
Stara ponad 30-metrowa lipa, stojąca obok plebanii w Borzytuchomiu, została przycięta tak, aby nie zagrażała okolicznym budynkom.
Bujne korony dwóch wiekowych lip od wielu lat zdobiły posesję w centrum Borzytuchomia. Niestety, w ub.r. podczas sierpniowej burzy jedno z drzew nie wytrzymało naporu wiatru i runęło na jedną z sąsiednich działek, niszcząc przy okazji dach plebanii, ogrodzenie, ogród i szklarnię. Pojawiła się obawa, że sytuacja może się powtórzyć i drugie z drzew przy kolejnej wichurze zniszczy zabudowania w sąsiedztwie. - Stojąca jeszcze lipa została odsłonięta i przez to jest bardziej narażona na powiewy wiatru. Sąsiedzi boją się, że przewróci się na ich dom, dlatego zwróciłem się do gminy, aby postarała się o zgodę na jej wycięcie - mówił ks. Jan Ciołek, kiedy pół roku temu pisaliśmy w „Kurierze” o skutkach sierpniowej burzy, która przetoczyła się przez Borzytuchom. Okazałe lipy miały status pomników przyrody, dlatego uzyskanie zgody na ich wycięcie wymagało skomplikowanej procedury. - Musieliśmy najpierw przygotować projekt decyzji, a później wysłać go do zaopiniowania Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Specjaliści po obejrzeniu drzewa zgodzili się na przecinkę konarów. Na ubiegłorocznej sesji Rady Gminy radni zgodzili się też na zdjęcie z lipy statutu pomnika przyrody, więc prace mogły być przeprowadzone - mówi Witold Cyba, wójt Borzytuchomia.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!