
Jeżeli chcielibyście spojrzeć na najnowszą historię i współczesność polskich Ukraińców ich oczyma to wywiad-rzeka Izy Chruślińskiej z Piotrem Tymą jest na to dobrym sposobem.
Piotr Tyma w środowisku polskich Ukraińców nie jest postacią anonimową. Dziennikarz, działacz Zawiązku Ukraińców w Polsce (prezesował organizacji w latach 2016-2021) czy też m.in. członek komisji praw człowieka Światowego Kongresu Ukraińców czy Forum Polsko-Ukraińskiego. Przed dwoma tygodniami gościliśmy go w Bibliotece Miejskiej w Bytowie na promocji książki „Sploty, o Ukraińcach z Polski. Rozmowy z Piotrem Tymą”. Prowadził je bytowiak prof. Cezary Obracht-Prondzyński. Nieprzypadkowo. Równolatkowie znają się od dawna, studiowali na jednym roku historię na Uniwersytecie Gdańskim.
- Główne słowo na okładce tej książki to sploty. Oznacza trudne, niemożliwe do rozwiązania, choć próbowano to zrobić przy pomocy metody miecza Damoklesa, sploty między Polakami a Ukraińcami. To widać na różnych poziomach, to losy ludzi, splatanych wzajemnie. To sploty dotyczące terytorium, z wszystkimi tego konsekwencjami, historii, pamięci, państwa. Gdyby ktoś mnie zapytał, jak brzmi kluczowe słowo charakteryzujące tę rozmowę dziennikarki z P. Tymą, to odpowiedziałbym: między. Nie tylko między Polakami a Ukraińcami, między koniecznością a chęcią, między współpracą a walką, między poznaniem a niewiedzą, między stygmatem a chęcią, dumą. To opowieść o tym, że razem - czy tego chcemy, czy nie. Dzisiejsza sytuacja robi do tego poważny przypis - mówił C. Obracht-Prondzyński.
Wspomniał, że czytając książkę, zastanawiał się, komu ją adresowano. - Pomyślałem sobie, że na pewno to opowieść o Ukraińcach z Polski, szczególnie dla młodego pokolenia. Ale myślę, że również może to być interesująca książka dla Polaków, i to różnych. Inaczej będą ją czytali Polacy, którzy znają temat, np. w celu pogłębienia swojej wiedzy. Może też być wprowadzeniem do zrozumienia ukraińskości, Ukrainy i losów Ukrainy w Polsce. Odbiory pewnie będą różne. Ale też zastanawiałem się, czy adresatem nie jest sam Piotr - mówił bytowiak, określając książkę jako być może autoetnografię, ale też biograficzną autoterapię. - Tak to w niektórych miejscach pobrzmiewało - wyjaśniał C. Obracht-Prondzyński.
- Wcześniej nie przychodziło mi do głowy, a teraz otworzyłeś mi oczy na to, że książka jest swego rodzaju taką autobiografią i autoterapią. Autobiografia, bo w wywiadzie idziemy od rodziców do roku mniej więcej 2000 plus aneks zahaczający o dzisiejszą wojnę. Rozmowy użyte do książki ciągnęły się od pandemii, kiedy dłużej przesiadywaliśmy w domach, a skończyły się mniej więcej dwa lata temu. Potem szukaliśmy formuły, w jaki sposób je przedstawić, by nadawały się do czytania. Część rzeczy, o których jest mowa, dowiedziałem się w trakcie redagowania, szukania w przypisach, np. kto był proboszczem we wsi mojej mamy. To był bodziec, by dowiedzieć się więcej o własnej rodzinie. Jest w tym pewna autoterapia. Mogłem spojrzeć z mojej dzisiejszej perspektywy na to, co się udało zrobić, co nie - opowiadał P. Tyma. Mówił m.in. o tym, że od kiedy działa w Związku Ukraińców w Polsce, kontaktuje się z różnymi pokoleniami, ludźmi mieszkającymi zarówno w Warszawie, jak i małych wsiach na Mazurach czy w Bieszczadach, bardzo wykształconymi i tymi, którzy nie mogą się pochwalić żadnym dyplomem. - Na początku zastanawiało mnie, dlaczego gdy jest posiedzenie Rady Głównej ZUwP czy podczas zebrania rady redakcyjnej „Naszego Słowa, my Ukraińcy w Polsce o pewnych rzeczach nie mówimy. Albo mówimy jednak tylko prywatnie, nie piszemy o tym. Na przykład o polonizacji naszego środowiska, małżeństw mieszanych, przekazywania z pokolenia na pokolenie, skąd jesteśmy, tego, jaki jest nasz program w zmieniającej się sytuacji. A ona się zmienia. Wczoraj przeczytałem, że w Warszawie aktualnie jest zameldowanych 100 tys. obywateli Ukrainy. Dla naszej społeczności sprawa pomagania im, reagowania na trudności, szukania sojuszników, ale też pytania, jak my chcemy w tej sytuacji funkcjonować, jak z tymi ludźmi będziemy nawiązywać kontakty. Oni są z Ukrainy, ale mają inne doświadczenia niż my. Część jest zrusyfikowana, ateistyczna, muzułmańska itd. Dzisiejsza Ukraina to duży, zróżnicowany kraj. Nasze wzorce ukraińskości, świadomości narodowej, języka, wyznania bardzo często nie pasują do tego, w czym na co dzień żyją obywatele współczesnej Ukrainy - mówił P. Tyma.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!