Reklama

Bardzo trudny język!

06/08/2017 15:20

Pierwszy raz odwiedziły nasze miasto i w ogóle nasz kraj. Kolejna grupa Amerykanów z Minnesoty gościła w Bytowie.


Emily Boettger (18 l.), Lauren Graf (22 l.) i Julia Frarel (17 l.) przyjechały do nas na początku lipca z Winony (stan Minnesota), miasta partnerskiego Bytowa. Zamieszkały u swoich kolegów Michała Gospodarka i Karola Trzebiatowskiego z Bytowa oraz u Aleksandry Kobierowskiej ze Studzienic. Przez miesiąc nie próżnowały. Zwiedziły nie tylko zamek i miasto. - Byłyśmy na Dniach Bytowa. Bardzo nam się spodobał występ Agnieszki Chylińskiej. Wcześniej nie znałyśmy w ogóle polskich piosenek. Byłyśmy też na Dniach Studzienic. Bardzo dobrze się bawiłyśmy - mówi Lauren. - Nie ma wielkiej różnicy między Winoną w Bytowem. To dwa niewielkie miasteczka z pięknymi widokami - dodaje Emily. Pojechały też do Warszawy, Malborka, Trójmiasta, Wdzydz i Ustki. Niektóre plany pokrzyżowała im pogoda, m.in. wypad na kajaki. Jednak to nie przeszkodziło w zaznajamianiu się z naszą kulturą, zwłaszcza spróbowaniu lokalnej kuchni. - Mi bardzo zasmakowały ziemniaki i pierogi. Mniam! - mówi Lauren. - Macie pyszne lody! Tutaj wszyscy pytają, czy nie jesteś głodny. Nawet jeśli kiwasz, że nie to, i tak podsuwają pod nos - śmieje się Emily. Nie obyło się też bez przygód. Nowi znajomi wybrali się na wycieczkę konną. - Jechałem przodem. To był raczej kłus niż galop. W pewnym momencie hops... i spadłem z konia. Jadąca za mną Julia tak się przestraszyła i koń też, że również spadła. Na szczęście nic się nam nie stało. Teraz się z tego śmiejemy - mówi Karol Trzebiatowski.


Nauczenie się kilku słów po polsku sprawiło żeńskiemu trio trudności. - Język naprawdę jest trudny do opanowania - kiwają zgodnie głowami Julia i Emily. Jednak Lauren udało się przyswoić kilka podstawowych słów. - „Dzień dobry”, „Dziękuję bardzo”, „Dobranoc”, „Dobry wieczór” i „Jeny kochany” - wymienia z uśmiechem 22-latka, choć jej mama jest Polką! - Wyjechała stąd 35 lat temu. Jednak w domu raczej nie mówi w rodzimym języku - tłumaczy Lauren.


- W obcym dla siebie mieście zachowywały się bardzo swobodnie. Były odważne. Nie to co my, gdy gdzieś jedziemy. Z początku jesteśmy raczej wycofani. Po nich tego nie widać. Po pewnym czasie same przemierzały nasze ulice, biegając - tłumaczy Karol. Amerykanki również zauważyły kilka ciekawych różnic. - Zdziwiłam się, że tu na przywitanie tak swobodnie się do siebie przytulacie. U nas jest to bardzo formalne - tłumaczy Julia. - Mnie zaskoczyło, że w jednym domu mieszka tyle pokoleń. U nas, gdy dziadkowie osiągają sędziwy wiek, wysyłani są do ośrodków, gdzie się nimi zajmują - mówi Emily. Jednak obie strony są przekonane, że wiele wyniosły z tych odwiedzin. - Ten miesiąc był inny niż zwykle. To dla nas szansa, by podszkolić się w angielskim, bo jednak taka bezpośrednia rozmowa z kimś, kto w ogóle nie zna polskiego, bardziej procentuje niż nauka w szkole. Oczywiście zostajemy w kontakcie. W następnym roku my jedziemy do nich - mówi Michał. Dziewczyny natomiast bardzo chcą wrócić do nas za dwa lata. - To dla nas jedna z większych przygód życia - tłumaczy Lauren. Emily i Julia zyskały jeszcze więcej. - Obie jesteśmy dość zamknięte i mało towarzyskie. Tu się otworzyłyśmy - tłumaczą dziewczęta.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do