, sołtys Brzeźna Szlacheckiego. - Trudno mi się tu z sołtysem zgodzić, bo dotychczasowy dzierżawca złożył wniosek o przedłużenie umowy. Dzisiejsza uchwała jednak została przygotowana pod Stowarzyszenie „Blinkier” - mówił R. Reszka. Zaraz potem przewodniczący zarządził głosowanie w sprawie uchwały o wyrażenie zgody na zawarcie umowy dzierżawy oraz odstąpienie od przetargowego trybu jej zawarcia. Wzięło w nim udział 14 radnych. Sześciu opowiedziało się za, dwóch przeciw. Sześciu kolejnych wstrzymało się od głosu, dlatego ostatecznie uchwała została przyjęta. To otwiera drogę do dzierżawy jeziora przez Stowarzyszenie Rozwoju Wędkarstwa „Blinkier” z Brzeźna Szlacheckiego.

Tymczasem dotychczasowy dzierżawca nie ukrywa swojego rozgoryczenia. - Na sesji było widać, że wątpliwości pojawiły się nawet wśród radnych. Przez 10 lat nie było uwag do tego, jak wywiązywaliśmy się z umowy dzierżawy. Jeszcze w ub.r. gmina wzywała nas do kolejnego zarybienia zbiornika, z czego się wywiązaliśmy. W ustawie jest zapis, że jeżeli dotychczasowy dzierżawca w ciągu pół roku przed wygaśnięciem umowy zgłosi chęć jej przedłużenia, to ma pierwszeństwo do dalszej dzierżawy. Przewodniczący Rady Gminy stwierdził jednak, że te przepisy nie dotyczą jezior gminnych i oni powołują się na inne przepisy. Przed ogłoszeniem przetargu złożyliśmy wniosek o zawarcie umowy z nami bez przetargu. Odmówiono nam, bo zdecydowano, że jezioro oddadzą stowarzyszeniu. Trudno nam się z tym pogodzić. Tym bardziej że kiedy 10 lat temu dzierżawiliśmy to jezioro, ryb w nim nie było. Gmina nie mogła nawet znaleźć chętnych na dzierżawę zbiornika. Dopiero na nasz wniosek zorganizowano trzeci przetarg, po którym jezioro wzięliśmy w swoje ręce. Teraz jest zarybione. Ostatnio wpuściliśmy narybek sielawy za 2 tys. zł. Gmina nie dała nam nawet szansy, aby chociaż coś z tego odłowić. Wędkarze, którym sprzedajemy zezwolenia na łowienie, wystawiają bardzo dobre oceny. Mieliśmy stałych klientów z Gdańska i Gdyni, którzy mówili, że nie ma drugiego takiego miejsca. Również miejscowym sprzedałem kilkanaście zezwoleń na cały sezon. Przychodzili codziennie i zabierali po dwa szczupaki. Zobaczyli, że jest ryba i teraz ci sami ludzie postanowili przejąć jezioro. Skończy się to tym, że za dwa, trzy lata ryby już nie będzie, a jezioro zostanie zostawione samo sobie - mówi Iwona Piecek, która wspólnie z mężem od kilku lat prowadziła specjalne łowisko na Brzezinku Dużym. Przekonuje, że nigdy nie utrudniano miejscowym dostępu do jeziora. - Zawsze na miejscu w Brzeźnie można było kupić karty. Raz nie sprzedaliśmy zezwolenia chłopakowi, którego straż rybacka wcześniej złapała na kłusownictwie na jeziorze obok. Odebrano mu kartę i miał sprawę sądową. Wtedy ktoś poszedł na skargę do Urzędu Gminy. Zrobiono nam awanturę, że nie chcemy sprzedać jemu karty, ale mieliśmy do tego podstawy - mówi I. Piecek. Dotychczasowi dzierżawcy postanowili zaskarżyć przyjętą przez Radę Gminy uchwałę u wojewody. - Ma nadzór prawny nad samorządami. Liczymy, że wojewoda zatrzyma jej wykonanie, bo naszym zdaniem została przyjęta niezgodnie z zasadami. Jeżeli decyzji nie uda się zmienić, pójdziemy z gminą do sądu, aby odzyskać poniesione nakłady - zapowiada I. Piecek.

Na sprawę inaczej patrzy prezes zawiązanego w Brzeźnie Szlacheckim stowarzyszenia, które niebawem przejmie jezioro. - Co on tam wielkiego zarybiał? Wystarczy wziąć wędkę i spróbować złowić szczupaka lub jakąkolwiek rybę. Tam nie ma ryby. Dzierżawca nie ma pojęcia o tym, jak gospodarować jeziorem. W wodzie pojawiły się nawet pstrągi. Kiedyś zapytałem, dlaczego nie zarybia jeziora szczupakiem. Odpowiedział, że nie, bo bym go wyłowił. To nasze podwórko. Jezioro z dziada pradziada należało do wsi - mówi Jan Pupka Lipiński, prezes nowo zawiązanego Stowarzyszenia Rozwoju Wędkarstwa „Blinkier”, dodając: - Po wojnie, kiedy jeziorem rządziło PGR, to ryba była. Gospodarka PGR-ów była prawidłowa. Wtedy na Kaszubach wszędzie ryby było od groma. Kiedy PGR-y padły, to jeziora zrobiły się puste. Wszyscy byli przekonani, że to studnie bez dna. Ale jak się rybę wyłowi, to ryby nie ma. Jak nastała demokracja, to jezioro przejęli mieszkańcy Brzeźna Szlacheckiego, ale tylko ci, co byli przy korycie. Pozostali zebrali 80 podpisów, napisali podanie, ale nie udało się tego odwrócić, bo kilka osób z sołtysem na czele się dogadało i jezioro wzięli - opowiada J. Pupka Lipiński. Prezes stowarzyszenia ma wątpliwości, czy 10 lat temu Brzezinek Duży było w gorszym stanie niż obecnie. - Tak naprawdę dziś już nikt nie wie, czy przed przejęciem przez obecnego dzierżawcę ryba w Brzezinku Dużym była. Na początku myślałem, że nowy dzierżawca będzie dobrym gospodarzem. Chodziłem tam wędkować. Z czasem pokłóciłem się z nim o zarybianie. Powiedział mi, że nie muszę u niego łowić, bo mam inne jeziora. Każdy ma swój honor, dlatego zrezygnowałem z wykupywania pozwolenia. Źle traktował też innych. Wiem, jak potraktował kolegę, który przez całe życie chodził tam na ryby. Kiedyś nałowił dużo okoni. Dzierżawca zobaczył, że jest fachowcem, i następnym razem odmówił mu sprzedaży zezwolenia. Teraz chcemy, aby jezioro służyło mieszkańcom. Zainwestujemy w porządne zarybienie. Na chwilę obecną zrzeszamy ok. 25 osób. Cały czas przybywa członków. Wszystkich zapraszamy do wstąpienia. Nie tylko mieszkańców Brzeźna - zachęca J. Pupka Lipiński.

Zobacz także:

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do